Ratownicy są bezradni. – Ludzie nad wodą głupieją. Wchodzą przy czerwonej fladze. Puszczają małe dzieci bez opieki – mówi nam Szymon Rutkowski, ratownik wodny.
Co roku w Polsce w okresie letnim topią się setki osób. W ubiegłym roku – 456, w tym 49 kobiet. Od kwietnia 2020 r. życie w wodzie straciło już 217 Polaków. Tylko w ostatnią sobotę – sześciu. Ratownicy na strzeżonych plażach robią, co mogą, by zapewnić ludziom bezpieczeństwo. Niestety, często sami są bezradni.
- Sytuacja z soboty. Krzyki ludzi, ktoś do nas podbiega. Na niestrzeżonej plaży mała dziewczynka przewróciła się w wodzie. Nałykała wody. Jest przerażona. Nigdzie nie ma jej opiekunów. Koleżanka zaopiekowała się dzieckiem, a ja szukałem rodziców. Znalazłem po 20 minutach. Zasnęli na kocu, zasłonięci parawanem i dopiero okrzyki, że znaleziono dziecko bez opieki, ich obudziły – mówi nam Szymon Rutkowski.
Historia z początku wakacji. – Młody chłopak poszedł pływać na niestrzeżonej plaży. Były wysokie fale. Zakaz kąpieli. Zniknął pod wodą. Nikt nie zauważył. Wyciągnęliśmy ciało. Po kilkunastu minutach woda w tym miejscu była pełna kąpiących się ludzi – mówi nam ratownik.
Ratownicy nad wodą odpowiadają tylko za wydzielony strzeżony odcinek plaży. Bardzo często muszą jednak reagować tuż obok, na niestrzeżonych odcinkach. – Tam nikt nie przestrzega zasad. Gość zje tłusty obiad, popije piwem, nagrzeje się na słońcu i wbiega do zimnej wody. Płynie kilka metrów i nagle skurcz. A jak go wyciągniemy to jeszcze rzuca bluzgami, że mu psujemy wypoczynek. Do takich przypadków wzywamy policję – mówi Szymon Rutkowski.
Rządowe Centrum Bezpieczeństwa przypomina o zasadach bezpieczeństwa nad wodą: "Pływaj tylko w wyznaczonych miejscach, zakładaj kapok na łódce czy kajaku, nigdy nie wchodź do wody po alkoholu, nie wbiegaj rozgrzany do wody, stosuj się do poleceń ratownika".
Wirtualna Polska, 2 sierpnia 2020