Dane, które jak wskazuje portal Bellingcat, mogły tracić do internetu już kilka tygodni temu, dotyczyły wielu sojuszników Waszyngtonu, w tym także Ukrainy. Jak podaje Reuters, wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, za ujawnieniem tajnych informacji stoi prawdopodobnie Amerykanin, a nie rosyjskie służby.
Agencja jednocześnie podkreśla, że wciąż nie jest pewne, czy nie zostały one w części spreparowane. Niezależnie od tego CNN podaje, że w konsekwencji ich ujawnienia, Ukraina już musiała zmienić swoje plany ws. oczekiwanej kontrofensywy.
Departament Obrony USA zbada wyciek danych wywiadu
Tymczasem Departament Obrony USA oświadczył w niedzielę, że dochodzenie międzyagencyjne oceni skutki wycieku dokumentów wojskowych dotyczących bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych, sojuszników i partnerów amerykańskich.
"Ministerstwo Obrony kontynuuje przegląd i ocenę zasadności sfotografowanych dokumentów, które krążą w sieciach społecznościowych i zawierają wrażliwe i ściśle tajne materiały" – poinformowało ministerstwo.
Sytuacja "katastrofalna". Ukraina o włos od przegranej bitwy o Bachmut
Ujawnione w zeszłym tygodniu w mediach społecznościowych tajne dokumenty głównie dotyczą operacji wojskowych na Ukrainie. Nie jest jasne, w jaki sposób dokumenty te trafiły do internetu, ale były szeroko rozpowszechniane przez prorosyjskie kanały rządowe. Według Kijowa zawierają fikcyjne dane i według analityków wojskowych mogły zostać zmodyfikowane w celach dezinformacyjnych. Jednak zdaniem ekspertów, niektóre części dokumentów wydają się autentyczne.
Wirtualna Polska, 10 kwietnia 2023