Po wzroście w żywności na ożywienie liczą także placówki gastronomiczne czy sklepy odzieżowe - pisze "Rzeczpospolita". Zza wschodniej granicy do Polski przyjechało ponad 2,4 mln Ukraińców. Na wyniki wpływ ma też pomoc wysyłana z naszego kraju do Ukrainy.
– Jeśli przyjąć stawkę dzienną na podstawowe utrzymanie na poziomie ok. kilkudziesięciu złotych, oznacza to wzrost przychodów o ok. 2–3 mld zł miesięcznie. Do tego pewnie drugie tyle na różnego rodzaju inne produkty: odzież, obuwie, kosmetyki, w tym też, choć w znacznie mniejszym stopniu, dobra trwałe – komentuje prof. Robert Kozielski z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego w rozmowie z dziennikiem.
Wylicza, że te pieniądze będą pochodziły z kilku źródeł: środków przekazywanych z budżetu, organizacji pozarządowych, środków własnych tych osób oraz wreszcie pracy zarobkowej.
Zmiany w handlu już widać. – Po pierwszym szoku migranci zaczynają próbować normalnie żyć: zarabiać, a także wydawać pieniądze. Na początku są to głównie podstawowe produkty, ale wraz z osiedlaniem się będzie następował też wzrost popytu na dobra trwałego użytku – mówi "Wyborczej" Jolanta Tkaczyk z Katedry Marketingu Akademii Leona Koźmińskiego. Uchodźcy z Ukrainy już szukają mieszkań do wynajęcia, eksperci wskazują, że z czasem będą też korzystać z oferty gastronomicznej, usługowej i rozrywkowej w Polsce.
Sklepy wprowadzają ułatwienia dla uchodźców
Gazeta zwraca uwagę, że sieć sklepów Lidl publikuje wybrane ogłoszenia o pracę w języku ukraińskim, który jest też dostępny na wszystkich kasach samoobsługowych. Tłumaczone są także niektóre spoty telewizyjne.
Dwujęzyczna oznaczenia przygotował Carrefour Polska. Biedronka nie ogłosiła jeszcze szczegółów, ale pracuje nad podobnymi rozwiązaniami.
Money.pl, 1 kwietnia 2022