Władimir Putin i Aleksander Łukaszenka mogą już w grudniu zatwierdzić program integracji Rosji z Białorusią, powiedział ambasador Białorusi, specjalny przedstawiciel ds. współpracy integracyjnej w państwie związkowym Władimir Semaszko.
Jednocześnie podkreślił, że program integracji gospodarczej Rosji i Białorusi przewiduje połączenie w większym stopniu niż ten realizowany przez kraje Unii Europejskiej. Tymczasem rzeczniczka prezydenta Białorusi Natalia Ejsmont w wywiadzie dla „Nasza niwa” powiedziała, że podstawą każdego procesu negocjacyjnego dotyczącego współpracy i integracji jest teza o niezależności Białorusi i Rosji.
„To jest święte! Czerwone proporce to suwerenność i niezależność każdego kraju. W procesach integracyjnych podejmujemy kroki, które są ekonomicznie wykonalne. Nie powstają żadne wspólne organy – kraje nie są na to gotowe" – powiedziała rzeczniczka.
I już zaczyna się wrzawa. Tytuły polskich mediów: „Rosja połknie białoruską gospodarkę” „Przy takiej integracji Białoruś nie będzie różnić się od Tatarstanu”, „Rosja wchłania sąsiada. Ile kosztuje niepodległość Białorusi?”, „Nie jest to dobra informacja dla Polski”.
Co tak martwi polskie media? Jakie obiektywne powody wzbudzają niepokój o los Białorusinów? Czy integracja Rosji i Białorusi nie przypomina integracji krajów europejskich w Unii Europejskiej?
Brexit daje Polsce szansę zostania „ukochaną żoną” USA
Białoruski politolog, dyrektor centrum analitycznego „Aktualna Koncepcja” Aleksander Szpakowski, komentując dla Sputnika reakcję polskich mediów na wiadomość o przygotowaniu programu integracyjnego pomiędzy Rosją a Białorusią, stwierdził, że ten rodzaj szumu informacyjnego służy interesom obecnego polskiego establishmentu, który tym samym stara się spekulować na temat tzw. rosyjskiego zagrożenia.
„Od 20 lat Rosja i Białoruś stale podążają ścieżką integracji, a żadnego wchłonięcia nie było. Przede wszystkim mówimy o integracji gospodarczej. A teraz jest jeszcze za wcześnie, aby mówić o czymkolwiek konkretnym, ponieważ program, a raczej plan działania, nie został podpisany. Pojawiające się insynuacje dotyczące wchłaniania Białorusi przez Rosję mają pragmatyczne podstawy. Po Brexicie Polska stara się zająć miejsce głównego amerykańskiego partnera w UE i kontrahenta w prowadzeniu polityki wschodniej, przede wszystkim w odniesieniu do państw poradzieckich i Rosji. To tłumaczy także informacje o możliwości rosyjskiej agresji na różne państwa, w tym na Polskę. Rozgrzewając to, Warszawa chce zostać „ukochaną żoną” Stanów Zjednoczonych” – powiedział politolog.
Według niego, w amerykańskim establishmencie istnieją koła zainteresowane eskalacją napięć międzynarodowych, przede wszystkim związanych z amerykańskim kompleksem wojskowo-przemysłowym. Stany Zjednoczone są jednym z głównych eksporterów broni. Według Stockholm International Peace Research Institute (SIPRI) udział USA w światowym handlu bronią w latach 2014-2018 wzrósł z 30 do 36%.
W szczególności zostało to omówione w środę na marginesie spotkania OBWE w Warszawie, na którym był obecny Aleksander Szpakowski.
„To ogromne kwoty. A umowa wojskowa z Polską jest jedną z największych. Ministerstwo Obrony Narodowej zapłaci za pierwszy etap realizacji programu "Wisła" około 4,75 miliardów dolarów, czyli około 16,1 miliarda złotych. Jest to koszt zakupu dwóch baterii obrony przeciwrakietowej Patriot z pociskami PAC-3 MSE i systemami naprowadzania IBCS. To musi być jakoś uzasadnione, wyjaśnione obywatelom polskim. Najłatwiejszy sposób to powołać się na rosyjskie zagrożenie wojskowe. A teraz, na tle spowolnienia globalnego wzrostu gospodarczego, pojawiła się mantra o wchłonięciu Białorusi przez Rosję. Białoruś jest zainteresowana budowaniem wzajemnie korzystnych stosunków ze Stanami Zjednoczonymi, Unią Europejską i innymi krajami, ale nie ze szkodą dla sojuszniczych stosunków z Rosją" – podkreślił politolog.
