Po załamaniu się rozmów z lekarskimi związkami zawodowymi (LOZ) wszystko wskazuje, że rząd skorzysta z rozwiązania rekomendowanego przez prezydenta Słowacji Ivana Gaszparovicza i wprowadzi w kraju stan wyjątkowy. Szefowa rządu w Bratysławie już na sobotę zwołała posiedzenie krajowej Rady Bezpieczeństwa.
Wczesnym popołudniem prezydent Gaszparovicz oraz premier Radiczova zgodzili się, że w przypadku odrzucenia kompromisu przez lekarzy i groźby ich odejścia z publicznych placówek zdrowotnych, zaistnieje konieczność zmuszenia ich do pracy poprzez wprowadzenie stanu wyjątkowego.
"Nawet prezydent nie może sobie pozwolić na czekanie, aż ktoś umrze, czy nie zostanie opatrzony. Wprowadzać stan wyjątkowy dopiero po tym było by za późno. Dlatego powiedziałem pani premier, że moja propozycja nadal obowiązuje" - zaznaczył Gaszparovicz, cytowany przez słowacką agencję TASR. "Teraz będzie zależało od rządu, czy i kiedy ten stan ogłosi" - dodał.
Zgodnie ze słowackim prawem stan wyjątkowy może zostać ogłoszony na okres od 30 do 90 dni na wypadek zagrożenia zdrowia obywateli. W takiej sytuacji lekarze na Słowacji będą musieli wykonywać swe obowiązki za około 70 proc. dotychczasowych zarobków.
Poprzez masowe składanie wypowiedzeń słowaccy lekarze protestują przeciw niskim zarobkom, warunkom pracy w publicznej służbie zdrowia i transformacji szpitali w spółki. Jeśli 1 grudnia do pracy nie przyjdzie ok. 2 tysięcy lekarzy, czyli około 1/3 wszystkich medyków zatrudnionych w publicznej służbie zdrowia, opiece zdrowotnej grozi załamanie.
26 listopada 2011, Bratysława
PAP