- Jak już państwo powrócicie do władzy, to co zrobicie z tymi ludźmi? Bo ja mam pomysł, żeby ich zapakować do wagonów i wywieźć - zapytał o nielegalnych imigrantów uczestnik spotkania z Elżbietą Witek. - Trzeba ich deportować tam, skąd przyjechali - odpowiedziała była marszałkini Sejmu.
Była marszałkini Sejmu Elżbieta Witek spotkała się z wyborcami w auli Uniwersytetu Kaliskiego. Tłumaczyła, dlaczego działacze partii Prawo i Sprawiedliwość tak chętnie jeżdżą po Polsce. "Jesteśmy jak w latach 70. Radio Wolna Europa i mówimy prawdę" - zapewniała.
Elżbieta Witek krytycznie o imigrantach
Na spotkaniu Elżbieta Witek poruszyła m.in. temat uchodźców. Mówiła o "setkach tysięcy" nielegalnych imigrantów.
Jeden z uczestników spotkania w Kaliszu postanowił zadać pytanie odnośnie losu uchodźców.
- Jak już państwo powrócicie do władzy, to co zrobicie z tymi ludźmi? Bo ja mam pomysł, żeby ich zapakować do wagonów i wywieźć - stwierdził.
- Dokładnie tak - odpowiedziała Elżbieta Witek, cytowana przez serwis Ostrów24. - Australia nie ma tego problemu, bo jest wyspą i wysyłają takich ludzi na jedną z wysp. Trzeba ich deportować tam, skąd przyjechali.
"Wagony pełne ludzi, których należy gdzieś wywieźć, kojarzą się w Polsce jednoznacznie. To pytanie z sali i odpowiedź Witek wpisuje się w znaną z historii paskudną narrację" - skomentowała na łamach "Gazety Wyborczej" dziennikarka Joanna Dzikowska.
Australijskie wyspy dla uchodźców okazały się koszmarem
Okazuje się, że rozwiązanie, które Elżbieta Witek zaproponowałaby uchodźcom, od lat wzbudza kontrowersje międzynarodowych komentatorów i obrońców praw człowieka.
Australia zbudowała trzy ośrodki dla uchodźców na małych wyspach na Oceanie Spokojnym - na Nauru, Wyspie Bożego Narodzenia oraz należącej do Papui-Nowej Gwinei wyspie Manus.
Najgorzej było na Nauru. "The Guardian" ujawnił, że tylko w ciągu dwóch lat zgłoszono aż 2116 przypadków molestowania, przemocy i nadużyć, głównie wobec dzieci. Zesłani musieli czekać miesiącami, a czasem latami na decyzję w sprawie deportacji. Wybuchało tan wiele protestów. Uchodźcy organizowali strajki głodowe, zaszywali sobie usta, podpalali się.
Ostatecznie sąd najwyższy Papui-Nowej Gwinei orzekł, że istnienie ośrodka na Manus jest sprzeczne z konstytucją. W 2016 roku decyzją władz Australii obóz zamknięto.
Wirtualna Polska, 8 lutego 2024