Eutanazja pacjentki chorej na alzheimera
Lekarka, którą postawiono w stan oskarżenia, jest już na emeryturze. Zanim przeszła w stan spoczynku, przeprowadziła eutanazję na kobiecie, która nie wyraziła na to świadomej zgody. Było to niemożliwe, ponieważ kobieta cierpiała na demencję. Wskutek choroby Alzheimera pacjentka zatraciła już funkcje poznawcze.
Zabieg miał jednak tak dramatyczny przebieg, że pojawiły się wątpliwości co do słuszności jego przeprowadzenia.
Rodzina zmarłej stanęła po stronie lekarki, ale prokurator dążył do ustalenia jasności, jeśli chodzi o przepisy dotyczące pacjentów, których stan nie pozwala na potwierdzenie lub zaprzeczenie woli eutanazji.
W tym przypadku chora cztery lata wcześniej podpisała oświadczenie, że chce być poddana eutanazji, gdy nie będzie zdolna do samodzielnej egzystencji poza domem opieki. Zastrzegła jednak, że sama chce mieć możliwość wybrania momentu śmierci. Ze względu na stan chorej ten moment został wybrany przez córkę i zięcia pacjentki.
Oboje towarzyszyli kobiecie, gdy w kawie podano jej środki nasenne i uspokajające. Straciła po nich przytomność, ale - jak się okazało - na krótko. Chora ocknęła się w czasie zabiegu, konieczne było, aby rodzina przytrzymywała opierającą się pacjentkę podczas podawania uśmiercającego zastrzyku.
Chociaż w Holandii eutanazja jest już od kilkunastu lat legalna, zawsze wymagana jest formalna zgoda pacjenta. W tym przypadku nierealne było jej uzyskanie, dlatego lekarkę postawiono przed sądem.
Na rozprawie emerytowaną lekarkę oczyszczono z wszelkich zarzutów. Sędziowie uznali, że działała ona w interesie pacjentki. Prokurator zastrzegł, że jego zdaniem nie przeprowadzono należycie rozmowy z chorą, która przecież mogła zmienić zdanie przez cztery lata, ale docenił też dobre intencje lekarki.
Wirtualna Polska, 12 września 2019