Incydent w pociągu PolRegio na stacji Gdańsk Oliwa. Studentki wracające ze Strajku Kobiet zostały wyproszone z pociągu, bo jego kierowniczka twierdziła, że ma "odgórny nakaz - żadnych transparentów". Spółka wydała już oświadczenie ws. zdarzenia.
Do zdarzenia doszło w środę wczesnym przedpołudniem. Karolina i jej siostra wracały z kampusu Uniwersytetu Gdańskiego, gdzie razem z innymi studentami wzięły udział w Strajku Kobiet. Miały ze sobą transparent z hasłem: "To kiedy zaczniecie palić czarownice?".
Kierowniczka pociągu Pol-Regio, na który czekały studentki, poinformowała je, że nigdzie nie pojadą.
- Nic nie dały tłumaczenia, że wcześniej bez problemu przejechałyśmy z Kościerzyny do Gdańska z transparentami pod ręką. Usłyszałyśmy wielokrotnie, że "takie są przepisy". Nic więcej jej nie obchodziło, nacierała na nas, więc wysiadłyśmy, bo nie chciałyśmy się narażać na kontakt z obcą osobą - relacjonuje Karolina w rozmowie z "Wyborczą".
Świadkiem incydentu był gdański fotoreporter Karol Makurat. Zapytał on kierowniczkę, dlaczego nie wpuściła dziewczyn. "Tak odgórnie. Dzisiaj była zadyma, zatrzymany pociąg na 15 minut. Odgórnie dostaliśmy nakaz, że żadnych transparentów. Nie chodziło o panie, tylko o transparenty" - usłyszał.
Stanowisko PolRegio
Co na to PolRegio? Rzecznik prasowy spółki, Dominik Lebda, zaprzeczył w rozmowie z "Wyborczą", by spółka odmawiała przewozu uczestniczkom Strajku Kobiet. Przeprasza Karolinę i jej siostrę.
"PolRegio to spółka publiczna powołana do służenia wszystkim, niezależnie od ich poglądów, którzy korzystają z naszych usług, szanując przepisy prawa. Reguluje to polskie prawo i regulaminy korzystania z naszych usług. Nasi pracownicy mają służyć wszystkim naszym pasażerom. Po otrzymaniu zgłoszenia wobec drużyny konduktorskiej w trybie pilnym wdrożyliśmy postępowanie wyjaśniające m.in. w celu potwierdzenia doniesień cytowanych pasażerek, oraz - w przypadku potwierdzenia - wdrożenia kroków dyscyplinujących" - czytamy w cytowanym przez dziennik oświadczeniu.
Gigantyczny tłum na ulicach Warszawy
Przypomnijmy, protesty po ogłoszeniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego zaostrzającego prawo aborcyjne, trwają od 10 dni. W piątek największa jak dotąd manifestacja odbyła się w stolicy, gdzie ulicami przeszedł marsz "Na Warszawę". W proteście udział wzięło ok. 100 tys. osób. Demonstranci skandowali hasła nawołujące rząd do dymisji, nie brakowało też okrzyków skierowanych przeciwko zaostrzeniu prawa do aborcji. Doszło do incydentów z udziałem środowisk narodowych, interweniowała policja.
Po godz. 21. protestujący przeszli pod dom prezesa Prawa i Sprawiedliwości na warszawskim Żoliborzu. Mieszkanie lidera partii rządzącej było jednak bardzo mocno chronione przez służby. Setki funkcjonariuszy zablokowało m.in. ulicę Mickiewicza, a wszędzie wokół zaparkowane były policyjne samochody.
Wirtualna Polska, 1 listopada 2020
Ссылка на текущий документ: http://belarus.kz/aktueller/3-1/159/56735
Текущая дата: 18.11.2024