Przybywa chorych, coraz więcej hospitalizacji. "Jeżeli saturacja spada poniżej 92 proc. to sygnał, że trzeba stawić się do szpitala"Przybywa chorych, coraz więcej hospitalizacji. "Jeżeli saturacja spada poniżej 92 proc. to sygnał, że trzeba stawić się do szpitala" (East News)
Raport WHO wskazuje, że liczba zachorowań, hospitalizacji i przyjęć na OIOM z powodu COVID wzrosła. Narracja mówiąca, że wirus odpuszcza i daje łagodne zachorowania, może być śmiertelnie niebezpieczna. Ekspert zdradza, co wskazuje, że choroba wymaga pilnej wizyty u lekarza bądź wezwania pogotowia.
Więcej zachorowań i hospitalizacji na całym świecie
Opublikowany 19 stycznia comiesięczny raport Światowej Organizacji wskazuje, że w okresie od 11 grudnia 2023 r. do 7 stycznia 2024 r. odnotowano czteroprocentowy wzrost przypadków COVID. Oznacza to 1,1 mln nowych zachorowań na COVID. Znaczący wzrost dotyczy hospitalizacji, bo tych było aż o 40 proc. więcej i o 13 proc. więcej przyjęć na oddział intensywnej terapii.
Odnotowano też 8700 nowych zgonów i aż siedem milionów od początku pandemii. Mimo wszystko teraz widać spadek liczby zgonów aż o 26 proc.
- Na świecie cały czas notujemy zwiększoną liczbę hospitalizacji, zmniejszoną za to śmiertelność. Wynika to z faktu, że w krajach wysoko rozwiniętych pacjentom hospitalizowanym zakażonym SARS-CoV-2 podaje się skuteczne doustne leki przeciwwirusowe, które ograniczają ryzyko progresji do ciężkiej postaci COVID-19, a co za tym idzie do zgonu - wyjaśnia w rozmowie z WP abcZdrowie dr hab. Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z Katedry i Zakładu Mikrobiologii Lekarskiej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
W naszym kraju, jak wiadomo, to skuteczne leczenie przeciwwirusowe nie istnieje z uwagi na brak refundacji leku Paxlovid.
Jakie objawy daje COVID?
W Polsce, jak wskazują dane GIS, błyskawicznie rozprzestrzeniający się podwariant JN.1 odpowiada już za 40 proc. zakażeń. Najczęstsze objawy COVID, jakie obecnie zgłaszają pacjenci to: ból gardła, katar, kaszel, bóle mięśniowo-stawowe, gorączka i dolegliwości żołądkowo-jelitowe.
- Pojawiają się oczywiście doniesienia o nowych objawach, znana jest bezsenność i stany lękowe, które dotyczą ok. 10 proc. przypadków. Czy winien jest wirus? Tego nadal nie wiemy, bo to są objawy zgłaszane przez pacjentów, stąd kwestią dyskusyjną jest to, czy mamy do czynienia z nowym objawem, typowym dla nowego podwariantu, czy jednak to objaw niejako będący wytworem pacjenta - mówi dr Dzieciątkowski.
- Pacjenta, który czuje lęk związany z samym COVID i boi się o swój stan zdrowia, w związku z tym odczuwa objawy lękowe, czy ma problemy ze snem. Podobnie może być ze zgłaszanymi objawami żołądkowo-jelitowymi, które również hipotetycznie mogą być skutkiem napięcia psychicznego w przebiegu infekcji - wyjaśnia ekspert.
Te objawy to czerwona flaga przy COVID
Lek. Joanna Pietroń, internista z Centrum Medycznego Damiana, zwraca uwagę, że choć mówi się o łagodnej, przypominającej przeziębienie infekcji po zakażeniu którymś z podwariantów linii Omikron, to ciężki przebieg wciąż stanowi zagrożenie. Głównie dla osób z chorobami przewlekłymi, ale nie tylko one muszą zachować ostrożność. Jednym z alarmujących objawów jest spadek saturacji.
- Jeśli mamy w domu pulsoksymetr i widzimy, że parametry są coraz niższe, a do tego występuje coraz większe osłabienie oraz duszności, to powinno to obudzić czujność. Gdy saturacja spada poniżej 92 proc., to sygnał, że trzeba stawić się do szpitala - mówi lekarka w rozmowie z WP abcZdrowie.
