Premier oskarżył w niedzielę demonstrantów o próby podkopania demokracji.
Także w Stambule, największej metropolii Turcji, od niedzielnego południa tłumy ludzi zbierały się na centralnym placu Taksim. Po dwóch dniach gwałtownych incydentów, w wyniku których setki ludzi zostały ranne, a prawie 1000 demonstrantów aresztowano, na placu nie było widać już obecności policji.
Według BBC w Stambule panował względny spokój. W większości pokojowo nastawieni demonstranci powiewali na placu flagami. Niektórzy skandowali hasła wzywające rząd do ustąpienia. Ludzie skrzykują się do udziału w demonstracjach poprzez serwisy społecznościowe.
Bodźcem do rozpoczęcia protestów stały się plany przebudowy otoczenia placu Taksim. Konfrontację zapoczątkowała w piątek interwencja znacznych sił policyjnych przeciwko osobom, okupującym w namiotach park przy placu w celu udaremnienia budowy w tym miejscu centrum handlowego. Władze wydały zgodę na powstanie tego centrum.
Demonstracja w parku przerodziła się w obejmującą także inne tureckie miasta akcję protestacyjną przeciwko oskarżanemu o zapędy autorytarne Erdoganowi i jego powiązanej z ruchem islamistycznym Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP). Napięcia nie złagodziła sądowa decyzja o czasowym wstrzymaniu wycinania drzew w parku na placu Taksim.
Amnesty International poinformowała nawet o dwóch ofiarach śmiertelnych demonstracji, ale danych tych nie potwierdzono oficjalnie.
2 czerwca 2013, Ankara
PAP