Sześciu jedzie autami: Marek Dąbrowski z Jackiem Czachorem (siódma lokata w klasyfikacji generalnej po sześciu etapach), Krzysztof Hołowczyc z rosyjskim pilotem Konstantynem Żylcowem (dziewiąta), Adam Małysz z Rafałem Martonem (10.) i Martin Kaczmarski z Portugalczykiem Filipe Palmeiro (16.). Kierowcą motocykla jest Jakub Przygoński (siódme miejsce), a quada Rafał Sonik (drugie). Choć reprezentują różne zespoły, tworzą drużynę narodową – Poland National Team.
Natomiast pochodzący z Olesna Dariusz Rodewald, który mieszka w Holandii, jest po raz piąty w składzie ekipy ciężarówki Petronas Team de Rooy Iveco. W 2012 roku wraz z Holendrem Gerardem de Rooyem i Belgiem Tomem Colsoulem jako pierwszy Polak stanął na najwyższym stopniu podium Rajdu Dakar.
Awarie pojazdów wykluczyły Piotra Beaupre i Jacka Lisickiego, Grzegorza Czarneckiego i Bartłomieja Boba oraz rywalizujących w kategorii ciężarówek Jarosława Kazberuka i Macieja Martona, a także Grzegorza Baraba, Roberta Jachacego i Pawła Grota.
Zanim polskie załogi wyruszyły w niedzielę na trasę wokół Salty (odcinek specjalny dla samochodów ma 533 km, dla ciężarówek 525 km, dla motocykli i quadów 401 km), Jachacy i Grot kwestowali na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Jak poinformowali z satysfakcją, zawodnicy i mechanicy nie szczędzili "grosza", by wesprzeć inicjatywę Jurka Owsiaka i pokazać swoje wsparcie mimo ogromnej odległości, dzielącej ich od Polski.
Z kolei Sonik, kapitan polskiej reprezentacji, podkreślił, że okazją do wymiany wrażeń po pierwszym tygodniu zmagań w rajdzie była też polowa msza święta odprawiona na biwaku w Salcie przez ks. Kazimierza z ośrodka duszpasterskiego argentyńskiej Polonii w Buenos Aires oraz ks. Andrzeja Augustyńskiego ze Stowarzyszenia Siemacha.
Rok temu, kiedy załogi na jeden dzień zatrzymały się w Tucuman, grupa kierowców Poland National Team wyszła z inicjatywą wspólnej modlitwy.
"Pomysł spotkał się z doskonałym odbiorem nie tylko ze strony zawodników, ale również organizatorów i miejscowych mediów, które dostrzegły Polaków i były pod wrażeniem naszej integracji jako jednego zespołu" - wspomniał Sonik, zdobywca Pucharu Świata.
Tym razem warunki pogodowe były dość ekstremalne; nad Saltę nadciągnęły ciemne chmury i porządnie lało, więc wszyscy musieli chować się pod namiotami.
W nabożeństwie dwóch księży wspomogli m.in. Kazberuk i Hołowczyc, którym powierzono czytania. Na koniec, w tych dość nietypowych warunkach, w otoczeniu samochodów i stanowisk mechaników, reprezentanci Polski wspólnie kolędowali.
"Udało się stworzyć poczucie silnej wspólnoty. To było dla mnie niesamowite, bo po nabożeństwie każdy podszedł i podziękował, podkreślając, że ta wspólna modlitwa była dla nich bardzo ważna. Wydaje mi się, że dzięki mszy sportowcy odkrywają w tym wszystkim trochę głębszy sens" - powiedział ks. Augustyński, który przyleciał do Argentyny na zaproszenie Sonika.
Przewodniczący zarządu i dyrektor generalny stowarzyszenia Siemacha dodał, że Dakar to oczywiście w znacznej mierze przedsięwzięcie komercyjne, ale i spełnienie marzeń, ambicji oraz celów wszystkich uczestników.
"W głębszej warstwie jest to opowieść o życiu, w którym przede wszystkim trzeba wygrać ze sobą. I to jest piękne, bezcenne przesłanie, które trafia do wielu domów na świecie i w Polsce: jeśli on wygrał, to może i ja wygram z losem, słabością" - zaznaczył kapłan.
Kapitan Poland National Team zadedykował swój tegoroczny występ w rajdzie krakowskiemu stowarzyszeniu Siemacha. Powstało ono w 1993 roku. Obecnie ma 25 specjalistycznych placówek, które oferują młodym ludziom zajęcia wychowawcze, sportowe i terapeutyczne. Codziennie korzysta z nich blisko 2,5 tys. dzieci. Z organizacją współpracuje również były bramkarz piłkarskiej reprezentacji Polski Jerzy Dudek, prowadząc Akademię Sportu Progres.
12 stycznia 2014, Salta
PAP