"W tej sytuacji, która jest, kiedy nie zapowiada się tworzenie jakiejś wielkiej koalicji, można powiedzieć, że nie powinniśmy się sami spieszyć z pochopnymi deklaracjami, z wolą tworzenia koalicji w sprawie syryjskiej" - podkreślił Komorowski w "Kropce nad i".
Na uwagę, że prezydent USA Barack Obama opowiada się za tym, aby ruszyć do Syrii
Komorowski przypomniał swoje stanowisko na temat jednoczesnego zaangażowania się w dwie wojny: i w Iraku i w Afganistanie. "To były mało rozsądne decyzje, ze strony polskiej. Na dodatek dziś wiemy, że oparte o fałszywe przesłanki, co do broni chemicznej w rękach przywódcy Iraku. Warto o tym pamiętać".
W ocenie prezydenta problem syryjski trzeba rozpatrywać z dwóch perspektyw. "Pierwsza to rzeczywiście żal ludzi, przykre jest patrzenie na rozpad państwa i społeczności i jednocześnie na przedłużającą się wojnę" - mówił.
"Ale z drugiej strony sprawą niewątpliwie najważniejszą dla opinii publicznej, świata i dla społeczności międzynarodowej, jest wyjaśnienie w sposób jednoznaczny czy była użyta broń chemiczna, kto jej użył, czy była to prowokacja, czy świadome działanie" - podkreślił Komorowski.
"I wtedy, jeśli się okaże - ale to musi się okazać, muszą być pokazane dowody, że był taki przypadek, i wiadomo, kogo to obciąża - świat musi ukarać, bo to już jest problem użycia broni masowego rażenia" - powiedział prezydent.
"Jeśli nie będzie to udowodnione, może to zmienić optykę świata, i to powinno wpłynąć także na optykę Polski" - uważa Komorowski.
Na pytanie czy Polska popiera atak na Syrię prezydent powiedział: "Bylibyśmy śmieszni i nieodpowiedzialni za własny kraj, gdybyśmy w ciemno popierali propozycję pójścia na każdą wojnę. Najpierw dowody, jednoznaczne, przekonywujące. Potem trzeba zbadać, na ile można stworzyć mechanizm politycznego potwierdzenia konieczności jakiejkolwiek operacji, mandat ONZ-owski absolutnie byłby tu najlepszy" - oświadczył.
"Nie wolno w ogóle myśleć, że mamy tylko wybór między stanowiskiem prezydenta Rosji Władimira Putina, a stanowiskiem prezydenta Obamy, który też się wycofał, zmienił stanowisko częściowo" - zauważył. "Musimy zachować rozsądek i namawiać innych do zachowania rozsądku" - podkreślił.
Prezydent powtórzył, że muszą być pokazane dowody, które nas przekonają, że została użyta broń chemiczna, i to świadomie, nie w wyniku jakiegoś błędu, czy prowokacji. "Od tego musi zależeć skala i sposób kary za użycie" - dodał.
"I musimy mieć wyobraźnię, co się będzie działo dalej, bo gdybyśmy mieli gasić pożar jeszcze większym pożarem, to nie daj Panie Boże" - ocenił.
5 września 2013, Warszawa
PAP