Paweł Adamowicz żyje - usłyszeli dziennikarze zgromadzeni przed szpitalem. Lekarz, który operował prezydenta Gdańska, szybko jednak ostudził ich entuzjazm. Jak podkreślił, stan pacjenta jest bardzo, bardzo ciężki
Wiadomo, że operacja trwała pięć godzin. - Przetoczyliśmy 41 jednostek krwi. Urazy były bardzo ciężkie; poważna rana serca, rana przepony, jamy brzusznej. O wszystkim zadecydują najbliższe godziny - przekazał lekarz.
Następny komunikat szpitala ma zostać przekazany przed godz. 12.
Co się stało?
O godz. 19:55 27-letni mieszkaniec Gdańska wszedł na scenę przed światełkiem do nieba WOŚP. Prawdopodobnie posłużył się plakietką "media". Reporter WP ustalił, że w miejscu finału WOŚP w Gdańsku, w przestrzeni, w której stała scena, nie było kontroli plecaków. Co więcej, wśród ochroniarzy mieli być bardzo młodzi ludzie, 17-latkowie.
Mężczyzna dźgnął Adamowicza nożem, zadał mu kilka ciosów. Prezydent po tym, jak został ugodzony, przyklęknął na scenie.
27-latek przez mikrofon krzyczał: - Halo! Halo! Nazywam się Stefan W., siedziałem niewinny w więzieniu, siedziałem niewinny w więzieniu. Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz. Jest nagranie.
Napastnik został zatrzymany. Okazuje się, że miał problemy z prawem. Był karany.
Wirtualna Polska, 14 stycznia 2019