"W armii zawodowej, przy wysokim stopniu fachowości żołnierzy zawodowych, ta zasada tożsamości stopnia i stanowiska zaczęła nas bardzo uwierać. Chcemy, żeby świetny specjalista, np. kierowca Rosomaka czy mechanik F-16, robiąc swoje przez kilkanaście lat, mógł awansować, żeby nie był cały czas w tym samym stopniu" - powiedział szef MON.

Według analiz ministerstwa brak możliwości awansu i podwyżki uposażenia był jedną z przyczyn wysokiego poziomu odejść ze służby w 2011 r.

Druga znacząca - zdaniem ministra - zmiana to przyznanie żołnierzom prawa do urlopu ojcowskiego w takim samym wymiarze, jaki przysługuje cywilom. "Likwidujemy też taki dość dotkliwy absurd, że żołnierki w ciąży musiały się co trzy miesiące stawiać na komisję, by przedłużać zwolnienie" - dodał szef MON.

Jak powiedział, uciążliwa - szczególnie dla podoficerów - była też zasada kadencyjności. "Zaletą korpusu podoficerów jest wielka stabilność. To na nich powinna się opierać armia i oni nie powinni być co trzy lata przenoszeni na stanowisko i w inne miejsce" - powiedział Siemoniak. Zgodnie z projektem, zniesienie kadencyjności u oficerów nie będzie dotyczyło najwyższych dowódców powoływanych przez prezydenta - będą mogli pełnić funkcję maksymalnie przez dwie kadencje.

Projekt zmierza ponadto do zniesienia zasady automatycznego zwolnienia ze służby w razie dwukrotnego niezaliczenia egzaminu z WF lub niezłożenia w terminie oświadczenia majątkowego. Teraz te braki będzie można uzupełnić.

Zmieniają się zasady opiniowania żołnierzy. Do tej pory dowódca musiał oceniać żołnierza na minimum pół roku przed zakończeniem kadencji trwającej od 18 miesięcy do trzech lat. Teraz opiniowanie - od którego zależy dalsza kariera żołnierza - będzie dokonywane co roku. Dwukrotna zła opinia będzie oznaczać zwolnienie - zakłada projekt.

Pytany o ocenę dotychczasowego funkcjonowania ustawy o służbie wojskowej żołnierzy zawodowych, uchwalonej w 2004 r. z myślą o uporządkowaniu zasad i ułatwieniu planowania ścieżki kariery, Siemoniak powiedział, że z perspektywy wojska była to cała epoka, a zmieniające się okoliczności sprawiły, że rozwiązania bardzo szybko się zestarzały.

"Pamiętam dyskusje przed 2004 r., kiedy wydawało się, że tożsamość stopnia ze stanowiskiem będzie wielkim osiągnięciem. Dzisiaj praktyczne wnioski są takie, że to za bardzo usztywnia, komplikuje i krępuje rozwój zawodowy żołnierzy" - ocenił szef MON, który zmiany w pragmatyce zapowiedział już pod koniec 2011 roku.

19 marca 2013, Warszawa
PAP