We wtorek rano wspólną walutę wyceniano na 4,19 zł, a dolara na 3,13 zł.
"Dzisiejsze osłabienie prawdopodobnie stanowi jedynie preludium do silniejszej deprecjacji złotego. Zagrożeniem jest nie tylko pogorszenie nastrojów na rynkach globalnych czy spadek euro/dolara, ale przede wszystkim krajowe dane, jakie zostaną opublikowane w najbliższych dniach" - stwierdził w rozmowie z PAP dyrektor działu analiz Admiral Markets Marcin Kiepas.
Wskazywał, że we wtorek niepokój na rynki finansowe wrócił "za sprawą +konwoju humanitarnego+, jaki Rosja wysłała na Ukrainę bez zgody władz w Kijowie". W opinii wielu komentatorów może to dodatkowo zaostrzyć sytuację na wschodzie Ukrainy lub nawet być wstępem/pretekstem do rosyjskiej inwazji militarnej.
Analityk zaznaczył, że konflikt za naszą wschodnią granicą to nie jedyny powód pogorszenia nastrojów na rynku. "Innym, nie mniej ważnym, były bardzo słabe dane z niemieckiej gospodarki" mówił.
Z opublikowanych we wtorek danych Instytutu ZEW wynika, że zaufanie niemieckich analityków i inwestorów instytucjonalnych okazało się w sierpniu gorsze niż oczekiwali ekonomiści. Indeks mierzący oczekiwania tych grup co do wzrostu gospodarczego Niemiec, spadł do 8,6 pkt z 27,1 pkt miesiąc wcześniej. To już ósmy z kolei miesiąc spadku wskaźnika.
Wśród niemieckich ekonomistów i inwestorów bardzo duże są obawy związane z negatywnymi konsekwencjami sankcji gospodarczych nałożonych na Rosję przez UE i USA, oraz tych rosyjskich na UE i USA.
12 sierpnia 2014, Warszawa
PAP