Skala opadów deszczu była nadzwyczajna, straty jak na tę skalę minimalne, służby się sprawdziły - tak podsumował sytuację.

"Sytuacja była niecodzienna; od godz. 17 do 2 w nocy spadło ponad 87 litrów wody na metr kwadratowy. Licząc ze średniej miesięcznej z ostatnich kilku lat, to półtoramiesięczne opady. Stąd też wystąpiły różnego rodzaju niepożądane sytuacje: zalania, podtopienia, nieprzejezdne ulice" - mówił Truskolaski po posiedzeniu miejskiego sztabu zarządzania kryzysowego.

Zalanych zostało wiele ważnych skrzyżowań i ulic, niektóre części miasta były czasowo nieprzejezdne, trzeba było wypompowywać wodę z zalanych piwnic i podziemnych parkingów. Nad ranem w poniedziałek sytuacja wróciła już do normy, normalnie funkcjonuje miejska komunikacja.

Dyrektor Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego Marian Maciejewski powiedział, że na początku nawałnicy, w półtorej godziny, spadło 54 litry wody na metr kwadratowy.

"Było to potężne uderzenie. Wszystkie zbiorniki, cieki, rowy, rzeka Biała nie były w stanie przyjąć tej ilości, więc ta woda musiała spływać" - relacjonował. Zaznaczył, że nie było żadnych uszkodzeń w sieciach, m.in. energetycznej.

W mieście pracowali zarówno strażacy zawodowi, jak i ochotniczy z podmiejskich miejscowości. Policja i Straż Miejska mają ponad sto tablic rejestracyjnych aut, które w wodzie je zgubiły.

W związku z sytuacją swoją konferencję prasową zwołali radni PiS, którzy w Radzie Miasta Białystok mają większość i są w opozycji do prezydenta Truskolaskiego. Radni publicznie pytali prezydenta, jakie działania były w ostatnich 10 latach podjęte w mieście "w związku z powodziami". Zapowiedzieli, że na najbliższej sesji chcą się do niego zwrócić o przedstawienie harmonogramu zadań do realizacji, by takiej sytuacji można było uniknąć.

PAP, 8 maja 2017