- Mam gdzieś ich dopłaty z biurokracją. Nie chcę kasy z nieba, chcę normalnie pracować, produkować jedzenie, sprzedawać, z tego żyć - tłumaczy uczestnik rolniczej blokady na Mazowszu. Rolnicy, wymieniani zawsze jako grupa, która najbardziej korzysta z wejścia Polski do UE, teraz wygrażają Brukseli.
W powietrzu unosił się zapach siana, mokrego lasu, cysterny na gnojowicę podobno nie były zatankowane. Ktoś wtaszczył na skrzyżowanie duży głośnik. "Żeby Polska była Polską" - słychać refren pieśni. Odpalono biało-czerwone świece dymne. Ponad setka traktorów zjechała na godzinę 9 rano do wsi Trzebucza (województwo mazowieckie), aby stamtąd ruszyć na blokadę pod Warszawą.
- Nie wjeżdżamy na autostradę, blokujemy tylko Mińsk Mazowiecki. Będzie to uciążliwe. Nie dajcie się sprowokować kierowcom. Mamy poparcie większości ludzi. Wyjazd! - instruuje przez głośnik Łukasz Komorowski, koordynator protestu rolników.
Bryzgając błotem, traktory ruszają z miejsca zbiórki. Konwój, wyjąc klaksonami, dociera do głównej drogi. Po 30 minutach na trasie E30 do Warszawy rozlewa się korek. Widok, którego nikt się nie spodziewał: przy szosie stoją pojedynczy ludzie: machają flagami, pozdrawiają, biją rolnikom brawo.
Lokalni liderzy zaskoczeni skalą protestów
Tak zaczęła się jedna z około 250 blokad rolniczych w całej Polsce. Akcje rolników w Bydgoszczy, Poznaniu, Toruniu, czy pod Wrocławiem wywołały paraliż komunikacyjny miast. W Mińsku Mazowieckim wyjazd i zjazd z autostrady A2 zostaje zablokowany do wieczora. W sumie staje tam 350 maszyn.
W wielu miejscach skali oraz skutków protestów nie dało się przewidzieć. Lokalni liderzy sami byli zaskoczeni, jak wielki jest gniew i odzew. - Gdy zgłaszałem protest, spodziewałem się nie więcej niż 50 maszyn. Dotarły setki - relacjonował Karol Skóra, rolnik i szef protestu z Rawy Mazowieckiej.
"Bez nas będziecie głodni i trzeźwi"
- Wyobrażam sobie te fabryki robaków. No kurcze, myślę, że ludzie nie będą musieli tego jeść. Ale do tego dojdzie, jak pozwolimy na Zielony Ład. To zgroza, sam wegetarianizm. Ja jestem opisywany jako truciciel planety - tłumaczy powód protestów Marcin Boruc, właściciel 200-hektarowego gospodarstwa w gminie Grębków na Mazowszu.
Mężczyzna hoduje krowy i dostarcza mleko do lokalnej spółdzielni. Przyniósł swojską maślankę, którą częstuje ludzi naokoło.
Zielony Ład to pakiet reform, które mają sprawić, że unijna część Europy będzie pierwszym "zeroemisyjnym kontynentem". Komisja Europejska poleca ograniczyć nawożenie, zmniejszyć intensywność hodowli, zatrzymać marnowanie żywności. Jednocześnie rolnicy byli dotąd wymieniani w wielu raportach jako grupa zawodowa, która najbardziej skorzystała na wejściu Polski o UE.
W czasie 19 lat członkostwa Polska otrzymała ponad 153 mld euro. Z tego prawie połowa (74 mld euro) to środki na Wspólną Politykę Rolną. Rolnicy protestują, twierdząc, że nowe zapisy polityki rolnej ewoluowały w stronę ideologicznego szaleństwa.
- W praktyce każą mi ugorować (pozostawić bez żadnych prac rolnych - red.) 4 proc. powierzchni gospodarstwa, a w przyszłości nawet 10 proc. Podczas gdy na ziemię wydałem majątek. Straciłem 50 proc. dochodów, bo na skutek importu towarów z Ukrainy staniało wiele krajowych produktów. Tamten towar nie spełnia żadnych norm, ale może wejść na rynek - tłumaczy dalej rolnik Boruc.
Rozgląda się i pokazuje palcem innych uczestników. - Tu protestują 20-letnie chłopaki, którzy mają pasję do pracy w rolnictwie. Kiedy nas zabraknie, miastowi będą głodni i trzeźwi - podsumowuje.
Kolejny cel to Warszawa oraz centra handlowe
- Ludzie w mieście są podzieleni, stoczniowcy i górnicy wykończeni, tylko rolnicy stanowią siłę, która jeszcze coś w tym kraju może zmienić. Koniec z tymi unijnymi absurdami. Trzeba zatrzymać import z Ukrainy - mówi z kolei Łukasz Komorowski, koordynator blokady w Mińsku Mazowieckim.
Podkreśla, że akcja to ostatnie ostrzeżenie dla rządu i unijnych urzędników. - Tym razem Warszawie się upiekło. Kolejny protest, szykowany na 20 lutego, będzie marszem na stolicę. Rolnicy ruszą z wielu kierunków - dodaje.
Nieoficjalnie rolnicy mówią, że celem blokad staną się także centra dystrybucyjne sieci handlowych Biedronka, Lidl, Auchan, Carrefour. - Jeżeli zostaniemy zmuszeni, staniemy pod magazynami dystrybucji. Wystarczy kilka dni i nie dowiozą towaru do sklepów - ostrzega jeden z rozmówców.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski
Wirtualna Polska, 9 lutego 2024
Ссылка на текущий документ: http://belarus.kz/aktueller/3-0/51/72559
Текущая дата: 24.11.2024