Dla zasady nie potwierdzamy ani nie zaprzeczamy rzetelności nie naszych depesz - powiedział szef MSZ Radosław Sikorski o depeszy ujawnionej przez portal WikiLeaks
"Minister cierpko zauważył, że gdy Polska wchodziła do UE w 2004 r., wielu oskarżało, że jest koniem trojańskim USA w Europie. Ale w NATO jest inny koń trojański" - napisał autor depeszy nadanej z ambasady USA w Warszawie 23 kwietnia 2008 r. Według niego Sikorski miał powiedzieć, że Niemcy "wydają się mieć układ z Rosją. A w zamian niemieckie koncerny robią interesy w Rosji na setki miliardów euro".Czytaj o tym w sieci opinii
- Dla zasady nie potwierdzamy ani nie zaprzeczamy rzetelności nie naszych depesz. Z tego, że one wyciekły powinny się tłumaczyć Stany Zjednoczone, a nie my - powiedział minister Sikorski.
Według niego, wyciek depesz "to efekt tego, że wyciągnięto zbyt daleko idące wnioski z tego, co stało się przed 11 września".
- Wtedy była informacja w systemie i nie dotarła tam, gdzie trzeba. Później obniżono kryteria dostępu do systemu i kilkaset tysięcy ludzi miało dostęp do bazy danych Departamentu Stanu. Nawet szeregowiec w Iraku miał ten dostęp - mówił Sikorski.
- Ja sprawdziłem, jak to wygląda w naszym systemie. U nas ten dostęp jest bardzo reglamentowany, więc mam nadzieję, że u nas nic takiego się nie wydarzy - powiedział szef MSZ.
- O jedno proszę, żeby czytać całe depesze, a nie tylko ich omówienia, bo w moim subiektywnym mniemaniu one, jeśli są prawdziwe, pokazują, że my nie mamy się czego wstydzić, nie musimy się rumienić. Pokazują, że polski rząd, że polska dyplomacja energicznie i skutecznie zabiega o polskie interesy także w relacjach z naszymi najważniejszymi sąsiadami - podkreślił Sikorski.
Rzeczpospolita
19 września 2011