Wartości europejskie nie są wartościami uniwersalnymi
Aleksander Szpakowski twierdzi, że Mińsk nie akceptuje sztucznie nałożonego warunku „albo-albo”, którego realizacja, nawiasem mówiąc, doprowadziła do tak smutnych konsekwencji dla Ukrainy.
„Nie uważamy tak zwanych wartości europejskich za uniwersalne i negujemy ich supremację w stosunku do reszty świata. Rosja i Białoruś mają własne doświadczenia polityczne i wartości kulturowe, które nie są gorsze od zachodnich i być może bardziej pasują do naszych realiów” – powiedział rozmówca.
Jego zdaniem wszystkie kraje, które ślepo stosują się do przepisów oferowanych przez Brukselę, z jakiegoś powodu są mniej skuteczne niż państwa, które stale są krytykowane, nazywane autorytarnymi (Rosja, Białoruś, Azerbejdżan, Uzbekistan). „Podczas gdy Ukraina, Mołdawia i Gruzja znajdują się w kryzysie, borykają się z poważnymi problemami gospodarczymi i demograficznymi, ogromnym odpływem ludności za granicę” – podsumowuje białoruski politolog Aleksander Szpakowski.
Co przewiduje „mapa drogowa”?
Program integracyjny pomiędzy Rosją a Białorusią został opracowany na półtora roku. W szczególności przewiduje on ujednolicenie kodeksów podatkowych i celnych (które mają zostać przyjęte przed 1 kwietnia 2021 roku), utworzenie jednego regulatora rynku ropy, gazu i energii elektrycznej oraz ujednolicony nadzór bankowy. Nie przewiduje on natomiast wprowadzenia wspólnej waluty, ani zniesienia roamingu dla abonentów telefonii komórkowej.
Jednocześnie program integracyjny nie zajmuje się kwestiami bezpieczeństwa państwa, sądownictwa, edukacji i medycyny, a także struktury państwowej. Strony uzgodniły wspólne zasady dotyczące „specjalnych środków ekonomicznych”. Chodzi o tak zwane kontrsankcje, ustalone w odpowiedzi na sankcje nałożone na Rosję przez Zachód. Cały proces powinien rozpocząć się w styczniu 2021 roku.
Niedopuszczalna białoruska anarchia
Zastępca dyrektora Instytutu Krajów WNP Władimir Żarichin w wywiadzie zauważył, że integracja gospodarcza Rosji i Białorusi nie przyniesie Zachodowi żadnej przyjemności.
„Mamy jednak wspólne pragnienie pójścia w tym kierunku i utrudnianie tego procesu będzie bardzo trudne. Myślę, że będzie możliwe osiągnięcie, nawet jeśli nie najwyższego poziomu integracji, jak byśmy tego chcieli, ale tego, który jest naprawdę możliwy w obecnych warunkach i w naprawdę istniejącym modelu gospodarki Rosji i Białorusi”- dodał Władimir Żarichin.
Jednocześnie uważa, że powinniśmy być wyrozumiali wobec reakcji Zachodu, w szczególności Polski. „Polskim władzom bardziej opłaca się podkreślać niedociągnięcia, które są stopniowo eliminowane w tak zwanym „niegodnym domu”, państwie związkowym Rosji i Białorusi. I dzisiaj jesteśmy zaangażowani w porządkowanie rzeczy w naszych domach, budując harmonijny mechanizm interakcji między sobą. Teraz nie mówimy o jednej walucie, wspólnym systemie bankowym, organie mającym prawo inicjatywy ustawodawczej ani o wspólnej armii. Teraz chodzi o rozwiązanie kwestii paliwowych i energetycznych, którymi interesuje się Białoruś, oraz kwestii celnych, prawa cywilnego i bankowości, w których z punktu widzenia Rosji ma miejsce niedopuszczalna anarchia. Stąd też, zirytowany ton wypowiedzi polskich polityków i publicystów oraz białoruskiej opozycji jest świadectwem chęci utrzymania pomiędzy Rosją a Białorusią stanu pewnego rodzaju chaosu, który wciąż utrzymuje się na niektórych obszarach" – podsumował Władimir Żarichin.
Ссылка на источник:
Widmo rosyjsko-białoruskiego sojuszu zaniepokoiło Polskę