Lekarze-rezydenci domagają się podniesienia wynagrodzeń oraz poprawy jakości kształcenia; oczekiwania manifestowali w sobotę w Warszawie.
Ministerstwo zdrowia podtrzymuje zapowiedzi, że kwestia płac w służbie zdrowia będzie uregulowana systemowo.
Młodzi lekarze zebrali się przed gmachem resortu zdrowia skąd przeszli pod kancelarię premiera. Ich delegację przyjął wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas.
Lekarze rezydenci – czyli osoby, które po sześciu latach studiów i roku stażu rozpoczęły szkolenie specjalistyczne trwające ok. 5-6 lat - przekonują, że ich wynagrodzenia są zbyt niskie, a warunki kształcenia dalekie od optymalnych.
Na transparentach rezydentów przeczytać można było m.in. "Za powołanie nie kupię chleba, dość wolontariatu"; "Twoja krew, mój pot, nasze łzy"; "Odbieram twój poród za 14 zł/h"; "Moje dziecko mnie nie poznaje, bo pracuję 300 godzin miesięcznie" i "jeszcze nigdy tak wielu nie zarabiało tak niewiele ratując zdrowie tak licznych".
Manifestacja lekarzy-rezydentów - chcą podwyżek i poprawy warunków pracy Rezydenci szli w białych fartuchach, w których zwykle pracują; wielu ze stetoskopami na szyi. Na trawniku przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów ustawili buty symbolizujące tych, którzy nie dotarli na protest, gdyż byli na dyżurach w szpitalach.
Lekarze rezydenci wskazywali w czasie protestu, że w Polsce na 1000 mieszkańców przypada 2,2 lekarzy, co jest najniższym wskaźnikiem w Unii Europejskiej. Sygnalizowali, że średni wiek specjalistów w wielu dziedzinach medycyny sięga 60 lat, co może w perspektywie kilku lat grozić paraliżem systemu ochrony zdrowia.
Rezydenci domagają się m.in. podwyżek bo, jak przekonują, obecne zarobki zmuszają ich do wyjazdu z kraju lub dorabiania oraz zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia, by pacjenci odczuli skrócenie kolejek. Chcą także zwiększenia liczby rezydentur oraz poprawy programach szkoleń specjalizacyjnych.
Postulują ponadto zmiany w prawie, które zmniejszą biurokrację, przez którą lekarz zajmuje się "papierkową robotą", a nie pacjentami, oraz wyeliminują fakt, iż opiekun specjalizacji – czyli starszy doświadczeniem lekarz - nie otrzymuje żadnej zapłaty za opiekę merytoryczną nad rezydentem.
Pinkas: potrzebne działania systemowe
Odnosząc się do wniosków rezydentów wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas powiedział w sobotę, że resort "zrobi wszystko, by sytuacja wszystkich pracowników służby zdrowia uległa poprawie, co wymaga działań systemowych". Muszą one, jak mówił, dotyczyć nie tylko wybranych grup np. rezydentów, ale także wielu profesjonalistów medycznych.
"W tej chwili mamy bardzo niskie nakłady na opiekę zdrowotną; nasz resort stara się, by były one istotnie większe" – powiedział dziennikarzom Pinkas.
Wiceminister wskazał, że w wielu polskich szpitalach nie można byłoby udzielać świadczeń zdrowotnych, gdyby nie lekarze rezydenci. Z uznaniem wypowiadał się o ich pracy i przyznał, że rzeczywiście nie są za nią odpowiednio wynagradzani. "Zdaję sobie sprawę, że w tej chwili mało zarabiają" – stwierdził.
Dodał, że w pewnej perspektywie czasowej ich płace powinny wzrosnąć, bo lekarze na to zasługują. "Bardzo trudno jest dostać się na medycynę, trudno jest ją skończyć, trudno jest zdać egzamin specjalizacyjny (…) Ale mamy tyle pieniędzy w systemie, ile mamy, zrobimy wszystko żeby sytuacja się poprawiła" – powiedział.
Pinkas mówił, że trwa dialog z lekarzami rezydentami, trwają analizy ich postulatów także m.in. w obszarze szkolenia. "Wsłuchujemy się w problemy i chcemy je rozwiązać. Chcemy, by sposób zdobywania specjalizacji był bardziej przejrzysty, bardziej przyjazny dla lekarza-rezydenta" - dodał.
Wynagrodzenie rezydenta to obecnie "70 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw bez wypłat nagród z zysku za ubiegły rok". Wysokość zasadniczego wynagrodzenia miesięcznego w pierwszych dwóch latach rezydentury wynosi 3170 zł, po dwóch latach rezydentury - 3458 zł, zaś w dziedzinach określonych jako priorytetowe - odpowiednio - 3602 zł oraz 3890 zł (są to kwoty brutto).
MZ informuje, że zawarte w tej chwili umowy na kształcenie lekarzy rezydentów obejmują ok. 15,8 tys. osób.
W roku ubiegłym na rezydentury wydatkowano kwotę 616,3 mln zł, w tym będzie to kwota 816 mln zł, zaś w 2017 r. – 849 mln zł.
Sobotni protest lekarzy-rezydentów to kolejna próba zwrócenia uwagi na problemy środowiska. Wśród dotychczasowych podejmowanych przez nich działań były m.in. kampania "Adoptuj posła", w ramach której rezydenci spotkali się z ponad 120 parlamentarzystami, przedstawiając im swoje postulaty. Kolejną inicjatywą była akcja "recepta na dobra zmianę" polegająca na wysyłaniu do decydentów pism, których szata graficzna przypominała prawdziwe recepty i zawierała wskazania, jak uzdrowić służbę zdrowia.
