Strajk Kobiet ponownie zebrał się w Warszawie, by protestować przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji. Blokada objęła m.in. gmach MEN, gdzie doszło do starć z policją. Zatrzymanych przeniesiono do komendy przy Wilczej. Tam też udali się uczestnicy protestów.
Strajk Kobiet od miesiąca protestuje na ulicach wielu polskich miast. Powodem jest wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który uznał aborcję ze względu na wady płodu za niezgodną z polską ustawą zasadniczą.
Strajk Kobiet. "Blokada Warszawy" w kilku miejscach
W poniedziałek o godzinie 16 uczestnicy Strajku Kobiet zgromadzili się na "Blokadzie Warszawy". Informacja o miejscach zbiórki do samego końca była utrzymywana w tajemnicy. Około godziny 15:45 Strajk Kobiet poinformował, że blokadą objęty będzie most Łazienkowski, plac Unii Lubelskiej, plac Na Rozdrożu oraz siedziba MEN - gdzie uczestnicy strajku przypięli się do bramy wjazdowej resortu.
Około godziny 18 protestujący spod gmachu Ministerstwa Edukacji i Nauki przenieśli się pod komendę na Wilczej, gdzie przetrzymywanych było kilka zatrzymanych osób. "Uwolnić zatrzymanych", "solidarność naszą bronią" - skandował tłum zgromadzony pod komendą policji.
Na zdjęciach, które pojawiły się w sieci widać setki osób, które pojawiły się pod komendą na Wilczej, by solidaryzować się za zatrzymanymi uczestnikami Strajku Kobiet.
Jak relacjonował dziennikarz WP Jan Rojewski, policja nie zdecydowała się na odcięcie ulicy przed protestującym tłumem. Zablokowane zostało tylko wejście do budynku komendy. Funkcjonariusze co chwilę wzywali uczestników Strajku Kobiet do rozejścia się
- Przed chwilą dowiedziałam się od policjanta, że pani Agata Grzybowska jest przesłuchiwana. Jeden z funkcjonariuszy dodał, że zostanie ona za chwilę zwolniona. Miała mieć kontakt z adwokatem. Na Zakroczymskiej znajdują się kolejne trzy zatrzymane osoby - mówiła posłanka Anna Maria-Żukowska w rozmowie z Wirtualną Polską. Jak dodała, działania policji uważa za skandaliczne.
Informację o zwolnieniu fotoreporterki potwierdził Cezary Tomczyk z KO. "Podjęliśmy interwencje na Wilczej razem z Michałem Szczerbą. Poinformowano nas, że za kilkanaście minut pani Agata Grzybowska zostanie wypuszczona. Wolne media to podstawa demokracji. Nie ma tu miejsca na kompromisy" - napisał Tomczyk na Twitterze.
Chwilę po godzinie 18:45 poinformowano, że zatrzymani uczestnicy Strajku Kobiet, których przewieziono do komendy na ulicy Zakroczymskiej, zostaną wkrótce wypuszczeni. Chwilę później pod komendą na Wilczej rozległy się wiwaty, które zwiastowały zwolnienie również i tych osób.
W sieci pojawiły się też informacje dotyczące dalszych działań policji. Na Telegramie Strajku Kobiet poinformowano, że policja ma otaczać ulicę Wilczą, a w dalszym rozrachunku legitymować wszystkich zgromadzonych uczestników Strajku Kobiet, którzy pojawili się pod komendą policji.
Strajk Kobiet w Warszawie. Przepychanki i zatrzymania pod MEN
Do starć z policją doszło już na samym początku poniedziałkowej "Blokady Warszawy", która odbywała się m.in. pod siedzibą MEN. Jak relacjonował dziennikarz WP Jan Rojewski, policja zatrzymała kilka osób. Zostały one zabrane do furgonetki i wywiezione. Wśród zatrzymanych miała znaleźć się fotografka Agata Grzybowska. Informację tę potwierdził poseł Michał Szczerba, który interweniował w tej sprawie w komendzie przy Wilczej.
Wcześniej uczestnicy Strajku Kobiet próbowali zatrzymać policję i siadali na drodze policyjnej furgonetki. Działania protestujących nie przyniosły skutków.
Przed MEN pojawił się także aktywista Jan Śpiewak. - Wyszedłem na spacer z psem. Popieram te postulaty. Uważam, że nieposłuszeństwo obywatelskie to właściwa firma protestu w czasach, w których przyszło nam żyć. Ciężko powiedzieć, czy dziś ważniejsza jest wolność obywateli do wypowiedzi, czy zdrowie obywateli. Trzeba to wypośrodkować - mówił w rozmowie z dziennikarzem WP Janem Rojewskim.
