Choć rząd w Sofii jest optymistyczny, społeczeństwo pozostaje mocno podzielone – ponad połowa obywateli sprzeciwia się wspólnej walucie.
Już 4 czerwca Komisja Europejska opublikuje raport konwergencji, który – jak wynika z doniesień Reutersa – najpewniej potwierdzi gotowość Bułgarii do przyjęcia euro od 1 stycznia 2026 roku. Tym samym kraj może stać się 21. członkiem strefy euro, po Chorwacji, która przystąpiła do niej w 2023 roku.
Wejście do eurolandu poprzedzają surowe kryteria konwergencji: niska inflacja, stabilne finanse publiczne, kurs walutowy w ramach mechanizmu ERM II oraz zbieżność stóp procentowych. Bułgaria spełnia je od pewnego czasu – od 2020 roku jej waluta, lew, powiązana jest z euro. Pierwotny plan zakładał wejście już w 2024 roku, ale został przesunięty przez wysoką inflację i brak politycznego konsensusu.
Możliwe referendum
Teraz rząd Rosena Żelazkowa zapewnia, że jest gotów – zarówno pod względem gospodarczym, jak i legislacyjnym. Premier deklaruje, że zadba o bezpieczeństwo finansowe obywateli i przejrzystość procesu konwersji walutowej.
Jednak przeciwnicy tego ruchu, w tym prezydent Rumen Radew, ostrzegają przed wzrostem cen i możliwą utratą kontroli nad polityką monetarną. Radew zapowiada nawet referendum.
Sondaże pokazują skalę wyzwania: według badania z początku roku aż 57 proc. Bułgarów jest przeciwnych przyjęciu euro, a popiera je zaledwie 39 proc. Społeczeństwo jest spolaryzowane – obawy koncentrują się wokół wzrostu kosztów życia i utraty niezależności gospodarczej.
Wydaje się jednak, że decyzja Brukseli może przesądzić o dalszym kursie Bułgarii – zwłaszcza jeśli Europejski Bank Centralny podzieli optymizm Komisji. Kluczowe będą także działania legislacyjne i informacyjne rządu, który musi przekonać nie tylko instytucje unijne, ale i własnych obywateli.
Magda Żugier
Money.pl, 1 czerwca 2025
Money.pl, 1 czerwca 2025