Od niedowierzania po wściekłość - tak na internetowych stronach fundamentalistów islamskich na wieść o zabiciu Osamy Bin Ladena reagują internauci. Talibowie w Afganistanie już ogłosili, że przywódca Al-Kaidy został dla nich "męczennikiem nr 1".
"Jest męczennikiem nr 1 dla całej Al-Kaidy, po śmierci jest jeszcze silniejszy niż za życia" - powiedział mieszkaniec Kandaharu na południu Afganistanu, cytowany przez Reutera.
Jego zdaniem, udana operacja sił specjalnych USA, które po kilkunastu latach dopadły założyciela Al-Kaidy, zagrzeje do walki jego zwolenników. "Zawsze przewidywał, że Amerykanie go zabiją. Teraz, po śmierci, będzie jak ogień, za którym pójdą całe pokolenia muzułmanów" - dodał.
Inny mieszkaniec Kandaharu, który jest matecznikiem talibów, powiedział Reuterowi: "Śmierć bin Ladena nie ma znaczenia, bo Al-Kaida to coś więcej niż tylko on sam. Al-Kaida to jest wielka idea".
Przedstawiciele afgańskich władz także spodziewają się, że wraz ze śmiercią bin Ladena jego zwolennicy nie zaprzestaną walki, a nawet że akty terroru przybiorą na sile.
"Jego śmierć spowoduje pewne pozytywne zmiany doraźne, ale w przyszłości walki w Afganistanie będą jeszcze intensywniejsze, bo Al-Kaida będzie chciała zemsty" - powiedział brat afgańskiego prezydenta, Ahmad Wali Karzaj, który stoi na czele władz prowincji Kandahar.
Jeszcze zanim USA ogłosiły zabicie bin Ladena, siły talibów w Afganistanie zapowiedziały nową "wiosenną ofensywę" wymierzoną w obce wojska a także w przedstawicieli afgańskiego rządu.
Tymczasem na forach internetowych dżihadystów roi się od wpisów zapowiadających pomszczenie śmierci przywódcy Al-Kaidy.
"Lwy pozostaną lwami i będą podążały śladem Osamy. Na Allaha, Ameryka nie zazna bezpieczeństwa tak długo, jak długo bezpieczna nie będzie Palestyna" - cytuje AFP wpis na jednej ze stron.
Wielu internautów nie dowierza wiadomości o zabiciu bin Ladena, którą ogłosił prezydent USA Barack Obama.
"Jeśli Bóg da, ta informacja jest fałszywa. Jeśli to prawda, to katastrofa" - głosi jeden z wpisów.
"Jeśli to prawda, to jest to hańba dla Pakistaczyków, że nie zdołali ochronić bohatera islamu. To dla nas wszystkich czarny dzień" - dodaje inny zwolennik Al-Kaidy.
"Jeśli to prawda, to Bogu niech będą dzięki, że Amerykanom nie udało się go pojmać żywego. Upokorzyliby go jak Saddama Husajna... Przynajmniej spełniło się jego największe życzenie - umrzeć męczeńską śmiercią" - napisał pewien internauta.
Inny zaś drwi z tłumów, które zebrały się przed Białym Domem w Waszyngtonie oraz na Ground Zero w Nowym Jorku, gdzie stały wieże WTC zburzone w największym zamachu będącym dziełem Al-Kaidy 11 września 2001 r. Amerykanie świętowali tam śmierć bin Ladena.
"Ta radość jest zabawna. Cieszcie się, ile tylko chcecie, niewierni, bo zostało wam już mało czasu. Potem trzeba będzie się zmierzyć z rzeczywistością" - napisał zwolennik islamskich fundamentalistów.
02.05.2011, Kandahar
PAP
Jego zdaniem, udana operacja sił specjalnych USA, które po kilkunastu latach dopadły założyciela Al-Kaidy, zagrzeje do walki jego zwolenników. "Zawsze przewidywał, że Amerykanie go zabiją. Teraz, po śmierci, będzie jak ogień, za którym pójdą całe pokolenia muzułmanów" - dodał.
Inny mieszkaniec Kandaharu, który jest matecznikiem talibów, powiedział Reuterowi: "Śmierć bin Ladena nie ma znaczenia, bo Al-Kaida to coś więcej niż tylko on sam. Al-Kaida to jest wielka idea".
Przedstawiciele afgańskich władz także spodziewają się, że wraz ze śmiercią bin Ladena jego zwolennicy nie zaprzestaną walki, a nawet że akty terroru przybiorą na sile.
"Jego śmierć spowoduje pewne pozytywne zmiany doraźne, ale w przyszłości walki w Afganistanie będą jeszcze intensywniejsze, bo Al-Kaida będzie chciała zemsty" - powiedział brat afgańskiego prezydenta, Ahmad Wali Karzaj, który stoi na czele władz prowincji Kandahar.
Jeszcze zanim USA ogłosiły zabicie bin Ladena, siły talibów w Afganistanie zapowiedziały nową "wiosenną ofensywę" wymierzoną w obce wojska a także w przedstawicieli afgańskiego rządu.
Tymczasem na forach internetowych dżihadystów roi się od wpisów zapowiadających pomszczenie śmierci przywódcy Al-Kaidy.
"Lwy pozostaną lwami i będą podążały śladem Osamy. Na Allaha, Ameryka nie zazna bezpieczeństwa tak długo, jak długo bezpieczna nie będzie Palestyna" - cytuje AFP wpis na jednej ze stron.
Wielu internautów nie dowierza wiadomości o zabiciu bin Ladena, którą ogłosił prezydent USA Barack Obama.
"Jeśli Bóg da, ta informacja jest fałszywa. Jeśli to prawda, to katastrofa" - głosi jeden z wpisów.
"Jeśli to prawda, to jest to hańba dla Pakistaczyków, że nie zdołali ochronić bohatera islamu. To dla nas wszystkich czarny dzień" - dodaje inny zwolennik Al-Kaidy.
"Jeśli to prawda, to Bogu niech będą dzięki, że Amerykanom nie udało się go pojmać żywego. Upokorzyliby go jak Saddama Husajna... Przynajmniej spełniło się jego największe życzenie - umrzeć męczeńską śmiercią" - napisał pewien internauta.
Inny zaś drwi z tłumów, które zebrały się przed Białym Domem w Waszyngtonie oraz na Ground Zero w Nowym Jorku, gdzie stały wieże WTC zburzone w największym zamachu będącym dziełem Al-Kaidy 11 września 2001 r. Amerykanie świętowali tam śmierć bin Ladena.
"Ta radość jest zabawna. Cieszcie się, ile tylko chcecie, niewierni, bo zostało wam już mało czasu. Potem trzeba będzie się zmierzyć z rzeczywistością" - napisał zwolennik islamskich fundamentalistów.
02.05.2011, Kandahar
PAP
Ссылка на текущий документ: http://belarus.kz/aktueller/6-0/288/6240
Текущая дата: 24.11.2024