Odpowiadających za polskie drogi jest wielu. Na czele Ministerstwo Infrastruktury i Generalna Dyrekcja Dróg i Autostrad – nazw trochę na wyrost, zwłaszcza, że polskie drogi wciąż są dziurawe.
Za drogi odpowiadają także władze lokalne, oraz gmin i powiatów. Na samym końcu są prywatni posiadacze dróg, tacy jak wspólnoty mieszkaniowe, czy nawet prywatni właściciele. Drogi, jakie są każdy widzi, zwłaszcza, gdy niespodziewanie przyjdzie w zimie odwilż. Dziur starczy dla wszystkich odpowiedzialnych, a sądząc po realnym stanie naszych jezdni, raczej nieodpowiedzialnych. Ale kierowcy muszą jakoś po nich jeździć, wymijając slalomem rozpadliny i narażając się na zagrożenia.
23 listopada 2007 roku w sejmowym expose premier Donald Tusk mówiąc o przyszłości nazwał program budowy dróg w Polsce „kluczowym dla skoku modernizacyjnego i rozwoju gospodarki, a także dla bezpieczeństwa i wygody każdego Polaka.” Skonstatował, iż „autostrad i przyzwoitych dróg (w Polsce) jest skandalicznie mało”.
Zapowiedział, że jako rząd „zrobimy wszystko, żeby to zmienić”. Wskazując jasno przyczynę stanu rzeczy - zbyt skromny budżet na budowę i remonty dróg. Jako podstawowe zadanie swego gabinetu określił budowę dobrych dróg z Poznania, Gdańska, Wrocławia i Lublina do Warszawy. Określił, iż stan infrastruktury drogowej stanowi realne zagrożenie spójności terytorialnej naszego kraju. Trudno o bardziej dosadne słowa i lepszy program. Tyle tylko, iż po 38 miesiącach od przemówienia premiera w Sejmie jest tak jak jest.
Za utrzymanie i budowę dróg krajowych, w tym także ulic w miastach, którymi one prowadzą odpowiada Generalna Dyrekcja Dróg i Autostrad, za drogi lokalne i gminne władze samorządowe. W okresie zimowych przełomów, choć tak naprawdę właściwa nazwa to przełomy wiosenne, widać co się dzieje. Dziur nagle zrobiło się tak wiele, że nie sposób sobie z nimi poradzić. Podobno wszystkiemu winna jest pogoda, co w zimie i w sprawach drogowych, nie jest niczym nowym. Jak w dzień panują temperatury dodatnie, a nocą ściska mróz, to – zdaniem specjalistów - żadna nawierzchnia nie wytrzymuje. Ta opinia nie jest do końca prawdziwa. Najbardziej zagrożone są drogi starsze, budowane przy zastosowaniu niegdyściejszych technologii. Nowe podobno nie są tak wrażliwe. Jednak zastrzeżenie jest tu konieczne, gdyż przy odwilży dziury pojawiają się także na drogach zupełnie nowych. Jak twierdzą specjaliści wszystkiemu winne jest niechlujstwo i zastosowanie niewłaściwych materiałów. Na jedną i drugą przyczynę lekarstwo jest takie same – perfekcyjny nadzór. Tyle tylko, iż z tym nie jest dobrze. Samorządom brakuje fachowców od budowy dróg, a wszechmocna zachłanność budowlańców bywa przyczyną stosowania mniej odpornych materiałów. Według danych Głównej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad około dwudziestu procent nowo zbudowanych dróg od razu nadaje się do poprawki. I tu koło się zamyka.
Kierowca spotykając na swej drodze zamaskowaną dziurę nie ma wyboru. Albo uda mu się ją ominąć, albo nie. Jednak nagromadzenie wyrw i przełomów praktycznie uniemożliwia ich uniknięcie.
motofakty
02.02.2011
23 listopada 2007 roku w sejmowym expose premier Donald Tusk mówiąc o przyszłości nazwał program budowy dróg w Polsce „kluczowym dla skoku modernizacyjnego i rozwoju gospodarki, a także dla bezpieczeństwa i wygody każdego Polaka.” Skonstatował, iż „autostrad i przyzwoitych dróg (w Polsce) jest skandalicznie mało”.
Zapowiedział, że jako rząd „zrobimy wszystko, żeby to zmienić”. Wskazując jasno przyczynę stanu rzeczy - zbyt skromny budżet na budowę i remonty dróg. Jako podstawowe zadanie swego gabinetu określił budowę dobrych dróg z Poznania, Gdańska, Wrocławia i Lublina do Warszawy. Określił, iż stan infrastruktury drogowej stanowi realne zagrożenie spójności terytorialnej naszego kraju. Trudno o bardziej dosadne słowa i lepszy program. Tyle tylko, iż po 38 miesiącach od przemówienia premiera w Sejmie jest tak jak jest.
Za utrzymanie i budowę dróg krajowych, w tym także ulic w miastach, którymi one prowadzą odpowiada Generalna Dyrekcja Dróg i Autostrad, za drogi lokalne i gminne władze samorządowe. W okresie zimowych przełomów, choć tak naprawdę właściwa nazwa to przełomy wiosenne, widać co się dzieje. Dziur nagle zrobiło się tak wiele, że nie sposób sobie z nimi poradzić. Podobno wszystkiemu winna jest pogoda, co w zimie i w sprawach drogowych, nie jest niczym nowym. Jak w dzień panują temperatury dodatnie, a nocą ściska mróz, to – zdaniem specjalistów - żadna nawierzchnia nie wytrzymuje. Ta opinia nie jest do końca prawdziwa. Najbardziej zagrożone są drogi starsze, budowane przy zastosowaniu niegdyściejszych technologii. Nowe podobno nie są tak wrażliwe. Jednak zastrzeżenie jest tu konieczne, gdyż przy odwilży dziury pojawiają się także na drogach zupełnie nowych. Jak twierdzą specjaliści wszystkiemu winne jest niechlujstwo i zastosowanie niewłaściwych materiałów. Na jedną i drugą przyczynę lekarstwo jest takie same – perfekcyjny nadzór. Tyle tylko, iż z tym nie jest dobrze. Samorządom brakuje fachowców od budowy dróg, a wszechmocna zachłanność budowlańców bywa przyczyną stosowania mniej odpornych materiałów. Według danych Głównej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad około dwudziestu procent nowo zbudowanych dróg od razu nadaje się do poprawki. I tu koło się zamyka.
Kierowca spotykając na swej drodze zamaskowaną dziurę nie ma wyboru. Albo uda mu się ją ominąć, albo nie. Jednak nagromadzenie wyrw i przełomów praktycznie uniemożliwia ich uniknięcie.
motofakty
02.02.2011
Ссылка на текущий документ: http://belarus.kz/aktueller/3-402/81/4187
Текущая дата: 25.11.2024