Od Amazonii po Syberię, Grenlandię i Alaskę lasy płoną na niespotykaną dotąd skalę. Badania wskazują, że ma to związek ze zmianami klimatycznymi. Choć w dużym stopniu pożarom pomagają ludzie.
W poniedziałek w brazylijskim Sao Paulo ciemność nastała wcześniej, niż zwykle - bo już o godzinie 15. Niebo nad największym miastem obu Ameryk zostało niemal kompletnie przykryte przez gęsty ciemny dym. Jego źródłem był pożar - ale nie w mieście, tylko w odległych o 2 tysiące kilometrów stanu Rondonia, gdzie od tygodni płoną lasy. Dym można było zresztą zauważyć nie tylko w Sao Paulo, ale i w kosmosie.
Pożary w największym lesie tropikalnym świata nie są niczym niezwykłym, ale w tym roku ich skala jest większa niż kiedykolwiek. Według danych brazylijskiego Narodowego Instytutu Badań Kosmicznych (INPE), od początku roku zanotowano już 72 tys. pożarów - o 83 proc. więcej niż w analogicznym okresie rok wcześniej.
Jednym z powodów jest przyspieszenie wycinki lasów pod kierownictwem prezydenta Jaira Bolsonaro, który od początku sugerował, że będzie przymykał oko na nielegalne wycinanie drzew.
Teraz, kiedy Bolsonaro znalazł się w centrum międzynarodowej krytyki, o rozpętanie pożogi oskarża organizacje ekologów. Według naukowców wylesianie do spółki ze "schnięciem" klimatu stwarzają warunki do powstawania i rozprzestrzeniania się pożarów. Pożary często inicjowane przez lokalnych mieszkańców aby oczyścić teren pod uprawę. Teraz łatwiej mogą wymknąć się spod kontroli.
Teraz, kiedy Bolsonaro znalazł się w centrum międzynarodowej krytyki, o rozpętanie pożogi oskarża organizacje ekologów. Według naukowców wylesianie do spółki ze "schnięciem" klimatu stwarzają warunki do powstawania i rozprzestrzeniania się pożarów. Pożary często inicjowane przez lokalnych mieszkańców aby oczyścić teren pod uprawę. Teraz łatwiej mogą wymknąć się spod kontroli.
Arktyka w ogniu
Lasy płoną jednak nie tylko w Ameryce Południowej. W tym samym czasie z podobnymi klęskami zmaga się Arktyka od Alaski po Grenlandię. Dotyczy to również rejonów zazwyczaj pokrytych śniegiem, które dotychczas nie płonęły. Według niektórych szacunków, ilość dwutlenku węgla uwolnionego do atmosfery na skutek arktycznych pożarów tylko w czerwcu 2019 była większa niż z ośmiu poprzednich czerwców razem wziętych. Lipiec był w Arktyce najgorętszym miesiącem w 140-letniej historii pomiarów.
Wciąż płoną też lasy syberyjskie. W ubiegłym tygodniu NASA szacowała, że po prawie miesiącu od początku pożogi, wciąż aktywnych było 289 pożarów pokrywających łącznie prawie 25 tysięcy kilometrów kwadratowych. To obszar równy całej powierzchni małego europejskiego kraju takiego jak Macedonia.
Pod zwrotnikiem też się pali
Bezprecedensowe w skali są też pożary w strefie podzwrotnikowej. Płonące od niedzieli lasy Gran Canarii, największej z Wysp Kanaryjskich były na tyle duże by były widoczne z satelity Kopernik należącej do Europejskiej Agencji Kosmicznej. Pożar wymusił ewakuację 9 tys. osób i był największym takim zjawiskiem odnotowanym w historii wyspy.
Lepiej nie będzie
Nie wszystkie pożary można w prosty sposób powiązać ze zmianami klimatu. Nie wszędzie zmiany te przyczyniają się do większej skali i częstotliwości pożarów. Ale jak mówi Anna Sierpińska z portalu, nie brakuje badań potwierdzających, że zmieniający się pod wpływem emisji gazów cieplarnianych klimat sprzyja pożarom.
Jak wynika z ostatniego raportu oenzetowskiego Międzyrządowego Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC), zmiany w niekorzystny sposób obejmą ponad 25 proc. powierzchni Ziemi, zaś w pozytywny - 10 proc. Naukowcy szacują też, że do 2050 roku częstotliwość występowania się pożarów na całym globie zwiększy się o 27 proc. w stosunku do poziomu z 2000.
Regiony najbardziej narażone na coraz większe kataklizmy to zachodnie i północne krańce Ameryki Północnej, północna Syberia, oraz lasy tropikalne.
Oskar Górzyński
Wirtualna Polska, 22 sierpnia 2019
Wirtualna Polska, 22 sierpnia 2019
Ссылка на текущий документ: http://belarus.kz/aktueller/3-1/201/49351
Текущая дата: 17.11.2024