Protestujący zebrali się na Alkotmany utca (ulicy Konstytucji) prowadzącej od katedry św. Stefana do gmachu parlamentu i rozciągnęli na całą jej szerokość transparenty: „Konstytucja to nie zabawka!" i „Chcemy demokracji i rządów prawa!”.
„Wstrzymajcie się z nowelizacją konstytucji! Respektujcie prawo Unii Europejskiej! Orban-dyktator!" - krzyczeli demonstranci pod adresem konserwatywnego rządu i premiera Viktora Orbana, wygłaszając przemówienia z zaimprowizowanej trybuny.
W manifestacji wzięli udział przedstawiciele 30 organizacji obywatelskich. Przybyli znani artyści, pedagodzy, przedstawiciele organizacji charytatywnych. Owacyjne przyjęto przemówienia byłego burmistrza Budapesztu Gabora Demszky`ego.
Protestujący usiłowali przedostać się na plac Kossutha pod gmach parlamentu, ale budynek został otoczony przez policję, a wylot ulicy zablokowany. Demonstranci podeszli zatem pod budynek Trybunału Konstytucyjnego, blokując ruch kołowy w śródmieściu.
Rządzący Fidesz nie zamierza jednak ustępować. „Poprawek nie wycofamy” – zapowiedział wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego Fideszu Gergely Gulyas, dodając, że „opozycja miała czas na udział w debacie parlamentarnej, a protesty uliczne to prowokacja lewicy”.
Przeciw tzw. czwartej poprawce do konstytucji, zgłoszonej przez Fidesz 8 lutego, która ma być uchwalona przez parlament 11 marca, protestują nie tylko przedstawiciele węgierskiej opozycji i organizacji obywatelskich. Spór przekroczył granice Węgier. Zastrzeżenia zgłosili przedstawiciele Komitetu Helsińskiego, Komisji Europejskiej i Rady Europy. Również administracja USA ostrzegła rząd, że niektóre zmiany konstytucyjne mogą zagrozić niezależności instytucji demokratycznych.
W piątek rozmawiał na ten temat telefonicznie z premierem Orbanem przewodniczący KE Jose Manuel Barroso. Szefowie dyplomacji Niemiec, Danii, Holandii i Finlandii - choć nie wskazali na Węgry - zaproponowali utworzenie mechanizmu chroniącego przestrzeganie fundamentalnych wartości przez kraje UE, żądając by państwa członkowskie, łamiące zasady demokracji, były karane zawieszaniem unijnych funduszy.
W odpowiedzi szef węgierskiego MSZ Janos Martonyi zapewnił w liście, że Węgry przestrzegają unijnych norm prawnych. „Te demonstracje nie mają sensu, a interpretacje konstytucji opierają się na niekompetentnych informacjach. Jesteśmy otwarci na dialog z Unią Europejską. Węgry pozostaną krajem demokratycznym” – oświadczyło w sobotę MSZ.
Kontrowersyjne zmiany ustawy zasadniczej dotyczą 47 punktów i ingerują w wiele dziedzin życia społecznego i politycznego. Nowelizacja ma ona wzmocnić instytucję małżeństwa zdefiniowanego jako związek kobiety i mężczyzny. Deputowani otrzymają prawo do uznawania Kościołów (mają decydować o tym, które organizacje pełniące misję religijną są Kościołami). Nowelizacja zakazuje również prowadzenia kampanii przedwyborczej w mediach komercyjnych.
Rozgoryczenia nie ukrywają związki studenckie. Poprawka ogranicza bowiem liczbę miejsc finansowanych przez państwo na wydziałach humanistycznych i wprowadza zasadę odpracowania w kraju dwukrotnie dłuższego okresu niż czas trwania studiów (w przeciwnym wypadku studenci mają płacić połowę kosztów kształcenia.
Niemal wszystkie wspomniane zmiany prawne zakwestionował węgierski Trybunał Konstytucyjny. Deputowani rządzącego Fideszu zamierzają jednak w czwartej poprawce anulować wspomniane orzeczenia, wprowadzając do konstytucji zapis, że Trybunał może podejmować decyzje jedynie w sprawach proceduralnych. Oznaczałoby to poważne osłabienie kontrolnych funkcji Trybunału. Ponadto ma być wprowadzona możliwość przekazywania spraw sądowych prezesowi niedawno powstałego Narodowego Urzędu Sądownictwa, podobne prawo ma też otrzymać prokurator generalny.
Z Budapesztu Andrzej Niewiadowski
9 marca 2013, PAP