Jak dodał, wśród uczestników Strajku Kobiet wyraźnie widać ogrom niezadowolenia. - Dziwię się, że jest tu tak dużo policji. Widziałem, jak służby wcześniej zachowywały się na filmach, to budzi niepokój. Nie wiem, czy zażądał tego Jarosław Kaczyński, czy co jest tego powodem - podkreślił Śpiewak. Liczbę policjantów oraz protestujących widać na zdjęciach, jakie na miejscu zrobił dziennikarz WP.
Strajk Kobiet. Gorąco pod MEN. Policja bezradna, wezwano strażaków
Zdjęcia z blokady pod MEN pojawiły się także w sieci. "Policja brutalnie wyrwała kilka osób, wrzuciła do suki i wywiozła. Osoby blokowały kilka razy wyjazd, jednemu chłopakowi policjant przejechał po nodze" - czytamy w jednym ze wpisów. Policja zdementowała jednak tę informację, o czym informowaliśmy na łamach Wirtualnej Polski.
Rozzłoszczony tłum coraz agresywniej zaczął wykrzykiwać w stronę policja hasła takie jak: "hańba", "przeproś matkę, zdejmij mundur" i "mamy prawo protestować". Co chwilę pojawiały się także wulgaryzmy pod adresem ministra Przemysława Czarnka.
Wśród wykrzykiwanych haseł pojawiło się także "akademia bez papieża", które nawiązuje do ostatniego pomysłu ministra edukacji i nauki, który do kanonu lektur chciałby wprowadzić encykliki papieża Jana Pawła II.
W tłum uczestników Strajku Kobiet weszli też funkcjonariusze policji. Duża część osób została wylegitymowana. Wśród nich znalazła się Klementyna Suchanow, jedna z liderek Strajku Kobiet i członkini rady konsultacyjnej.
- Tu jest wiele osób, które zdecydowały się przeciwstawiać wobec polityki pana ministra Czarnka - mówiła w rozmowie z Wirtualną Polską.
Głos w sprawie interwencji funkcjonariuszy zabrała Komenda Stołeczna Policji. "W Al. Szucha policjanci podjęli interwencję wobec osób blokujących jezdnię. Podano komunikaty wzywające do zachowania zgodnego z prawem. W stosunku do osób lekceważących polecenia funkcjonariusze użyli siły fizycznej" - czytamy na Twitterze.
Jak dodano, osoby, które dobrowolnie nie zgodziły się na wylegitymowanie, są przewożone na różne komendy, gdzie ma być weryfikowana ich tożsamość.
Około godziny 16:40 funkcjonariuszom policji udało się odpiąć pierwszą z osób, które przykuły się do bramy wjazdowej MEN. Jak relacjonował dziennikarz WP Jan Rojewski, osoba ta miała zostać puszczona wolno.
Do kolejnych osób przyjechała straż pożarna, która specjalnym sprzętem zaczęła odcinać kolejne przykute osoby. Z tłumu rozległo się namawianie strażaków do przyłączenia się do uczestników Strajku Kobiet. "Strażacy chodźcie z nami" - krzyczano.
Ostatecznie około godziny 17:20 odczepiono większość osób, przy wjeździe została jeden z uczestników Strajku Kobiet. Osoba ta przykleiła się do bramy wjazdowej MEN. Do pomocy przy jej "odczepianiu" zaangażowano także ratowników medycznych. Akcja zakończyła się około godziny 17:55.
- Wezwano ratowników, by mnie odkleić. Ręka jest poparzona klejem. To były poparzenia pierwszego stopnia, ale nic trwałego się nie stało. Minister Czarnek nie podał się do dymisji, protestujemy dalej - mówiła w rozmowie z Wirtualną Polską Anita Sobiechowska.
Po zakończonym proteście pod Ministerstwem Edukacji i Nauki uczestnicy Strajku Kobiet mają udać się pod komendę policji znajdującą się przy ulicy Wilczej.
Strajk Kobiet. Zablokowany most Łazienkowski, protesty na pl. Na Rozdrożu
W tym samym czasie trwała blokada ruchu m.in. na moście Łazienkowskim. Jak przekazała stołeczna policja, na miejsce wezwano holowniki, które mają pomóc w usunięciu pojazdów, które blokują lewy pas jezdni.
Droga ma być zamknięta w kierunku centrum od ul. Saskiej - ronda Jazdy Polskiej. Autobusy są kierowane najbliższymi przejezdnymi ciągami komunikacyjnymi.
Blokada samochodowa trwa również w pobliżu placu Na Rozdrożu. Kierowcy mają używać klaksonów. Na miejscu pojawiło się też kilkanaście wozów policyjnych.
Zmotoryzowani uczestnicy Strajku Kobiet dotarli również pod siedzibę MEN. Jak informował dziennikarz WP Jan Rojewski, policja zaczęła spisywać kierowców za używanie klaksonów. Protestujący zaczęli czytać też na głos rotę ślubowania policyjnego.
Wirtualna Polska, 23 listopada 2020
Ссылка на текущий документ: http://belarus.kz/aktueller/3-1/155/57139
Текущая дата: 18.11.2024