Benedykt XVI w wywiadzie książkowym, uznał, że w niektórych przypadkach stosowanie prezerwatyw jest uzasadnione.
Nawet Carla Bruni zdążyła już podziękować Benedyktowi XVI za słowa o usprawiedliwionych przypadkach używaniu przez katolików prezerwatyw, lecz kościelni konserwatyści nadal odrzucają jakąkolwiek zmianę. - Ojciec Święty wypowiedział się o sprawie, w której nie jest specjalistą - tłumaczy Luke Gormally z Papieskiej Akademii Życia
W niedawnym wywiadzie książkowym "Światłość świata. Papież, Kościół i znaki czasu" Benedykt XVI powiedział, że użycie prezerwatyw może być usprawiedliwione w nadzwyczajnych, "pojedynczych przypadkach". I jako przykład podał prostytucję w kontekście walki z epidemią HIV/AIDS.
Jakkolwiek jest to przykład ekstremalny, to później rzecznik Watykanu ojciec Federico Lombardi, powołując się na rozmowę z papieżem o książce, precyzował (i rozszerzał pole do interpretacji), że czy to w "przypadku mężczyzny, czy kobiety, czy osoby transseksualnej dotykamy tej samej odpowiedzialności, by nie przenosić śmiertelnego wirusa".
Choć słowa Benedykta XVI nie dotyczą twardego zakazu antykoncepcji w małżeństwie (prócz tzw. metod naturalnych), to - zdaniem kościelnych konserwatystów - zwłaszcza dzięki "medialnym wypaczeniom" niebezpiecznie zbliżają się do strategii ABC (abstynencja seksualna, bycie wiernym, kondom). Strategię tę propaguje ONZ oraz inne organizacje międzynarodowe pracujące głównie w Afryce.
Zasada ABC, którą do niedawna zwalczali najbardziej konserwatywni w sprawach seksualnych biskupi, głosi - dość podobnie jak papież w swym wywiadzie - że kondom nie jest jedynym i najlepszym środkiem prewencji HIV. Ale w razie potrzeby powinien uzupełniać najskuteczniejszą metodę, czyli wierność partnerowi.
- Szefowie "L`Osservatore Romano" powinni podać się do dymisji! Pozwolili na ogromnie szkodliwą manipulację nauczaniem papieża - domaga się od kilku dni Philip Lawler, szef konserwatywnego pisma "Catholic World News" z USA. Twierdzi, że przedrukowanie fragmentów wywiadu o kondomie w oficjalnym dzienniku Watykanu bez noty, która "potwierdzałaby oczywistą niezmienność nauczania papieży", przyczyniło się do zamieszania i niepewności sumień katolików.
- Nie przeczę, że Watykan powinien wkrótce jednoznacznie potwierdzić, co Benedykt XVI miał na myśli. Wydzwaniają do mnie biskupi i pytają, co robić - powiedział John Haas z rady bioetycznej w Filadelfii, która doradza amerykańskiemu episkopatowi.
Próbom zaprzeczania, że Benedykt XVI powiedział coś nowego w sprawie kondomów, towarzyszą też odważniejsze głosy prominentnych działaczy katolickich, którzy z "nowym" Benedyktem XVI po prostu się nie zgadzają. - Ojciec Święty powinien mniej zajmować się zagadnieniami wypaczonego seksu, a bardziej Jezusem - ogłosiła Christine de Vollmer, wenezuelska członkini Papieskiej Akademii Życia. A nawet lefebryści z ultrakonserwatywnego Bractwa św. Piusa X, które Benedykt XVI próbuje przywrócić na łono Kościoła, protestują przeciw "relatywizacji" nauczania Pawła VI z deklaracji "Humanae Vitae" zakazującej antykoncepcji. Ubolewają nad aptekarzami, którzy heroicznie odmawiali sprzedaży kondomów, a teraz stają na niepewnym gruncie.
Kto ma rację? Czy Benedykt XVI istotnie niczego nie zmienił? Czy też jednak złagodził linię w sprawie kondomów?