Dodaje, że bardzo niebezpieczna jest pojawienie się zaburzeń świadomości. - Kolejny możliwy objaw infekcji, którego nie należy ignorować, to tachykardia. Pacjent czuje, że serce bije nierówno, przyspiesza, do tego wskazania ciśnieniomierza pokazują, że jest spadek ciśnienia. Mogą wystąpić omdlenia. To kolejny sygnał ostrzegawczy, że infekcja wchodzi na inny poziom - wyjaśnia lekarka.
Dr Pietroń przyznaje, że są też takie objawy, które, choć nie muszą wskazywać na ciężki przebieg, to wymagają konsultacji z lekarzem. Jednym z nich jest utrzymywanie się dolegliwości przez długi czas.
- Na przykład stan chorego się poprawia, a potem dochodzi do nagłego załamania: nawrotu gorączki czy duszności, wtedy nie należy zwlekać ze zwróceniem się po pomoc medyczną - mówi.
- Jeżeli pacjent zażywa standardowe leki, stosowane w celu łagodzenia objawów chorób wirusowych, i one nie działają, to choć nie stanowi to zagrożenia dla życia, to na pewno wymaga konsultacji z lekarzem w przychodni POZ. To samo dotyczy utrzymującego się kaszlu, ale jeśli wraz z nim nagle pojawia się krwioplucie, to sytuacja jest poważna i nie wolno jej bagatelizować - dodaje.
Dr Pietroń wyjaśnia, że coraz więcej pacjentów zgłasza się z powikłaniami. Tłumaczy, że interniści obserwują napływ pacjentów po przebyciu COVID, którzy mają "dziwne objawy" sugerujące dysautonomię układu immunologicznego.
- To skoki ciśnienia, tachykardia, osłabienie, zmęczenie. Niestety kilka procent chorych zapada na long COVID, a im częściej chorujemy na COVID, tym to ryzyko, że dołączymy do pięcioprocentowej grupy osób z long COVID, jest większe. Każda infekcja może też aktywować choroby autoimmunologiczne - tłumaczy.
Zmniejszyły liczbę zgonów o 57 proc.
Dr Pietroń przypomina, że w tym kontekście nie sposób nie wspomnieć o szczepieniach. Nie tylko zmniejszają ryzyko zachorowania, ciężkiego przebiegu czy zgonu, ale też mogą zmniejszać ryzyko wystąpienia long COVID. Mogą zmniejszać ryzyko pocovidowych objawów kardiologicznych, neurologicznych czy wreszcie immunologicznych. Ostatnie badanie WHO wskazuje, że w skali globalnej szczepienia zmniejszyły liczbę zgonów aż o 57 proc.
"Pierwsze dawki przypominające uratowały 51 proc. osób, a dawki przypominające podawane w okresie Omikronu - o 67 proc." - zwraca uwagę na serwisie X Grzegorz Cessak, prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych.
- Ocenia się, że w samej Europie szczepienia uratowały 1,4 mln istnień ludzkich. Natomiast doskonale wiemy, że polską specyfiką jest niechęć do szczepień. Prace przedpandemiczne potwierdzają ten fakt - mówi dr Dzieciątkowski.
- Dwa badania przeprowadzone na terenie Szkocji, dotyczące dobrowolnych i darmowych szczepień przeciw grypie i HPV wskazały, że największą grupą, która negowała ich konieczność, byli właśnie Polacy mieszkający w Szkocji. Z kolei badania z czasu już pandemii na terenie Norwegii wskazują, że wśród imigrantów uchylających się od szczepień przeciw COVID dominowały dwie nacje: Somalijczycy i Polacy - podsumowuje gorzko ekspert.
Tymczasem 22 stycznia gazeta "Neue Osnabruecker Zeitung" ujawniła, że powikłania po szczepieniach przeciw COVID w Niemczech dotknęły... 0,00072 proc., czyli zaledwie 467 z około 65 milionów osób. To powinno przekonać do bezpieczeństwa preparatów.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
AbcZdrowie.pl, 23 stycznia 2024
Ссылка на текущий документ: http://belarus.kz/aktueller/3-1/34/72258
Текущая дата: 24.11.2024