Korespondentka RMF FM dotarła do wstępnych wyliczeń - i nie są one dobre ani dla Warszawy, ani dla Budapesztu. "Będziemy największym stratnym w UE" - przekonuje na Twitterze.
Według źródeł Katarzyny Szymańskiej-Borginon w Brukseli ma powstawać unijny budżet przewidziany dla 25 krajów - nie uwzględni on Polski i Węgier, które zamierzają na najbliższym szczycie zgłosić swoje formalne weto wobec propozycji powiązania wypłat środków unijnych z regułą praworządności.
Weto oznacza "stratę 64 mld euro z Fundusz Odbudowy oraz obcięcie płatności w 2021 roku do nawet 9 mld euro z funduszu spójności (Warszawa w przyszłym roku powinna otrzymać 13 mld euro)" - przekazuje unijna korespondetka RMF. Jednak to nie koniec problemów: od przyszłego roku akademickiego studenci pożegnają się z programem zagranicznych wyjazdów w ramach programu Erasmus+. Na wecie ma ucierpieć także Polska wieś.
Przypomnijmy, że w ciągu tygodnia doszło do dwóch spotkań premiera Mateusza Morawieckiego oraz Viktora Orbana. Węgierski premier jeszcze w poniedziałkowy wieczór przyleciał do polskiej stolicy, aby skoordynować stanowisko negocjacyjne. Wcześniej w Budapeszcie szefowie rządów podpisali wspólne porozumienie.
- W tej sprawie nie chodzi tylko o pieniądze (...). Fundusz Odbudowy jest potrzebny dla państw zadłużonych powyżej 100 proc. PKB, a nas to nie dotyczy (...). Tu chodzi o suwerenność i niezależność naszych ojczyzn, stąd dzisiejsze spotkanie - przekonywał na wspólnej koferencji prasowej Viktor Orban. Choć jeszcze w lipcu polska strona chwaliła się "historycznymi" negocjacjami budżetu unijnego.
W sprawie polskiego weta premier Morawiecki rozmawiał także z kanclerz Angelą Merkel (obecnie Niemcy sprawują prezydencję w Radzie UE). "Oświadczyłem, że Polska oczekuje dalszych prac pozwalających na możliwie szybkie znalezienie rozwiązania, które zagwarantuje prawa wszystkich państw członkowskich oraz poszanowanie procedur traktatowych. Poprosiłem również o głębokie przeanalizowanie naszych racji nie tylko z punktu widzenia sporu, który obecnie się toczy, ale także spójności i przyszłej wizji Europy" - relacjonował premier.
Weto unijnego budżetu wymusi wprowadzenia prowizorium budżetowego. W skrócie oznacza to, że nie będzie nowych pieniędzy na: nowe inwestycje energetyczne, drogi, wodociągi. Nie będzie też środków na odbudowę gospodarek po pandemii - czyli na modernizację szpitali czy na pomoc dla upadających firm.
Jednocześnie Komisja Europejska szacuje, że jeśli nie będzie porozumienia w sprawie budżetu, to państwa członkowskie dostaną 25-30 mld euro mniej. Większość z tej kwoty ma być w polityce spójności.
Wirtualna Polska, 3 grudnia 2020