Rolnicy chcą wyższych odszkodowań za niszczone przez dziki uprawy, mówią o nawet tygodniowym proteście przed urzędem wojewódzkim w Białymstoku. Duża część protestujących przyjechała z Zabłudowa, skąd do Białegostoku wyjechała kolumna ok. 50 rolniczych ciągników.
Jak mówił przedstawiciel protestujących Paweł Rogucki, nie chodzi o dziki, tylko o niszczone przez nie na polach zasiewy. "Bo nic nie będziemy mieli na polach, a miasto ucierpi" - dodał.
Protestujący dostali zaproszenie na rozmowy do wojewody podlaskiego, ale domagają się przyjazdu ministra rolnictwa i ministra środowiska. Chcą im na polach pokazać rozmiar szkód w uprawach.
"Rząd ochrania dzika, a tępi rolnika" - można przeczytać na transparencie, który mają ze sobą, widać flagi biało-czerwone. Przed urzędem są też przedstawiciele Ruchu Narodowego, którzy wspierają protestujących.
Odszkodowania za szkody dzików wypłacają koła łowieckie, ale rolnicy twierdzą, że są za niskie. W ich ocenie, dzików jest za dużo. Podkreślają, że populacja tych zwierząt nadmiernie się rozwinęła, bo nie można było na nie polować do lipca, w związku z obostrzeniami po wykryciu u dzików w powiecie sokólskim (Podlaskie) wirusa afrykańskiego pomoru świń (ASF). Domagają się odstrzału zwierząt i większych pieniędzy na przeprowadzenie odstrzałów.
Na dziki można już polować i odstrzały są prowadzone. Według najnowszych danych Polskiego Związku Łowieckiego w Białymstoku, dotychczas odstrzelono około 300 dzików na terenie czterech podlaskich powiatów objętych obostrzeniami związanymi z ASF.
28 sierpnia 2014, Białystok
PAP