https://www.kurs.kz/ - Курсы валют в обменных пунктах г. Алматы и других городах Казахстана
 


 






Найти
 
 


Rozpacz w prywatnych składach węgla. "Rząd wylał dziecko z kąpielą"


Ceny węgla są teraz najniższe od ubiegłorocznych wakacji. Wydawać by się mogło, że to dobry czas na zrobienie zapasów przed kolejną zimą, jednak w składach opału próżno szukać chętnych. Właściciele załamują ręce i po części winią za tę sytuację rząd, który - ich zdaniem - "wylał dziecko z kąpielą".
Latem ubiegłego roku w Polsce za tonę węgla w składach opału trzeba było zapłacić nawet 4000 zł. Niższe ceny w swoim sklepie internetowym oferowała Polska Grupa Górnicza, ale z uwagi na ogromne zainteresowanie klientów, zakup węgla tą drogą graniczył z cudem. Pierwsze obniżki pojawiły się jesienią po tym, jak rząd ogłosił wprowadzenie programu dystrybucji surowca za pośrednictwem gmin.

Ceny węgla w Polsce najniższe od pół roku

Obecnie stabilizują się również wskaźniki na rynku międzynarodowym. Jak wynika z analizy Agencji Rozwoju Przemysłu, na początku stycznia cena węgla w europejskich portach była najniższa od lutego 2022.

W pierwszym miesiącu 2023 r. pogoda sprzyjała producentom energii, do czego przyczyniły się wyższe niż zwykle w tym okresie temperatury, zwiększona produkcja energii z wiatru oraz wysoki poziom zapasów gazu w europejskich magazynach. Rosnące zapasy w portach ARA (Amsterdam, Rotterdam, Antwerpia), będących europejskim hubem surowcowym, na początku roku osiągnęły poziom 6,4 mln ton. To z kolei przełożyło się zarówno na spadek cen węgla w Europie, jak i spadek cen wytwarzanej z niego energii.

W lutym ARP podała również statystyki dotyczące sprzedaży węgla w Polsce. W grudniu 2022 r. wyniosła ona 4 mln ton, wobec 4,1 mln ton w listopadzie i 5,1 mln ton w grudniu 2021 r. Dane dotyczą wszystkich krajowych producentów.

Węgiel na zapas

Powyższe liczby z pozoru zachęcają do zakupu węgla na zapas. Rynek, choć obecnie ustabilizowany, jesienią znów może dać powody do podwyżek cen, na co zwracają uwagę eksperci.

- Problem deficytu węgla będzie występował przez najbliższe 20-25 lat. Wydobycie z krajowych zasobów jest za małe jak na nasze krajowe potrzeby. Zostaje nam import surowca wątpliwej jakości. Zapasy warto zgromadzić, ale mam na myśli zapasy węgla o konkretnych, dobrych parametrach - mówi money.pl Jerzy Markowski, były minister gospodarki i ekspert w zakresie górnictwa.

Niech gospodarstwa domowe kupują węgiel jak najszybciej, ale węgiel polski, od Polskiej Grupy Górniczej - mający gwarancję jakości. Niewykluczone, że jesienią, z uwagi na uwarunkowania rynkowe, ceny znowu pójdą w górę - dodaje Markowski.

Tu pojawia się kłopot. Na stronie sklep.pgg.pl przy każdym oferowanym produkcie widnieje napis "brak towaru". Chcąc dowiedzieć się, z czego wynikają braki, zadzwoniliśmy na infolinię PGG. Nie udało nam się połączyć z konsultantem. Usłyszeliśmy jedynie komunikat wirtualnego asystenta o treści: "Obecna sytuacja na rynku wpływa na deficyt wielu towarów, także węgla. Nasze linie produkcyjne osiągnęły maksymalny poziom pracy. Sesje sprzedażowe odbywają się od poniedziałku do piątku o godzinie 16:00 oraz 17:00". Nie uzyskaliśmy również odpowiedzi na pytania przesłane mailem.

Węgiel dla samorządów priorytetem

Swoją teorię tłumaczącą taką sytuację mają właściciele składów opału. Według nich duża część oferowanego węgla została przekazana gminom. - U mnie samorząd sprzedaje tonę za 1650 zł. Ceny w mojej firmie wahają się w przedziale 2300-2500 zł. Nie traktuje się nas na równi. Gdybym mógł kupić węgiel z polskiej kopalni, pewnie sprzedawałbym go za ponad 3000 zł, bo to węgiel dobrej jakości, ale nie mogę go mieć bezpośrednio z PGG, ponieważ tak stanowią przepisy. On jest dla gmin i idzie na eksport - mówi nam jeden z przedsiębiorców z Legionowa.

W jego opinii widmo zamknięcia składów ominęło dotychczas tylko te regiony, w których samorząd nie ma narzędzi do dystrybucji surowca. W takiej sytuacji gmina odpłatnie angażuje prywatne firmy w proces sprzedaży. - Prywaciarze mają plac, maszyny, ludzi. Dzięki takiej współpracy mogą zarobić i utrzymać się na rynku - tłumaczy.

