Już w 2012 roku prawicowy senator z Podkarpacia Kazimierz Jaworski wiedział, że będzie można pozyskać olbrzymie środki z Unii Europejskiej na zieloną energię. - Razem z moim środowiskiem przyglądaliśmy się różnym technologiom OZE. Wtedy źle mówiło się o wiatrakach, dorabiało się różne teorie. Fotowoltaika miała najmniej wrogów. Do tego jest najprostsza w obsłudze - tłumaczył Onetowi Jaworski.
Zgodnie z założeniem Jaworskiego, farmy fotowoltaiczne miały powstać na leżących odłogiem kościelnych gruntach. Żeby przystąpić do naboru wniosków, senator musiał pozyskać zgodę Konferencji Episkopatu Polski i biskupa rzeszowskiego. Duchowni początkowo się wahali, jednak Jaworski zapewnił, że zajmie się całym procesem.
- Od dawna mówi się, że prąd będzie tylko drożał i że alternatywą jest fotowoltaika. Uznałem, że Kościół też powinien iść z duchem czasu - tłumaczył abp Józef Michalik, wspominając tamte rozmowy.
W 2013 roku powstała Sieć Parków Energii Słonecznej (SPES), udziałowcami zostało 10 podkarpackich parafii, a prezesem spółki - Daniel Jaworski, bratanek senatora.
Pierwsze problemy
Jak podaje Onet, pierwsze problemy pojawiły się, gdy Podkarpacki Urząd Wojewódzki opublikował listę podmiotów mogących ubiegać się o unijne środki. Zabrakło na niej parafii. Jaworski szybko jednak znalazł rozwiązanie, proponując parafiom zakładanie spółek. Tym sposobem o fundusze w 2017 roku ubiegało się w sumie 275 kościelnych spółek, które pozyskały ponad 39 mln zł.
Uroczyste otwarcie pierwszej farmy fotowoltaicznej odbyło się w 2019 roku. Jednak niedługo później dobra passa się skończyła. Zdaniem niektórych duchownych, problemy zaczęły się wraz z pandemią COVID-19, a zdaniem innych, Jaworskiego przerosła skala inwestycji.
Według relacji Onetu prawdziwe kłopoty zaczęły się w kwietniu 2021 roku. TVN i "Gazeta Wyborcza" opublikowały wówczas materiały, w których wściekli przedsiębiorcy z Podkarpacia wskazywali na niejasne powiązania Jaworskiego z Kościołem i Urzędem Marszałkowskim Województwa Podkarpackiego.
Latem 2021 roku Prokuratura Okręgowa w Lublinie wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez podkarpackich urzędników. Sprawą zainteresowało się również CBA.
Fiasko inwestycji i śledztwo
Cała inwestycja okazała się fiaskiem. Z 56 projektów, które zdobyły dofinansowanie, zaledwie siedem zostało ukończonych. Ponad połowa unijnych umów została rozwiązana, a kontrole wykazały nieprawidłowości na ponad 5 mld zł.
Śledztwo trwa do dzisiaj. Prokuratura Okręgowa w Lublinie bada już nie tylko możliwość przekroczenia uprawnień przez urzędników, ale też podejrzenia oszustw, wyłudzeń, fałszowania dokumentów i poświadczania nieprawdy. Jak dowiedział się Onet, do tej pory nikt nie usłyszał w tej sprawie zarzutów.
Wirtualna Polska, 12 lutego 2024