W roku 2000 kard. Joseph Ratzinger jako szef Kongregacji Nauki Wiary głośno sprzeciwiał się "kazuistycznym rozważaniom o dopuszczalności prezerwatywy", które mogłyby podważyć fundamenty zakazu antykoncepcji. Choć Kościół - wbrew codziennemu nauczaniu wielu księży i biskupów - nigdy jednoznacznie nie wypowiedział się za kondomem bądź przeciw niemu w małżeństwie, to jezuita Thomas Reese, szef pisma "America", stracił w 2005 r. pracę m.in. za publikacje o "moralnym konsensusie" w sprawie zgody na prezerwatywę w walce z AIDS.
- Cieszę się, że Benedykt XVI rozwiał wreszcie wątpliwości i jasno opowiedział się po rozsądnej stronie - mówił niedawno ojciec Reese.
Zdaniem części watykanistów dla Benedykta XVI przełomem mogła być podróż do Afryki w 2009 r. Wywołał wtedy burzę słowami, że prezerwatywa nie jest dobrym środkiem walki z AIDS, choć - jak potem tłumaczył Watykan - miał tylko na myśli, że moralny seks jest lepszym zabezpieczeniem. To miało popchnąć go do decyzji, by zacząć jasno sygnalizować - niemal w myśl zasady ABC - że dążenie do "umoralnienia płciowości" nie przekreśla kondomu w walce z AIDS.
- Przecież Benedykt XVI nie udzielił bezmyślnego wywiadu. Chciał wywołać tę debatę i dlatego powiedział oraz autoryzował te głośne słowa o kondomie - przekonuje ks. Jacques Suadeau, bioetyczny ekspert Watykanu.
- To był nadzwyczajny krok papieża. Jestem zaskoczona i wdzięczna - mówiła wczoraj francuska prezydentowa Carla Bruni, która wcześniej ostro krytykowała Watykan za odrzucenie kondomów w prewencji HIV/AIDS.
A brytyjski tygodnik katolicki "The Tablet" cieszył się, że Benedykt XVI "wypuścił dżina z butelki", bo Kościół nie zatrzyma już wiernych i teologów domagających się dopuszczenia antykoncepcji.
Tomasz Bielecki
1.12.2010
Gazeta Wyborcza
W niedawnym wywiadzie książkowym "Światłość świata. Papież, Kościół i znaki czasu" Benedykt XVI powiedział, że użycie prezerwatyw może być usprawiedliwione w nadzwyczajnych, "pojedynczych przypadkach". I jako przykład podał prostytucję w kontekście walki z epidemią HIV/AIDS.
Jakkolwiek jest to przykład ekstremalny, to później rzecznik Watykanu ojciec Federico Lombardi, powołując się na rozmowę z papieżem o książce, precyzował (i rozszerzał pole do interpretacji), że czy to w "przypadku mężczyzny, czy kobiety, czy osoby transseksualnej dotykamy tej samej odpowiedzialności, by nie przenosić śmiertelnego wirusa".
Choć słowa Benedykta XVI nie dotyczą twardego zakazu antykoncepcji w małżeństwie (prócz tzw. metod naturalnych), to - zdaniem kościelnych konserwatystów - zwłaszcza dzięki "medialnym wypaczeniom" niebezpiecznie zbliżają się do strategii ABC (abstynencja seksualna, bycie wiernym, kondom). Strategię tę propaguje ONZ oraz inne organizacje międzynarodowe pracujące głównie w Afryce.
Zasada ABC, którą do niedawna zwalczali najbardziej konserwatywni w sprawach seksualnych biskupi, głosi - dość podobnie jak papież w swym wywiadzie - że kondom nie jest jedynym i najlepszym środkiem prewencji HIV. Ale w razie potrzeby powinien uzupełniać najskuteczniejszą metodę, czyli wierność partnerowi.