Rozmawiając z kolejnymi właścicielami, słyszymy coraz wyraźniejsze głosy zrezygnowania. - Nie wiemy, co robić. Węgiel w ogóle się nie sprzedaje. Skoro ludzie mogą kupić go w urzędzie gminy taniej, to kto przyjdzie do mnie na skład? - pyta szef składu opału działającego w warszawskim Wawrze. - Wytrzymam może miesiąc, może dwa, maksymalnie trzy - dodaje.

Właściciele składów w rozpaczy

Upadki biznesów już stały się faktem. Zadzwoniliśmy pod numer podany na stronie jednego ze składów w Piastowie. Usłyszeliśmy, że owszem, skład działał przez kilkanaście lat, ale w ubiegłym roku został zamknięty. - Przestało nam się to opłacać - usłyszeliśmy.

Ceny spadają, a klienci węgla nie kupują. Dlaczego? Jednym z głównych powodów spadku popytu jest łagodna zima - wysokie temperatury sprzyjają mniejszemu zużyciu opału. - Poza tym klienci czekają na kolejne obniżki, tym bardziej że ceny nadal są wysokie w porównaniu z tymi sprzed wojny w Ukrainie. Przed wojną sprzedawaliśmy węgiel za 1000 zł z dostawą, a teraz sprzedajemy za 2000 zł. Analizujemy sytuację i jesteśmy coraz bliżej decyzji o wycofaniu się z rynku - przyznaje Przemysław Bulge, doradca zarządu firmy Pure Fuels Project, zajmującej się dystrybucją węgla.

Jak to w Polsce bywa, znów "wylano dziecko z kąpielą". Rozumiem, że trzeba pomóc najuboższym, żeby nie zamarzli. Nie powinno się jednak robić tego tak, że konkuruje się z własnymi przedsiębiorcami. Państwo wchodzi do gry na rynku, staje się oferentem węgla i dumpinguje ceny. Zamiast pomyśleć o aktywizacji dystrybutorów węgla, żeby sprzedaż surowca odbywała się z poszanowaniem ich zaangażowania i dawała szansę na utrzymanie biznesów, rząd przedsiębiorców wykluczył - uważa Bulge.

"Nagonka" na składy opału

Jest jeszcze jeden powód drastycznego spadku zainteresowania węglem z prywatnych składów. - Samorządy owszem sprzedają węgiel, ale nie wszyscy ten węgiel chcą. Po prostu ludzie, którzy kupuli go jesienią, kiedy zaczął się boom, w tym roku go nie kupują - twierdzi pytany przez nas przedsiębiorca z Pruszkowa. Jak dodaje, pod koniec ubiegłego roku sprzedał "ogromną ilość" surowca, a w tym roku nie jest pewien, czy jego firma przetrwa. Zwraca przy tym uwagę na częste w ostatnim czasie kontrole organów państwa.

- Miałem kontrolę Wojewódzkiego Inspektora Inspekcji Handlowej, urzędu skarbowego, urzędu celnego. Jest taka nagonka na prywatne składy węgla, że to się w głowie nie mieści. Samorządy są zwolnione z wydawania świadectw jakości, posiadania kas fiskalnych online, a nas dotyczy wszystko - mówi. Obecnie tona węgla w jego składzie kosztuje 2500 zł.

Gminna dystrybucja przez kolejny rok?

Przypomnijmy, sprzedaż węgla przez samorządy odbywa się na podstawie ustawy o zakupie preferencyjnym paliwa stałego. Zakłada ona, że gospodarstwa domowe, gminy, spółki gminne i związki gminne mogą kupować węgiel od importerów za nie więcej niż 1500 zł za tonę. Gmina może sprzedawać węgiel mieszkańcom za nie więcej niż 2000 zł za tonę. Sprzedawcom przysługują rekompensaty, których maksymalny limit na 2023 r. ustalono na 4,9 mld zł. Przy zakupie obowiązuje trzytonowy limit. Ceny węgla w każdej gminie można sprawdzić w portalu cieplo.gov.pl.

- W styczniu dostarczyliśmy już pół miliona ton węgla. W całym okresie grzewczym 2022-23 to już razem półtora miliona ton, które trafiło do samorządów i przez samorządy do gospodarstw domowych - poinformował pod koniec ubiegłego miesiąca wiceminister aktywów państwowych Karol Rabenda.

Do momentu publikacji artykułu MAP nie odpowiedziało na pytanie money.pl o ewentualne plany kontynuacji programu sprzedaży węgla przez gminy w kolejnym roku. - Jeśli trzeba będzie, jeśli będą wymagać tego wąskie gardła logistyki i dystrybucyjne, to oczywiście będziemy kontynuować ten proces - przekonywał w styczniu premier Mateusz Morawiecki.

Money.pl, 17 lutego 2023
 
Дата публикации:17.02.2023
Тематика:Бизнес, Экономика
Просмотров:606
 
Ключевые слова:
Энергетика Польша Уголь Ценообразование
 
 


Комментарии



 



Другие новости по этой теме