„Znajdujemy coraz więcej dowodów na to, że trudności, na które byliśmy narażeni w dzieciństwie negatywnie wpływają na rozwój mózgu" – komentuje współautorka pracy dr Margaret Sheridan ze Szpitala Dziecięcego w Bostonie (stan Massachusetts). Podkreśla zarazem, że wyniki najnowszych badań odnoszą się nie tylko do dzieci z domów dziecka, ale też maltretowanych, porzuconych, żyjących w skrajnej biedzie, narażonych na przemoc podczas wojny oraz na inne złe warunki życiowe.
Zdaniem autorów pracy, pocieszające jest jednak to, że gdy warunki, w jakich dorasta dziecko ulegają poprawie, zmiany w mózgu mogą częściowo ulec odwróceniu, co naukowcy zaobserwowali w odniesieniu do istoty białej.
Wcześniejsze badania – m.in. naukowców z Bostonu - wskazywały, że dzieci wychowywane w domach dziecka mają przeważnie mniejsze możliwości intelektualne (np. mniejsze IQ, gorsze zdolności posługiwania się mową) niż dzieci wychowywane w rodzinach, częściej mają trudności z funkcjonowaniem społecznym, problemy rozwojowe i emocjonalne, wykazują zaburzenia zachowania, jak np. ADHD (tj. zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi), a nawet przedwczesne starzenie się komórek ciała.
Jednocześnie pojawiały się prace sugerujące, że może to mieć związek z gorszym rozwojem mózgu maluchów, które trafiają do sierocińca. Wynikało z nich np., że adoptowane dzieci wychowywane wcześniej w domach dziecka mają mniejsza objętość istoty szarej i białej w mózgu niż dzieci z rodzin adopcyjnych, które nigdy nie trafiły do sierocińca lub dzieci wychowywanych przez własnych rodziców.
Zespół dr Sheridan przebadał z użyciem rezonansu magnetycznego (MRI) oraz elektroencefalografii (EEG) mózgi rumuńskich dzieci w wieku 8-11 lat, biorących udział w projekcie badawczym o akronimie BEIP. Porównywano mózgi 29 dzieci, które cały czas wychowywały się w sierocińcu, 25 losowo wybranych dzieci, które przebywały w domu dziecka, ale w wieku 6-31 miesięcy zostały oddane pod dobrą opiekę zastępczą oraz 20 typowo rozwijających się dzieci, które nigdy nie były w domu dziecka.
Okazało się, że dzieci, które kiedykolwiek były wychowywane w instytucji opiekuńczej miały znacznie mniejszą objętość istoty szarej (tworzącej korę mózgu, odpowiedzialną za wyższe funkcje poznawcze) w porównaniu z dziećmi, które nigdy nie trafiły do takiej placówki. Dotyczyło to nawet tych maluchów, którym później znaleziono dobrą rodzinę zastępczą.
Natomiast zmniejszoną objętość istoty białej zaobserwowano tylko u dzieci, które pozostały w sierocińcu. Te, którym wcześnie znaleziono nowy dom nie różniły się pod tym względem od dzieci wychowywanych w rodzinie.
Zdaniem dr Sheridan, sugeruje to, że istota biała, która tworzy +szlaki komunikacyjne+ mózgu może nadrobić zaległości w rozwoju.
Badacze przypominają, że objętość istoty szarej wzrasta tylko w początkowym okresie życia, a następnie zmniejsza się u dziecka wraz z wiekiem. Dlatego – ich zdaniem – różnice zaobserwowane między dziećmi, które przebywały w sierocińcu a tymi, które nigdy w nim nie były będą się raczej pogłębiać.
Istota biała, która odpowiada za szybkie przekazywanie informacji między poszczególnymi obszarami mózgu stopniowo rozwija się wraz z wiekiem, co sprawia, że może być bardziej plastyczna i podatna na korzystny wpływ opieki zastępczej.
„Nasze badania nad zdolnościami poznawczymi sugerują, że istnieje pewien wrażliwy okres obejmujący pierwsze dwa lata życia, kiedy to przejście dziecka pod opiekę przybranych rodziców może wywrzeć maksymalnie korzystny wpływ na jego rozwój intelektualny rozwój. Dlatego, im młodsze dzieci są obejmowane taką opieką tym lepsze będą efekty” - wyjaśnia współautor pracy dr Charles Nelson.
Jak szacuje UNICEF (Fundusz Narodów Zjednoczonych na rzecz Dzieci), co najmniej 8 mln dzieci na świecie żyje w domach opieki. W większości przypadków liczba opiekunów przypadająca na grupę dzieci w takiej placówce jest mała. W najnowszym badaniu stosunek ten wynosił 1 opiekun na 12 maluchów. To sprawia, że opieka w sierocińcu ogranicza się często do zaspokajania najbardziej podstawowych potrzeb dziecka. Zdaniem naukowców ma to negatywny wpływ na rozwój mózgu, bo dzieci te otrzymują mniej bodźców mogących go stymulować.
Sierocińce w Rumunii są spadkiem ustroju komunistycznego. W latach 60. ówczesny dyktator kraju Nicolae Ceausescu wyżej opodatkował pary bezdzietne lub posiadające za małą liczbę dzieci. Gdy rodziło się kolejne dziecko, którego wychowaniu rodzina nie mogła sprostać oddawano je do wybudowanych przez państwo sierocińców. W 1989 r., gdy upadł rząd dyktatora w rumuńskich sierocińcach przebywało ok. 170 tys. dzieci.
Nowe władze Rumunii zdecydowały o tym, by – jeśli to możliwe - oddawać dzieci do ich biologicznych rodzin. W 2000 r. wystartował projekt o akronimie BEIP (Bucharest Early Intervention Project), którego celem jest zebranie danych na temat różnic w rozwoju dzieci z domów dziecka, którym znaleziono opiekę w rodzinie zastępczej z tymi, które pozostały w sierocińcu. Na podstawie jego wyników rząd Rumunii zakazał oddawania do sierocińców dzieci poniżej 2. roku życia (chyba, że są poważnie upośledzone), zaczął też tworzyć sieć rodzinnych domów dziecka.
Liczba dzieci w rumuńskich sierocińcach zmniejszyła się do ok. 30 tys. w 2006 r.
28 lipca 2012, Warszawa
PAP