"Nawet gdyby odpowiedź była pozytywna, to nic nie zmieni; referendum jest całkowicie bezsensowne" - powiedział Borysow, cytowany przez sobotnie wydanie dziennika "Sega". Według premiera kraj powinien postawić na elektrownie wodne, gdyż budowa nowej siłowni atomowej jest zbyt kosztowna.
Tydzień temu premier zaskoczył nie tylko zwolenników, lecz i klub parlamentarny rządzącej partii GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii) wezwaniem do głosowania na "nie" w referendum. "Moja rekomendacja dla naszych zwolenników brzmi: głosować na nie. Powiem dobitnie: nie, nie, nie!" - apelował Borysow. Szef rządu osobiście zadzwonił do studia komercyjnej telewizji, w której odbywała się dyskusja zwolenników i przeciwników budowy nowej elektrowni.
Do tej pory ugrupowanie Borysowa apelowało o głosowanie na "tak". Według analityków premier, zdając sobie sprawę, że plebiscyt może okazać się nieważny, nie chce stać po przegranej stronie.
Referendum w sprawie przyszłości energetyki jądrowej w Bułgarii odbędzie się 27 stycznia, z inicjatywy opozycyjnej Bułgarskiej Partii Socjalistycznej, która w tym celu zebrała ponad pół miliona podpisów. Była to reakcja na decyzję centroprawicowego rządu Borysowa z marca 2012 r. o rezygnacji z budowy nowej elektrowni w Belene nad Dunajem z powodu zbyt wysokich kosztów.
Pytanie, na które mają w plebiscycie odpowiedzieć Bułgarzy, brzmi: "Czy aprobujesz rozwój energetyki jądrowej w Bułgarii poprzez budowę nowej elektrowni atomowej?". Sprawą interpretacji jest, czy ewentualna pozytywna odpowiedź będzie dotyczyć tylko siłowni w Belene, czy również powstania nowego reaktora w Kozłoduju nad Dunajem. Według ostatniej wypowiedzi Borysowa dotyczy ona wyłącznie nowej siłowni.
Oświadczenie Borysowa, że wyniki głosowania nie będą miały znaczenia, jest sprzeczne z ustawą o referendach. Plebiscyt będzie ważny, jeżeli weźmie w nim udział co najmniej taka sama liczba osób, jak w ostatnich wyborach parlamentarnych w lipcu 2009 r., czyli 4,35 mln, a wiążące, gdy 50 proc. plus jeden głosujący da pozytywną lub negatywną odpowiedź.
Według ostatnich sondaży około 55 proc. Bułgarów aprobuje rozwój energetyki atomowej. Przed awarią w Fukushimie w Japonii w 2011 roku poparcie wynosiło około 70 proc.
Analitycy w Sofii postrzegają referendum jako generalną próbę sił przed wyborami parlamentarnymi, które mają odbyć się w połowie roku. Ostatnie badania wskazują na wyrównanie sił między rządzącą centroprawicową partią GERB a opozycyjną lewicą.
Z Sofii Ewgenia Manołowa
12 stycznia 2013, PAP