Eksperci wyjaśniają, z czego to wynika.
Wariant Delta, czyli tzw. mutacja indyjska błyskawicznie rozprzestrzenia się na świecie i według WHO niedługo stanie się dominującą. Jak wynika z obserwacji lekarzy, nowy wariant koronawirusa powoduje nieco inne objawy COVID-19 niż wariant pierwotny - Alfa, który dotknął 99 proc. chorujących Polaków. Wydaje się, że najbardziej charakterystyczną z nich jest utrata lub pogorszenie się słuchu.
1. WHO: Wariant Delta zdominuje świat
Wariant Delta po raz pierwszy został wykryty w październiku 2020 roku w Indiach. Uważa się, że właśnie ta mutacja doprowadziła do olbrzymiej fali zakażeń koronawirusem w tym kraju. W szczytowym momencie epidemii w Indiach odnotowywano ponad 400 tys. przypadków SARS-CoV-2 dziennie.
Zdaniem naukowców wariant Delta jest najszybszym i najsilniejszym wariantem koronawirusa.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) szacuje, że wkrótce Delta stanie się dominującym wariantem chorobotwórczym na całym świecie. Obecnie wariant ten został wykryty w 92 krajach. Tzw. mutacja indyjska już wyparła dotychczas dominujący wariant brytyjski w Wielkiej Brytanii. Oprócz tego Delta stanowi 10 proc. wszystkich nowych przypadków zakażeń SARS-CoV-2 w Stanach Zjednoczonych oraz 90 proc. w Petersburgu i Moskwie. W Polsce do tej pory wykryto 80 przypadków zakażenia wariantem Delta.
Z doniesień indyjskich i rosyjskich lekarzy wiadomo, że wariant ten może powodować nieco inne objawy COVID-19. U zakażonych znacznie częściej są obserwowane problemy z układem trawiennym - bóle brzucha, wymioty oraz biegunki. Są też doniesienia o zwiększonej częstotliwości występowania zakrzepów, które mogą skończyć się martwicą tkanek, a w konsekwencji amputacją palców lub nawet kończyn.
Jednak najbardziej charakterystycznym objawem zakażenia Deltą wydaje się uszkodzenie słuchu lub jego całkowita utrata.
2. Zakażenie wariantem Delta często zaczyna się od bólu gardła lub zapalenia migdałków
Jak opowiada dr Paweł Grzesiowski, pediatra, immunolog oraz ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. walki z COVID-19, o ile wcześniej pacjenci zgłaszali zaburzenia węchu i smaku, to teraz z doniesień indyjskich lekarzy wynika, że takim częstym objawem jest utrata słuchu. Na dolegliwość skarżą się również Rosjanie. Zdaniem eksperta mechanizm, który doprowadza do obu powikłań, jest ten sam.
- Koronawirus ma potencjał uszkadzania układu nerwowego. Przy poprzednich wariantach częściej dochodziło do zajmowania opuszek nerwowych, w wyniku czego pojawiały się problemy z węchem i smakiem. W przypadku wariantu indyjskiego częściej są obserwowane zaburzenia słuchu. Mają one również podłoże neurologiczne - wyjaśnia ekspert.
Dr Grzesiowski zwraca uwagę, że zakażenie wariantem Delta często zaczyna się od bólu gardła lub zapalenia migdałków. - Wirus więc zajmuje obszary w pobliżu ucha środkowego. Być może to właśnie powoduje uszkodzenie słuchu - dodaje.
Jednak dokładne przyczyny utraty słuchu u pacjentów z COVID-19 wciąż nie są znane.
3. Nagła głuchota i szumy uszne po COVID-19
Uszkodzenie słuchu u chorych na COVID-19 nie jest zasadniczo nowym zjawiskiem. Lekarze zauważyli zwiększenie liczby takich powikłań już wcześniej, kiedy w Polsce rozprzestrzeniła się tzw. mutacja brytyjska. Jednak do tej pory dolegliwości laryngologiczne dotyczyły niewielkiej grupy pacjentów.
- Koronawirus może powodować niedosłuch czuciowo-nerwowy, szumy uszne, a w rzadkich przypadkach wywoływać nagłą głuchotę. Były również opisywane przypadki ostrego zapalenia ucha środkowego u dorosłych - prof. Małgorzata Wierzbicka, kierownik Kliniki Otolaryngologii i Onkologii Laryngologicznej Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu.
Wcześniejsze badania wskazywały na to, że wirus SARS-CoV-2 zasiedla i namnaża się w nabłonku jamy nosa, bruździe węchowej i części nosowej gardła. Raporty opublikowane w "JAMA Otolaryngology – Head & Neck Surgery" wykazały obecność koronawirusa w uchu środkowym i wyrostku sutkowatym podczas sekcji zwłok wykonanej u trzech pacjentów ze Stanów Zjednoczonych, którzy zmarli z powodu COVID-19.
Istnieje możliwość, że odczyn zapalny wywołany przez wirusa nie tylko "wyłącza" zmysł węchu, ale drażni też nabłonek trąbki słuchowej. Jednak patofizjologia tego zjawiska nie jest do końca jasna.
- Nie wiadomo, czy wirus powoduje upośledzenie czynności nerwu słuchowego, błędnika czy komórek rzęsatych ślimaka. Ale widać wyraźnie, że w miarę jak obrastamy w doświadczenia covidowe, pojawiają się kolejne doniesienia o takich pacjentach - wyjaśnia prof. Wierzbicka.
- Wiemy, że u podłoża patogenezy ciężkich postaci COVID-19 leży mikroangiopatia, czyli choroba atakująca te najdrobniejsze, dystalne naczynia. Znamy historie osób, które z intensywnej terapii wychodziły z amputowanymi kończynami z powodu ich obwodowej martwicy, bowiem uogólniony mechanizm obrony przeciwwirusowej powoduje wykrzepianie w drobnych naczyniach. Zapewne jest to również potencjalnie jeden z mechanizmów czuciowo-nerwowej utraty słuchu, ale nie jest to dowiedzione - wyjaśnia profesor.
AbcZdrowie.pl. 17 września 2021
Ссылка на текущий документ: http://belarus.kz/aktueller/6-0/50/60560
Текущая дата: 19.11.2024