Przedstawiciele tymczasowej Narodowej Rady Libijskiej apelowali o jej uznanie przez kraje UE. Opowiedzieli się też za utworzeniem strefy zakazu lotów, stanowczo sprzeciwiając się jednak obecności obcych wojsk na terytorium Libii.
"Jeśli strefa zakazu lotów ma sparaliżować i zatrzymać maszyny bombardujące ludzi, to niech tak będzie, ale każdą obecność zagranicznych żołnierzy na naszej ziemi odrzucamy całkowicie" - powiedział na konferencji prasowej w Parlamencie Europejskim w Strasburgu Mahamud Dżebril, szef komitetu kryzysowego Rady, która w weekend w Bengazi (na wschodzie kraju) ogłosiła się "jedynym przedstawicielem Libii".
Dżebril zdecydowanie odrzucił hipotezę podziału Libii, której wchodnią część przejęli już powstańcy, a zachodnią, poza kilkoma ośrodkami miejskimi, wciąż kontroluje reżim pułkownika Muammara Kadafiego. "Od pierwszego wyzwolonego miasta ludzie mówili, że Trypolis to nasza stolica" - powiedział.
Wraz z odpowiedzialnym w Radzie za sprawy zagraniczne Alim Essawim, byłym ambasadorem w Indiach, który w lutym ustąpił ze stanowiska na znak sprzeciwu wobec brutalnego tłumienia antyrządowych manifestacji, Dżebril od wtorku przebywa w Strasburgu na zaproszenie frakcji liberałów.
Francja i Wielka Brytania, stali członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ, pracują na projektem rezolucji, która pozwoliłaby na ustanowienie strefy zakazu lotów nad Libią. Na razie sprzeciwiają się temu jednak Rosja i Chiny.
"Mamy problemy w RB ONZ, bo jej stali członkowie mają sprzeczne interesy, a każdy ma prawo weta. Są jednak inne metody wprowadzenia zakazu lotów, bez Rady Bezpieczeństwa" - powiedział Dżebril.
Dżebril zapowiedział, że jeszcze przed piątkowym nadzwyczajnym szczytem UE ws. Libii "odwiedzi (z Essawim) kilka krajów", by przekonywać je do uznania tymczasowej Narodowej Rady Libijskiej.
"Prosimy o natychmiastowe uznanie Narodowej Rady za jedynego przedstawiciela Libii. Reżim, który strzela do swych obywateli traci legitymację. Musimy być zgodną z prawem jednostką reprezentującą naród. Potrzebujemy pomocy" - powiedział. Zapewnił, że Rada reprezentuje szerokie spektrum społeczeństwa Libii.
Apel do UE o nawiązanie kontaktów z Radą, co oznacza jej uznanie, znalazł się w projekcie rezolucji, którą Parlament Europejski ma przyjąć w czwartek. W środowej debacie z eurodeputowanymi szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton nie odniosła się jednak do tego postulatu, zasłaniając się tym, że rezolucja nie została jeszcze formalnie przyjęta. "To nie brak szacunku wobec tymczasowej Rady, ale nie mogę powiedzieć, co zalecę; musimy postępować według procedur. Mogę czynić tylko to, co mieści się w moich uprawnieniach. Decyzja należy do państw członkowskich" - powiedziała Ashton.
Na marginesie sesji plenarnej PE Ashton spotkała się we wtorek wieczorem z przedstawicielami Rady Narodowej; w środę zrobił to przewodniczący PE Jerzy Buzek w ramach spotkania w szerszym gronie z grupą europosłów.
Ze Strasburga Inga Czerny
PAP
9 marca 2011
Dżebril zdecydowanie odrzucił hipotezę podziału Libii, której wchodnią część przejęli już powstańcy, a zachodnią, poza kilkoma ośrodkami miejskimi, wciąż kontroluje reżim pułkownika Muammara Kadafiego. "Od pierwszego wyzwolonego miasta ludzie mówili, że Trypolis to nasza stolica" - powiedział.
Wraz z odpowiedzialnym w Radzie za sprawy zagraniczne Alim Essawim, byłym ambasadorem w Indiach, który w lutym ustąpił ze stanowiska na znak sprzeciwu wobec brutalnego tłumienia antyrządowych manifestacji, Dżebril od wtorku przebywa w Strasburgu na zaproszenie frakcji liberałów.
Francja i Wielka Brytania, stali członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ, pracują na projektem rezolucji, która pozwoliłaby na ustanowienie strefy zakazu lotów nad Libią. Na razie sprzeciwiają się temu jednak Rosja i Chiny.
"Mamy problemy w RB ONZ, bo jej stali członkowie mają sprzeczne interesy, a każdy ma prawo weta. Są jednak inne metody wprowadzenia zakazu lotów, bez Rady Bezpieczeństwa" - powiedział Dżebril.
Dżebril zapowiedział, że jeszcze przed piątkowym nadzwyczajnym szczytem UE ws. Libii "odwiedzi (z Essawim) kilka krajów", by przekonywać je do uznania tymczasowej Narodowej Rady Libijskiej.
"Prosimy o natychmiastowe uznanie Narodowej Rady za jedynego przedstawiciela Libii. Reżim, który strzela do swych obywateli traci legitymację. Musimy być zgodną z prawem jednostką reprezentującą naród. Potrzebujemy pomocy" - powiedział. Zapewnił, że Rada reprezentuje szerokie spektrum społeczeństwa Libii.
Apel do UE o nawiązanie kontaktów z Radą, co oznacza jej uznanie, znalazł się w projekcie rezolucji, którą Parlament Europejski ma przyjąć w czwartek. W środowej debacie z eurodeputowanymi szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton nie odniosła się jednak do tego postulatu, zasłaniając się tym, że rezolucja nie została jeszcze formalnie przyjęta. "To nie brak szacunku wobec tymczasowej Rady, ale nie mogę powiedzieć, co zalecę; musimy postępować według procedur. Mogę czynić tylko to, co mieści się w moich uprawnieniach. Decyzja należy do państw członkowskich" - powiedziała Ashton.
Na marginesie sesji plenarnej PE Ashton spotkała się we wtorek wieczorem z przedstawicielami Rady Narodowej; w środę zrobił to przewodniczący PE Jerzy Buzek w ramach spotkania w szerszym gronie z grupą europosłów.
Ze Strasburga Inga Czerny
PAP
9 marca 2011
Ссылка на текущий документ: http://belarus.kz/aktueller/3-1/410/4947
Текущая дата: 06.11.2024