- Mówi się, że wirusa przywieźli angielscy turyści, którzy wtedy jeszcze zdołali wydostać się z Wielkiej Brytanii i mieli tam kontakt z osobą zarażoną. Całą rodzinę i wszystkich, którzy mieli z nimi kontakt poddano kwarantannie i przeprowadzono testy. Ostatecznie zdecydowano o zamknięciu miasta na dwa tygodnie. Po zakończonej kwarantannie turystów przetransportowano na lotnisko - opowiada Patrycja Hoszwa, 29-letnia Polka mieszkająca w Sofii.
Obostrzenia, jakie wprowadzono w Bułgarii są podobne, jak w innych europejskich krajach. W Bułgarii pomyślano o nich jednak znacznie wcześniej. Stan nadzwyczajny wprowadzono miesiąc temu. Przedłużono go do 13 maja.
- Wszyscy, którzy mogą, pracują z domu. Zamknięte są restauracje, zakłady fryzjerskie, miejsca rozrywki itd. W sklepach może przebywać jednocześnie określona liczba osób. Ustanowiono też godziny zakupów dla seniorów. W Bułgarii obowiązują od 8.30 do 10.30. Wejścia do parków są otaśmowane, policja pieczołowicie sprawdza, jak mieszkańcy stosują się do zasad. Za złamanie kwarantanny są olbrzymie kary, ale za samo chodzenie po mieście bez konieczności, kary są nieco niższe niż w Polsce - zaznacza Hoszwa.
Pavel Vrba, trener bułgarskiego Ludogorca i były selekcjoner reprezentacji Czech w piłce nożnej potwierdza, że sport stanął w miejscu, nie można trenować. Jest jednak spora nadzieja na szybkie unormowanie sytuacji. Wszystko dzięki postawie Bułgarów.
- Ludzie stosują się do przepisów, bo policja bardzo mocno tego wymaga. Nie ma mowy o tym, żeby korzystać z rozrywek, jak w normalnych czasach - tłumaczy Vrba w rozmowie.
Trener nie wie, jaki jest poziom bułgarskiej służby zdrowia, bo wszystko, co potrzebne oferuje mu klub. Mają w Ludogorcu własnych lekarzy, a kontuzjowani zawodnicy trafiają do szpitala, z którym klub współpracuje. Być może stąd oraz z tego, że w ojczyźnie trenera nieźle radzą sobie z sytuacją, bierze się jego optymizm.
- Czechy nie są wyjątkiem! Sytuacja jest lepsza w całej Europie. Myślę, że do końca czerwca czy sierpnia wszystko wróci do normalności. Oczywiście na początku wszyscy ostro zareagowali na pandemię, ale nie ma takiej możliwości, aby świat stanął w miejscu na dłużej. Ludzie muszą z czegoś żyć, poszczególne kraje nie wpędzą się w bankructwo. To najwyższy czas, aby otwierać granice i wrócić do normalności - twierdzi Czech.
Treningi w Bułgarii mają rozpocząć 13 maja. - Wszystko powoli będzie wracać do normy, przecież ligi należy skończyć, a jeszcze do rozegrania są europejskie puchary. UEFA musi wszystko poukładać w krótkim czasie - zaznacza Vrba z iście czeskim spokojem.
Trener podkreśla, że piłka nożna po pandemii będzie taka sama, jak przed nią. Podobnie zresztą z innymi dziedzinami życia. - Wszystko zostanie po staremu. Jedynie my możemy być bardziej ostrożni i lepiej dbać o swoje zdrowie – podsumowuje Vrba.
WP SportoweFakty, 20 kwietna 2020