Najlepszym dowodem na to jest raport Narrative Summaries Of Accidents. Involving U.S. Nuclear Weapons.
Każdemu zdarzy się czasem coś zgubić. Klucze do samochodu, pilot do telewizora, portfel. Niektóre przedmioty wydają się posiadać większą szansę na zagubienie. Oczywiście każdy z tych przypadków da się logicznie wyjaśnić. To przedmioty, których korzystamy często, zabieramy ze sobą w różne miejsca, są małe i nie rzucają się w oczy. Gorzej, jeśli zgubimy bombę atomową.
Amerykanie zarejestrowali już 32 tego typu przypadki tzw. "Broken Arrow". Niektóre z nich są bardziej absurdalne, niż może się wydawać. Termin "złamana strzała" oznacza w praktyce kilka sytuacji, ale jedną z nich jest incydent związany z bronią jądrową. W praktyce, mowa o sytuacjach powiązanych z przypadkowym wystrzeleniem lub detonacją, kradzieżą lub zgubieniem broni jądrowej.
Stany Zjednoczone zgubiły bombą atomową - pierwszy incydent miał miejsce w 1950 roku
Mniej niż pięć lat po zdetonowaniu pierwszej bomby atomowej, w 1950 roku doszło do pierwszego "broken arrow". Podczas ćwiczeń, a konkretnie pozorowanego ataku na Związek Radziecki, amerykański B-36 lecący z Alaski do Teksasu zaczął mieć problemy z silnikiem. Lądowanie na lodzie było niemożliwe, szczególnie z wadliwym silnikiem.
Załoga postanowiła więc dla bezpieczeństwa zrzucić bombę atomową Mark 4 nad Oceanem Spokojnym. Doszło do huku, błysku i fali dźwiękowej, ale nie wybuchu jądrowego. Okazało się, że próbna bomba nie była wypełniona plutonem, który doprowadziłby do rozszczepienia jąder atomów. Mark 4 zawierała jednak uran, który dało się wykorzystać do odtworzenia bomby. Jednakże ładunku nigdy nie odnaleziono.
Zagubione bomby atomowe - drugi przypadek [10 marca 1956]
Samolot wojskowy Boeing B-47 Stratojet wyruszył z Bazy Sił Powietrznych MacDill na Florydzie. Miał przelecieć Atlantyk i wylądować w Maroku, a na jego pokładzie kryły się dwie bomby atomowe. Odrzutowiec miał zaplanowane drugie tankowanie w połowie lotu nad Morzem Śródziemnym. Z maszyną już nigdy nie nawiązano kontaktu, nie znaleziono śladów samolotu ani bomb. Samolot mógł trafić w niepowołane ręce lub spaść do oceanu.
Dwa lata później doszło do trzeciego incydentu [5 lutego 1958]
Rankiem 5 lutego 1958 roku samolot B-47 leciał mając na pokładzie bombę atomową Mark 15 o wadze 3400 kg. Bombowiec zderzył się z myśliwcem F-86 podczas ćwiczeń. Załoga próbowała uratować maszynę, ale nie było na to szans. Podjęto decyzję o zrzuceniu bomby do ujścia rzeki Savannah w stanie Georgia, aby umożliwić lądowanie. Na szczęście dla nich samolot pomyślnie wylądował i bomba nie wybuchła. Jednak samego ładunku do dziś nie odnaleziono.
Północna Karolina, 24 stycznia 1961 roku miał miejsce "incydent w Goldsboro"
Bombowiec B-52 miał pechowy lot. Jego skrzydło uległo uszkodzeniu podczas misji alarmowej nad Goldsboro w Północnej Karolinie. Na pokładzie znajdowały się dwie 24-megatonowe bomby atomowe. Jedną z nich udało się skutecznie zabezpieczyć i wylądowała ze spadochronem. Druga uderzyła w pola uprawne, ale nie wybuchła. Nigdy jej nie odnaleziono.
Morze Filipińskie w okolicach Japonii - 5 grudnia 1965 roku
Jeden z bardziej absurdalnych i nieprawdopodobnych incydentów. A-4E Skyhawk załadowany bombą atomową stoczył się z lotniskowca USS Ticonderoga. W wyniku wypadku zginął pilot, a bomba nigdy nie została odnaleziona. Stany Zjednoczone twierdzą, że ładunek nadal leży na dnie morza, około 128 kilometrów od japońskiej wyspy.
Tajemniczy incydent w 1968 roku - Pentagon informuje, ale nie zdradza szczegółów
Wiosną 1968 roku, bo nie podano dokładnie kiedy, Amerykanie utracili nieznaną broń nuklearną. Nie ma pewności, do czego właściwie doszło. Według spekulacji osób mających większy dostęp do informacji wojskowych, chodzi o zaginięcie atomowego okrętu podwodnego Scorpion. W maju 1968 roku utracono kontakt z 99-osobową załogą, która została wysłana na tajną misję szpiegowania marynarki wojennej ZSRR.
Wirtualna Polska, 30 sierpnia 2020