Podejrzany w tej sprawie wysadzenie gazociągu Nord Stream miał wyjechać z Polski do Ukrainy samochodem z dyplomatycznymi tablicami rejestracyjnymi. Doniesienia medialne krótko skomentował szef polskiej dyplomacji.
Dziennikarze "Der Spiegel", ZDF i Duńskiego Radia ustalili, że Wołodymyr Sz., podejrzany przez niemieckich śledczych o zniszczenie gazociągu Nord Stream, mógł zostać ostrzeżony przez polskie służby o zamiarze aresztowania go.
Zespół reporterów ustalił, że mężczyzna - tuż przed wydanie nakazu aresztowania - przebywał nawet w Berlinie na wakacjach, skąd nie niepokojony wrócił do domu w Pruszkowie. Dziennikarze ustalili to wszystko na podstawie danych logowania telefonu Sz. i jego rodziny, z którą podróżował.
"Nie zapomnimy tego Polsce" - mówią źródła w niemieckich służbach. Właśnie do tych słów bezpośrednio odniósł się Radosław Sikorski. "My też nie zapomnimy" - napisał w mediach społecznościowych szef polskiej dyplomacji.
Wybuch gazociągu Nord Stream
26 września 2022 r. trzy z czterech nitek dwóch gazociągów Nord Stream 1 i 2 zostały zniszczone na głębokości około 80 metrów na dnie Morza Bałtyckiego.
Polska prokuratura prowadzi własne dochodzenie ws. eksplozji na gazociągach Nord Stream. Dotychczasowe jej ustalenia nie potwierdzają tropu "ukraińskiego", a wskazują raczej na "rosyjski". Na razie jednak nie przedstawiono nikomu zarzutów.
Duża część rosyjskiego gazu ziemnego dla Niemiec była przez lata dostarczana bezpośrednio przez Nord Stream 1. Wiele krajów wschodnioeuropejskich i zachodnich wielokrotnie stanowczo krytykowało projekt i ostrzegało przed geopolitycznymi konsekwencjami ominięcia Europy Wschodniej w tranzycie surowca.
W trakcie rosyjskiej agresji przeciwko Ukrainie Moskwa zawiesiła dostawy jeszcze przed zniszczeniem Nord Stream 1. Z kolei gazociąg Nord Stream 2 ostatecznie nie został uruchomiony z powodu rosyjskiej inwazji i wynikłych sporów politycznych.
Wirtualna Polska, 30 sierpnia 2024