W minioną sobotę, w przeddzień 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości,
„Gazeta Wyborcza" opublikowała „List Ukraińców do Polaków", napisany przez przedstawicieli mniejszości ukraińskiej i Ukraińców mieszkających w Polsce. Zawiera on pewien szkic relacji ukraińsko-polskich w okresie międzywojennym.
Konkluzja listu jest następująca: „Szybko okazało się, że ukraińska opowieść jest traktowana jako wroga i szkodliwa dla Polski, ukraińskie racje uznawane są z bezzasadne, zaś polska narracja o tragedii Wołynia i Galicji zaczęła się opierać na ukrainofobii środowisk kresowych i renesansie ideologii ONR-owskiej".
Korespondent Sputnika Leonid Sigan rozmawiał na ten temat z doktorem habilitowanym, profesorem Czesławem Partaczem.
____________________________________________________
— Tam się podpisał między innymi pan profesor Roman Drozd ze Słupska i jacyś inni dziwni doktorzy. To wynika z tego, że autorzy są po prostu analfabetami historycznymi. Oni są przesiąknięci ideologią banderowską, nacjonalistyczną i nie postrzegają, jaka była prawda historyczna w owym czasie. Ona nie była taka, jak oni mówią. I nie była też taka, jak mówią niektórzy polscy historycy. Kto dzisiaj w Polsce wie, co to był za ruch ONR, Obóz Narodowo-Radykalny? To też była mała grupka krzykaczy, którzy widzieli Polskę inaczej, nie taką, jaką była ona za Piłsudskiego czy jego spadkobierców.
Ukraińcy wpadli w tunel bez wyjścia. Można powiedzieć nieładnym polskim słowem, że się zakałapućkali w tych swoich kłamstwach. Już przestali odróżniać, co jest prawdą, a co jest ich własnym mitem, własnym kłamstwem, które sami stworzyli i na dodatek w nie uwierzyli. Jest to bardzo przykre, że są to naukowcy, często wykształceni w Polsce.
Niektórzy z nich brali jakieś pieniądze z różnych dziwnych organizacji zachodnich itd. Jednocześnie jest to bardzo symptomatyczne, że właśnie takie głosy ahistoryczne są drukowane w „Gazecie Wyborczej", która coraz bardziej się odrywa od rzeczywistości. Nie należy tego traktować poważnie. To jest głos pewnego rodzaju marginesu i nic więcej.
— Wniosek autorów listu jest jednoznaczny, jeśli ująć to w dużym skrócie: nie ma ludobójstwa i banderyzmu, jest natomiast „ukrainofobia środowisk kresowych".
— Ja znam środowiska kresowe. One dążą do prawdy. Jest zebranych dziesiątki tysięcy relacji. Jest niemożliwe, żeby tyle osób mogło się mylić. Ja byłem kiedyś współautorem książki pt. „Prawda historyczna a poprawność polityczna". Ta książka była wściekle atakowana właśnie przez „Gazetę Wyborczą", przez hierarchów kościoła greckokatolickiego. Oni podejmowali bardzo dużo różnych działań, żeby ta książka się nie ukazała. W końcu wydrukowano ją z wielkim bólem w nakładzie 100 egzemplarzy i dopiero w innym wydawnictwie można było to puścić w nakładzie dużo większym.
Środowiska kresowe nie są jakimś czarnym ludem. To są ludzie, którzy mają relacje, którzy prowadzą badania, którzy organizują różne obchody, rocznice pamięci. Ja wiem, że neobaneryzm, ci spadkobiercy i czciciele nacjonalizmu ukraińskiego boją się środowisk kresowych, ponieważ te środowiska dążą do prawdy i piszą prawdę. To są uczciwi ludzie. Ja też jestem przez nich zaliczany do tego środowiska. Badamy, publikujemy i się oburzamy, że władze Polski jakoś nie bardzo chcą nam pomagać. Są powiązane jakimiś układami międzynarodowymi, jakimiś grupami lobbystycznymi.
Ale prędzej czy później ta prawda i tak przeważy. W Polsce już przeważyła. A Ukraina? No cóż, to dziwny kraj, dziwni ludzie. To są dziwne elity. Nie pierwszy raz i nie ostatni elity ukraińskie występowały wbrew interesom własnego narodu i państwa, wpuszczały swój naród w jakąś uliczkę bez wyjścia. Przykre to, ale prawdziwe.
Leonid Sigan
Sputnik, 15 listopada 2018
Ссылка на источник:
„Ukraińcy wpadli w tunel bez wyjścia"