Porozumienie Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy ocenia, że wynagrodzenie dla rezydentów powinno wynosić 200 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw bez wypłat z zysku za ubiegły rok.
PAP, 18 czerwca 2016
Lekarze rezydenci – czyli osoby, które po sześciu latach studiów i roku stażu rozpoczęły szkolenie specjalistyczne trwające ok. 5-6 lat - przekonują, że ich wynagrodzenia są zbyt niskie, a warunki kształcenia dalekie od optymalnych.
Na transparentach rezydentów przeczytać można było m.in. "Za powołanie nie kupię chleba, dość wolontariatu"; "Twoja krew, mój pot, nasze łzy"; "Odbieram twój poród za 14 zł/h"; "Moje dziecko mnie nie poznaje, bo pracuję 300 godzin miesięcznie" i "jeszcze nigdy tak wielu nie zarabiało tak niewiele ratując zdrowie tak licznych".
Manifestacja lekarzy-rezydentów - chcą podwyżek i poprawy warunków pracy Rezydenci szli w białych fartuchach, w których zwykle pracują; wielu ze stetoskopami na szyi. Na trawniku przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów ustawili buty symbolizujące tych, którzy nie dotarli na protest, gdyż byli na dyżurach w szpitalach.
Lekarze rezydenci wskazywali w czasie protestu, że w Polsce na 1000 mieszkańców przypada 2,2 lekarzy, co jest najniższym wskaźnikiem w Unii Europejskiej. Sygnalizowali, że średni wiek specjalistów w wielu dziedzinach medycyny sięga 60 lat, co może w perspektywie kilku lat grozić paraliżem systemu ochrony zdrowia.
Rezydenci domagają się m.in. podwyżek bo, jak przekonują, obecne zarobki zmuszają ich do wyjazdu z kraju lub dorabiania oraz zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia, by pacjenci odczuli skrócenie kolejek. Chcą także zwiększenia liczby rezydentur oraz poprawy programach szkoleń specjalizacyjnych.
Postulują ponadto zmiany w prawie, które zmniejszą biurokrację, przez którą lekarz zajmuje się "papierkową robotą", a nie pacjentami, oraz wyeliminują fakt, iż opiekun specjalizacji – czyli starszy doświadczeniem lekarz - nie otrzymuje żadnej zapłaty za opiekę merytoryczną nad rezydentem.
Pinkas: potrzebne działania systemowe
Odnosząc się do wniosków rezydentów wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas powiedział w sobotę, że resort "zrobi wszystko, by sytuacja wszystkich pracowników służby zdrowia uległa poprawie, co wymaga działań systemowych". Muszą one, jak mówił, dotyczyć nie tylko wybranych grup np. rezydentów, ale także wielu profesjonalistów medycznych.
"W tej chwili mamy bardzo niskie nakłady na opiekę zdrowotną; nasz resort stara się, by były one istotnie większe" – powiedział dziennikarzom Pinkas.
Wiceminister wskazał, że w wielu polskich szpitalach nie można byłoby udzielać świadczeń zdrowotnych, gdyby nie lekarze rezydenci. Z uznaniem wypowiadał się o ich pracy i przyznał, że rzeczywiście nie są za nią odpowiednio wynagradzani. "Zdaję sobie sprawę, że w tej chwili mało zarabiają" – stwierdził.
Dodał, że w pewnej perspektywie czasowej ich płace powinny wzrosnąć, bo lekarze na to zasługują. "Bardzo trudno jest dostać się na medycynę, trudno jest ją skończyć, trudno jest zdać egzamin specjalizacyjny (…) Ale mamy tyle pieniędzy w systemie, ile mamy, zrobimy wszystko żeby sytuacja się poprawiła" – powiedział.
Pinkas mówił, że trwa dialog z lekarzami rezydentami, trwają analizy ich postulatów także m.in. w obszarze szkolenia. "Wsłuchujemy się w problemy i chcemy je rozwiązać. Chcemy, by sposób zdobywania specjalizacji był bardziej przejrzysty, bardziej przyjazny dla lekarza-rezydenta" - dodał.
Wynagrodzenie rezydenta to obecnie "70 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw bez wypłat nagród z zysku za ubiegły rok". Wysokość zasadniczego wynagrodzenia miesięcznego w pierwszych dwóch latach rezydentury wynosi 3170 zł, po dwóch latach rezydentury - 3458 zł, zaś w dziedzinach określonych jako priorytetowe - odpowiednio - 3602 zł oraz 3890 zł (są to kwoty brutto).
MZ informuje, że zawarte w tej chwili umowy na kształcenie lekarzy rezydentów obejmują ok. 15,8 tys. osób.
W roku ubiegłym na rezydentury wydatkowano kwotę 616,3 mln zł, w tym będzie to kwota 816 mln zł, zaś w 2017 r. – 849 mln zł.
Sobotni protest lekarzy-rezydentów to kolejna próba zwrócenia uwagi na problemy środowiska. Wśród dotychczasowych podejmowanych przez nich działań były m.in. kampania "Adoptuj posła", w ramach której rezydenci spotkali się z ponad 120 parlamentarzystami, przedstawiając im swoje postulaty. Kolejną inicjatywą była akcja "recepta na dobra zmianę" polegająca na wysyłaniu do decydentów pism, których szata graficzna przypominała prawdziwe recepty i zawierała wskazania, jak uzdrowić służbę zdrowia.
Porozumienie Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy ocenia, że wynagrodzenie dla rezydentów powinno wynosić 200 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw bez wypłat z zysku za ubiegły rok.
PAP, 18 czerwca 2016
Ссылка на текущий документ: http://belarus.kz/aktueller/3-/443/35998
Текущая дата: 27.12.2024