W ciągu doby w Polsce wykonano ponad 50,4 tys. testów na koronawirusa, a wykryto 10,2 tys. zakażeń, wynika z danych Ministerstwa Zdrowia opublikowanych w poniedziałek. Oznacza to, że co piąta osoba skierowana na test okazała się faktycznie zakażona. Wskaźnik wynoszący 20-22 proc. pozytywnych testów utrzymuje się od ponad tygodnia i zaczyna coraz bardziej niepokoić ekspertów.
"W krajach o wysokim wskaźniku dodatnim (20-50 proc.) liczba potwierdzonych przypadków prawdopodobnie stanowi jedynie niewielki ułamek prawdziwej liczby zakażeń. A gdy dodatni wskaźnik rośnie w kraju, może to sugerować, że wirus rozprzestrzenia się szybciej niż wzrost obserwowany w potwierdzonych przypadkach" - tłumaczą analitycy serwisu Our World in Data, którzy monitorują dane o wynikach testów we wszystkich krajach na świecie.
Według ich opracowania Polska zajmuje drugie miejsce w Europie po względem odsetka pozytywnych testów. Gorzej jest tylko w Czechach, gdzie prawie co trzeci test wychodzi pozytywnie.
Koronawirus. Przy 5 procentach epidemia jest pod kontrolą
Odsetek pozytywnych testów to jeden z parametrów, który wskazuje, w jakim tempie wirus rozprzestrzenia się w społeczeństwie. Dla porównania jeszcze miesiąc temu pozytywny był zaledwie jeden test na 26 przeprowadzonych badań - wynika z danych MZ.
Według kryteriów opublikowanych przez Światową Organizację Zdrowia dopiero dodatni wskaźnik poniżej 5 proc. świadczy, że epidemia jest pod kontrolą. Przy 20 procentach pozytywnych testów prawdopodobnie wiele przypadków zakażeń jest pomijanych, a infekcje mogą występować już powszechnie.
Teoretycznie wysoki odsetek testów pozytywnych oprócz gwałtownego rozwoju epidemii mógłby świadczyć o dobrym wyłapywaniu osób zakażonych przez służby epidemiologiczne. Po zmianie strategii walki z COVID-19 testom podlegają osoby, które zgłaszają objawy typowe dla zakażenia koronawirusem: kaszel gorączka, utrata węchu i smaku. Siłą rzeczy diagnostom łatwiej trafić na zakażoną próbkę.
Problem potwierdza jednak porównanie wyników krajów, które przyjęły te same zasady testowania, co Polska. W Hiszpanii 12 proc. testów ma pozytywny wynik, we Włoszech 9 proc. We Francji, gdzie każdy może zrobić test, 10 proc. wyników potwierdza zakażenie.
Koronawirus na Podkarpaciu. Rekord świata 93 proc. zakażonych
Do kuriozalnej sytuacji z testami doszło na Podkarpaciu. Według raportów WSSE w Rzeszowie w ciągu doby potwierdzono 729 zakażeń na 787 wyników zarejestrowanych w rządowym systemie EWP. To świadczyłoby, że Podkarpacie jest "koronawirusową bombą" i 93 proc. badanych pacjentów miało wirusa.
Jak się okazuje, to błąd w raportowaniu danych. Sanepid nie jest w stanie podawać na bieżąco dobowej liczby testów przeprowadzonych u mieszkańców. Do raportu wpisują tyle wyników, ile uda się im zarejestrować w ciągu dnia.
- Korzystamy z pomocy laboratoriów rozsianych po całej Polsce. W pierwszej kolejności informują nas one o wynikach pozytywnych, bo to najważniejsza kwestia. Dane o łącznej liczbie testów wśród mieszkańców naszego województwa przychodzą do nas z opóźnieniem - mówi WP Dorota Gibała, rzecznik prasowa WSSE. Dodaje, że w przybliżeniu może powiedzieć, iż testom podlega około 2 tys. osób dziennie.
Niedawno opisywaliśmy, że prawdopodobnie województwa opolskie i podkarpackie są najbardziej zakażonymi koronawirusem regionami w Polsce. Przy znikomej liczbie testów połowa pacjentów uzyskuje tam wynik pozytywny. Wojewoda opolski poinformował niedawno, że na testy kierowanych jest około 400 osób dziennie i uważa to za liczbę wystarczającą.
Ilu zakażonych nie miało testu? Obliczyli dziurę w systemie
Według prognozy epidemii opracowywanej przez matematyków z Uniwersytetu Warszawskiego oraz ekspertów Państwowego Zakładu Higieny istnieje luka pomiędzy przypadkami wyśledzonymi z pomocą testów a nieujawnionymi zakażeniami. Tylko w październiku liczba osób zakażonych, a nie poddanych testom mogła sięgnąć 130 tysięcy.
WP Wiadomości, 27 października 2020