- Szefowie "L`Osservatore Romano" powinni podać się do dymisji! Pozwolili na ogromnie szkodliwą manipulację nauczaniem papieża - domaga się od kilku dni Philip Lawler, szef konserwatywnego pisma "Catholic World News" z USA. Twierdzi, że przedrukowanie fragmentów wywiadu o kondomie w oficjalnym dzienniku Watykanu bez noty, która "potwierdzałaby oczywistą niezmienność nauczania papieży", przyczyniło się do zamieszania i niepewności sumień katolików.
- Nie przeczę, że Watykan powinien wkrótce jednoznacznie potwierdzić, co Benedykt XVI miał na myśli. Wydzwaniają do mnie biskupi i pytają, co robić - powiedział John Haas z rady bioetycznej w Filadelfii, która doradza amerykańskiemu episkopatowi.
Próbom zaprzeczania, że Benedykt XVI powiedział coś nowego w sprawie kondomów, towarzyszą też odważniejsze głosy prominentnych działaczy katolickich, którzy z "nowym" Benedyktem XVI po prostu się nie zgadzają. - Ojciec Święty powinien mniej zajmować się zagadnieniami wypaczonego seksu, a bardziej Jezusem - ogłosiła Christine de Vollmer, wenezuelska członkini Papieskiej Akademii Życia. A nawet lefebryści z ultrakonserwatywnego Bractwa św. Piusa X, które Benedykt XVI próbuje przywrócić na łono Kościoła, protestują przeciw "relatywizacji" nauczania Pawła VI z deklaracji "Humanae Vitae" zakazującej antykoncepcji. Ubolewają nad aptekarzami, którzy heroicznie odmawiali sprzedaży kondomów, a teraz stają na niepewnym gruncie.
Kto ma rację? Czy Benedykt XVI istotnie niczego nie zmienił? Czy też jednak złagodził linię w sprawie kondomów?
W roku 2000 kard. Joseph Ratzinger jako szef Kongregacji Nauki Wiary głośno sprzeciwiał się "kazuistycznym rozważaniom o dopuszczalności prezerwatywy", które mogłyby podważyć fundamenty zakazu antykoncepcji. Choć Kościół - wbrew codziennemu nauczaniu wielu księży i biskupów - nigdy jednoznacznie nie wypowiedział się za kondomem bądź przeciw niemu w małżeństwie, to jezuita Thomas Reese, szef pisma "America", stracił w 2005 r. pracę m.in. za publikacje o "moralnym konsensusie" w sprawie zgody na prezerwatywę w walce z AIDS.
- Cieszę się, że Benedykt XVI rozwiał wreszcie wątpliwości i jasno opowiedział się po rozsądnej stronie - mówił niedawno ojciec Reese.
Zdaniem części watykanistów dla Benedykta XVI przełomem mogła być podróż do Afryki w 2009 r. Wywołał wtedy burzę słowami, że prezerwatywa nie jest dobrym środkiem walki z AIDS, choć - jak potem tłumaczył Watykan - miał tylko na myśli, że moralny seks jest lepszym zabezpieczeniem. To miało popchnąć go do decyzji, by zacząć jasno sygnalizować - niemal w myśl zasady ABC - że dążenie do "umoralnienia płciowości" nie przekreśla kondomu w walce z AIDS.
- Przecież Benedykt XVI nie udzielił bezmyślnego wywiadu. Chciał wywołać tę debatę i dlatego powiedział oraz autoryzował te głośne słowa o kondomie - przekonuje ks. Jacques Suadeau, bioetyczny ekspert Watykanu.
- To był nadzwyczajny krok papieża. Jestem zaskoczona i wdzięczna - mówiła wczoraj francuska prezydentowa Carla Bruni, która wcześniej ostro krytykowała Watykan za odrzucenie kondomów w prewencji HIV/AIDS.
A brytyjski tygodnik katolicki "The Tablet" cieszył się, że Benedykt XVI "wypuścił dżina z butelki", bo Kościół nie zatrzyma już wiernych i teologów domagających się dopuszczenia antykoncepcji.
Tomasz Bielecki
1.12.2010
Gazeta Wyborcza
Ссылка на текущий документ: http://belarus.kz/aktueller/11-0/34/3058
Текущая дата: 24.11.2024