Cztery azjatyckie tygrysy – Korea Południowa, Tajwan, Singapur, Hongkong. Państwa, które od lat 60. wypracowały gospodarczy wzrost i wprowadziły na rynek mnóstwo liczących się dzisiaj technologicznych marek. Niesamowicie wpływowy Samsung czy wyżej wymienione Asus i HTC to tylko ich mały procent.
Teraz problemy jednego z tygrysów stają się pożywką dla gospodarki innego.
Przystanek w drodze do 2047
Protesty w Hongkongu trwają już 117 dni. Są pokłosiem próby wprowadzenia ustawy, która umożliwiałaby ekstradycję więźniów do Chin kontynentalnych. Według wielu byłaby to przepustka, która umożliwiałaby skazanie Chinom oskarżonych – także z pobudek politycznych – ukrywających się w autonomicznym Hongkongu.
Autonomicznym jednak jeszcze tylko przez 27 lat, co tym bardziej podsyca lokalne niepokoje i każe traktować próby przeforsowania ustawy o ekstradycji, jako przygotowania pod grunt odebrania niezależności.
W 2047 roku wypada 50 lat od zwrócenia Hongkongu Chinom przez Wielką Brytanię. W umowie między tymi państwami zawarto klauzulę zwaną "Jedno państwo, dwa systemy". Gwarantuje ona, że przez pół wieku od przekazania go z powrotem Chinom, Hongkong zachowa pewien stopień niezależności. Nie wiadomo, co stanie się później, ale obecne wydarzenia nie napawają optymizmem.
Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta
Jasne jest, że sytuacja w Hongkongu nie pozostaje bez wpływu na lokalne firmy, specjalistów i pracowników. Mało tego - rząd ma wręcz naciskać na przedsiębiorstwa, by te nie tylko nie wspierały w żaden sposób protestujących, ale wręcz opowiedziały się za stanowiskiem władz.
Wydarzenia te jednoznacznie podsumował dla portalu "Time.com" Jude Blanchette, kierownik "China Studies" w waszyngtońskim Centrum Badań Międzynarodowych i Strategicznych: - Pozycja Hongkongu jako globalnego centrum finansów i biznesu doznała nieodwracalnej szkody.
Tajwan to technologiczna potęga. W końcu zrozumiałem, czemu tak się stało
Gdzie w tym wszystkim miejsce na Tajwan? Wystarczy tutaj podać jedną statystykę – w bieżącym roku liczba osób przeprowadzających się z Hongkongu do tego kraju wzrosła aż o 28 proc.
Mali przedsiębiorcy, managerowie, sprzedawcy. Wszyscy mówią, że do Tajwanu - domu ogromnej liczby liczących się na świecie firm technologicznych i komputerowych - przyciągnęły ich stabilne warunki demokracji. A tym samym możliwości biznesowe. Nie bez znaczenia jest też oczywiście geograficzna i kulturowa bliskość.
- Chcę przeprowadzić się na Tajwan, ponieważ Hongkong znajduje się w okresie terroru i jest rządzony przez policję, co jest dla mnie przerażające – powiedział dla portalu Bloomberg.com hongkoński pracownik sprzedaży detalicznej Steven Chen.
Do kraju Asusa, HTC czy Acera przybywają masy utalentowanych i wykwalifikowanych ludzi, co daje szansę wszystkim tajwańskim firmom zgarnąć potencjał drzemiący w obecnie zdławionym Hongkongu.
Nowe osadnictwo
To wszystko nie uszło uwadze rządu w Tajpeju, który przymierza się do poluzowania wymagań zdobycia pozwolenia na pobyt. Te obecne są mocno restrykcyjne. Potencjalni przybysze mogą to zrobić na kilka sposobów: muszą poślubić obywatelkę lub obywatela Tajwanu, zapisać się na uczelnię wyższą, znaleźć pracę lub założyć firmę przy minimalnej inwestycji w wysokości 2 mln twd (około 255 tys. złotych).
Tę perspektywę patrzenia na konsekwencje protestów w Hongkongu potwierdza ekspert, kierownik studiów "Biznes chiński" na Akademii Leona Koźmińskiego, Radosław Pyffel: - Myślę, że ta zwiększona emigracja z Hongkongu do Tajwanu, rzeczywiście może dać impuls wyspie i przyczynić się do jej rozwoju. Rozmawiając w Azji z ludźmi biznesu, byłem zaskoczony ich świadomością tego, jak istotne dla rozwoju gospodarki jest sprawienie, by młodzi, kreatywni ludzie nie wyjeżdżali za granicę, ale pozostawali na miejscu.
Lasery podczas protestów w Hongkongu. To obrona przed rozpoznawaniem twarzy
Zgodził się też, że to właśnie Tajwan może być jednym z krajów, które skorzystają na tym najbardziej: - O ile wielki biznes rozważa przeniesienie się z Hongkongu do Chin Kontynentalnych, najpewniej do Shenzhen, to właśnie utalentowana młodzież może często wybierać tajwański kierunek. Innymi celami wyjazdów może być także Singapur i kraje spoza Azji, takie jak Stany Zjednoczone, Wielka Brytania czy Australia.
Można więc sądzić, że jeśli rząd Tajwanu rzeczywiście ułatwi Hongkończykom start w swoim kraju, to i tak duża w tym momencie emigracja, stanie się wręcz lawinowa. A to może wzmocnić ten kraj na tyle, że wizja HTC grającego w tej samej lidze, co Samsung oraz Acera ścigającego się z Dellem czy HP, nie wydaje się wcale abstrakcyjna.
Mateusz Czerniak
Wirtualna Polska, 7 października 2019
Wirtualna Polska, 7 października 2019