Umowa dotyczy ulokowania na terytorium Japonii drugiego radaru.
"Poprawi to zdolność sojuszu do obrony Japonii, a także naszych sił i terytorium USA przed groźbą ataku rakietowego ze strony Korei Północnej" - powiedział Panetta na konferencji prasowej po rozmowach z japońskim ministrem obrony Satoshi Morimoto.
Na razie nie ustalono jeszcze dokładnej lokalizacji radaru. Według przedstawicieli władz, na których powołuje się agencja Associated Press, będzie on umieszczony na południu Japonii, lecz nie na Okinawie.
Władze podkreślają, że system antyrakietowy ma na celu obronę regionu przed zagrożeniem ze strony Korei Północnej, nie jest jednak wymierzony przeciwko Chinom. Decyzja w sprawie radaru - jak zauważa AP - z pewnością zirytuje rząd w Pekinie.
Stany Zjednoczone dysponują już systemem wczesnego ostrzegania antyrakietowego na okrętach w regionie Azji i Pacyfiku. Drugi radar umieszczony w Japonii pozwoli okrętom na pokrywanie w celach obronnych większego obszaru - pisze AP.
Od kilku lat Japonia blisko współpracuje z USA przy budowie systemu obrony antyrakietowej; kraj ten posiada wyrzutnie przeciwrakietowe umieszczone zarówno na lądzie jak i na morzu.
Północnokoreańskie rakiety balistyczne są uważane za zagrożenie dla bezpieczeństwa w regionie Azji i Pacyfiku z powodu groźby wybuchu konfliktu na podzielonym i silnie zmilitaryzowanym Półwyspie Koreańskim oraz z powodu tajnego programu władz w Phenianie budowy broni jądrowej.
Podczas konferencji prasowej w Tokio Panetta wezwał również Japonię i Chiny do pokojowego rozwiązania sporu o wyspy na Morzu Wschodniochińskim, nazywane przez Japończyków Senkaku, a przez Chińczyków Diaoyu.
W weekend tłumy demonstrantów obrzucały kamieniami budynki japońskiej ambasady w Pekinie, plądrowały japońskie fabryki, sklepy i restauracje oraz niszczyły samochody japońskich marek podczas protestów w wielu miastach Chin.
Przyczyną zamieszek było ogłoszenie w ubiegły wtorek przez Tokio decyzji o odkupieniu od prywatnych japońskich właścicieli bezludnych wysp, do których pretensje roszczą sobie zarówno Chiny, jak i Japonia. Pekin określił ten krok jako "prowokacyjne pogwałcenie" jego suwerenności.
17 września 2012, Tokio
PAP