Ten sezon nie jest łaskawy dla polskich rolników i sadowników. Zjawiska przyrodnicze nie sprzyjają plonom. Prognozy urodzaju nie napawają optymizmem.
Najpierw były wiosenne przymrozki, potem susza, podtopienia, a teraz niszczycielskie burze gradowe. Nie dość, że sucho było też wiosną, to teraz z nieba leje się istny żar. Temperatura przekracza 30 stopni Celsjusza. To wszystko przyczynia się do szybszej wegetacji wielu gatunków upraw. W następstwie mogą być straty w zbożach, rzepaku i owocach. Jeśli w najbliższym czasie porządnie nie popada, rozpoczną się wcześniejsze żniwa. Takie głosy słychać ze strony rolników.
Na ten temat rozmawialiśmy z Pawłem Kracińskim z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej w Warszawie.
_________________________________________
- Jak Pan ocenia wpływ klimatu na wyniki tegorocznych zbiorów w polskim rolnictwie?
- Ostatnio niemal każdy sezon czy to na rynku warzyw, owoców, zbóż, czy innych produktów rolnych staje się klęskowy. Wpływają na to zmiany klimatu. Intensywność, częstość anomalii pogodowych jest co raz większa. W tym roku w Polsce na pewno będą niższe zbiory owoców i warzyw. Podobnie susza będzie miała wpływ na uprawy ogólnorolne, czyli na zbiory zbóż czy rzepaku. Anomalie przyrodnicze w coraz większym stopniu oddziałują na produkcję rolną.
- W takich sytuacjach zwykle rządy, odpowiednie resorty podejmują kroki zapobiegawcze, by złagodzić skutki anomalii. Jak ten problem jest rozwiązywany w Polsce?
- Każdy rząd stara się zapobiegać tym negatywnym zjawiskom. Od wieków przekształcamy przyrodę, jednak, jak pokazują liczne przykłady, ona jest silniejsza i zawsze wygrywa. Rządy starają się przede wszystkim stworzyć systemy ubezpieczeń, udzielać pomocy w przypadku klęsk na danym rynku. Jednak są to działania doraźne, one nie rozwiązują problemów związanych ze zmianą klimatu. I tu chodzi nie tylko o ocieplenie, ale głównie, o czym się często zapomina, o nagłe intensywne zjawiska: burze, grad, gwałtowny spadek temperatury, bardzo intensywne upały. W moim przekonaniu nie da się w 100% zabezpieczyć produkcji rolniczej, można tylko złagodzić skutki tych zmian.
- Jakie środki stosuje się w Polsce oprócz dopłat, dotacji? Czym, na przykład, zastępuje się braki w zbiorach?
- Przede wszystkim stosowane są ubezpieczenia, pomoc ze strony państwa czy Unii Europejskiej w formie rekompensat klęskowych, preferencyjnych kredytów. Z punktu widzenia bezpieczeństwa żywnościowego system ubezpieczeniowy wydaje się konieczny.
- Wiadomo, że wsparcie finansowe nie zamieni braków żywności. Jak te braki są uzupełniane?
- Tu przytoczę przykład rynku cebuli, bo Polska była dużym producentem cebuli. Bardzo dużo eksportowaliśmy do Rosji. Teraz takiej możliwości nie ma. Z powodu suszy są bardzo niskie zbiory cebuli w Polsce i w innych krajach Europy. W kończącym się sezonie UE zmuszona jest sprowadzać cebulę z Kazachstanu, Uzbekistanu. Zjawiskiem interesującym jest to, że produkcja rolna, w tym owoców i warzyw, przesunęła się bardziej na wschód. Dotyczy to także jabłek, których uprawa rozwija się teraz w Rosji, na Ukrainie i w innych krajach. Przy tym koszty produkcji w Unii są dużo wyższe niż na Ukrainie, co budzi obawy wśród rolników z krajów unijnych.
- Więc jakie są prognozy na bieżący sezon?
- Plony warzyw na pewno będą niższe i to byłby kolejny sezon klęskowy na rynku warzyw. Z ekonomicznego punktu widzenia sezony klęskowych zbiorów są bardziej korzystne, jeśli chodzi o opłacalność produkcji, bo mniejsze zbiory przekładają się na wyższe ceny. I często wyższe ceny rekompensują ubytek plonów. W naszym regionie występuje nadprodukcja żywności, a więc na szczęście dla konsumentów żywność jest tańsza. Kiedy są pewne niedobory, powstaje gwałtowny wzrost cen, co jest rentowne dla rolników, ale mniej korzystne dla konsumentów, których jest przecież więcej niż producentów.
- Nasuwa się więc wniosek, że perspektywa głodu w tym roku Polsce nie grozi?
- Wydaje mi się, że w tej części świata jeszcze przez dłuższy czas to nie grozi mimo rosnących problemów z klimatem, zjawisk incydentalnych. Natomiast wydaje się, że coraz częstsze będą zawirowania rynkowe. Na przykład w tym roku w Polsce mamy rekordowe ceny pietruszki, które przekraczają 20 zł za kilogram w detalu. Ale to znaczy, że producenci zaczną uprawiać więcej pietruszki i podaż się zwiększy, a co za tym idzie, ceny pójdą w dół. Taka jest rzeczywistość i nie da się w rolnictwie wszystkiego zaplanować. Raz wysokie zbiory i niskie ceny, raz – niskie zbiory i wysokie ceny. Co nie jest na pewno z korzyścią dla producentów i dla konsumentów – powiedział na zakończenie Paweł Kraciński.
Sputnik, 20 czerwca 2019
Ссылка на текущий документ: http://belarus.kz/aktueller/10-/126/48488
Текущая дата: 27.11.2024