Белорусский портал в Казахстане

Wolność po białorusku. Pokajał się, to wyszedł?



Władze wypuściły z więzienia jednego z opozycyjnych kandydatów na prezydenta Witala Rymaszeuskiego po tym, gdy napisał tajemniczy list do Aleksandra Łukaszenki. Zapewne pokajał się w nim za współzorganizowanie największego od 14 lat wiecu opozycji w Mińsku - tak jak wcześniej trzech innych kandydatów.

Uwolnienie Rymaszeuskiego to jedno z najważniejszych wydarzeń od czasu brutalnej pacyfikacji demonstracji w Mińsku w powyborczą noc 19 grudnia. Był on jednym z przywódców manifestacji, która zakończyła się - sprowokowanym zapewne przez władze - wybijaniem szyb w siedzibie rządu.

Rymaszeuski wyszedł z więzienia KGB, gdzie siedział wraz z czterema innymi kandydatami opozycji, w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia, ale dopiero wczoraj wieść o jego zwolnieniu obiegła Mińsk.

Pewne jest to, że przed opuszczeniem więzienia napisał list do białoruskiego prezydenta Aleksandra Łukaszenki rządzącego krajem już 16 lat i notorycznie fałszującego wyniki wyborów (w ostatnich miał dostać prawie 80 proc. głosów).

- Na razie nie znam żadnych szczegółów. Wiemy jedynie, że podstawą zwolnienia stał się list wyjaśniający, który Rymaszeuski wysłał do Łukaszenki - powiedział "Gazecie" Alaksiej Szein, wiceszef Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji (jej liderem jest Rymaszeuski).

Także adwokat Rymaszeuskiego Aleg Pacenka mówił, że o treści listu nic nie wie. - Jeżeli był, to został napisany nie w mojej obecności - podkreślił w wywiadzie dla Europejskiego Radia dla Białorusi.

Sam Rymaszeuski od momentu zwolnienia jest nieuchwytny. Białoruska Chrześcijańska Demokracja zapowiada, że szczegóły dotyczące treści listu do Łukaszenki i wyjścia jej lidera na wolność przedstawi na dzisiejszej konferencji prasowej.

Rymaszeuski został aresztowany przez KGB w nocy z 19 na 20 grudnia w szpitalu, gdzie opatrywano mu głowę, bo został pobity w trakcie pacyfikacji demonstracji opozycji. Tak jak inni zatrzymani wtedy kandydaci opozycji został oskarżony o zorganizowanie i udział w zamieszkach, za co grozi do 15 lat więzienia. Nie wiadomo, czy ten zarzut władze utrzymały.

Łukaszenka już na konferencji prasowej 20 grudnia zapowiadał, że nie wszyscy opozycyjni liderzy będą siedzieli w więzieniu. - Ale trzech-czterech na pewno tam zostanie - mówił.

Później oświadczył, że los zatrzymanych jest w ich rękach, sugerując, że może przychylnie rozpatrzyć prośby o zwolnienie, jeśli się pokajają. Występ w reżimowej telewizji bądź podpisanie oświadczeń, w których odcinali się od protestów i zrzucali winę na innych opozycjonistów, pozwolił uniknąć więzienia opozycyjnym kandydatom na prezydenta Jarosławowi Romańczukowi, Rygorowi Kostusieuowi i Dzmitryjowi Wusowi.

- Łukaszenka zdaje sobie sprawę, że przesadził ze skalą represji. Jest gotów zrobić krok do tyłu. Pokajanie się opozycjonistów pozwala zachować mu twarz - uważa Swietłana Kalinkina, wicenaczelna opozycyjnego dziennika "Narodnaja Wola". Niewątpliwie władze chcą też podzielić i osłabić politycznych przeciwników Łukaszenki.

Tę teorię potwierdza przypadek Andreja Dzmitryjeua, szefa sztabu wyborczego Uładzimira Niaklajeua, ciężko pobitego przez zamaskowanych sprawców tuż przed rozpoczęciem wiecu opozycji 19 grudnia. Dzmitryjeu wyszedł wczoraj na wolność, gdy wcześniej w telewizji oświadczył, że białoruskie władze nie są winne pobicia Niaklajeua.

Podczas rozmowy z "Gazetą" nie chciał komentować wywiadu dla reżimowej telewizji BT. - Za kilka dni wypowiem się na ten temat - powiedział Dzmitryjeu. Na pytanie, czy była wywierana na niego presja fizyczna bądź psychiczna, stwierdził: - To było więzienie śledcze, dosyć ciężkie. Czasem trudno było zrozumieć, czy to jest presja, czy wykonanie regulaminu.

Dzmitryjeu zapewnił, że "żadnych politycznych obietnic władzom nie składał", że będzie kontynuował działalność polityczną i w najbliższych dniach zorganizuje spotkanie aktywistów kampanii społecznej Mów Prawdę!, której liderem jest Niaklajeu.

- Mój status prawny się nie zmienił i nadal jestem oskarżony o zorganizowanie zamieszek w Mińsku. Zmieniono mi jedynie środek zapobiegawczy: z aresztu tymczasowego na nieopuszczanie miejsca zamieszkania - tłumaczył "Gazecie" Dzmitryjeu.

Wczoraj więzienie opuściło również ponad stu uczestników powyborczych protestów, którzy zostali skazani na 15 dni więzienia. Za kratkami nadal przebywa co najmniej 25 opozycjonistów, w tym czterech kandydatów na prezydenta: Niaklajeu, Andrej Sannikau, Aleś Michalewicz i Mikoła Statkiewicz. Ten ostatni od 15 dni prowadzi strajk głodowy.

Andrzej Poczobut, Grodno
Źródło: Gazeta Wyborcza
04.01.2011


Ссылка на текущий документ: http://belarus.kz/aktueller/2-0/1096/3590
Текущая дата: 14.11.2024