- Nie ma dowodów na to, że nastąpi spadek liczby zakażeń SARS-CoV-2 - przyznał epidemiolog Michael Osterholm w rozmowie z Business Insider. - To tak, jak pożar lasu, który pali się tak długo, aż ma dostatecznie dużo drewna, by podtrzymać ogień. Ludzie są tym drewnem dla koronawirusa.
Osterholm był jednym z ekspertów, który pomagał przy opracowaniu raportu dotyczącego przebiegu drugiej fali koronawirusa. W kwietniu wraz z zespołem przewidywał, że patogen podobnie jak grypa, wycofa się latem i zaatakuje ponownie jesienią.
Teraz widzimy już, że założenia były błędne i nie mamy do czynienia z pierwszą czy drugą falą pandemii. Margaret Harris, rzeczniczka WHO stwierdziła, że stoimy naprzeciw "jednej wielkiej fali, która osiąga szczyty w różnych miejscach na świecie, w różnym czasie".
Ekspertka: o zagrożeniu wiedzieliśmy od lat, ale i tak się nie przygotowaliśmy
Jesienna, druga fala koronawirusa była tylko jednym ze scenariuszy przewidzianych przez Osterholma i jego zespół. Inny sugerował, że po pierwszej fali zakażeń może nastąpić cykl niższej liczby dziennych zachorowań przez całe lato.
Trzeci zakładał powolny spadek średniej dziennej liczby zakażeń, który miał już nie wrócić do poziomu, z jakim mieliśmy do czynienia wiosną. Jednak liczby pokazują, że żaden z tych scenariuszy się nie sprawdził.
- W kwietniu wciąż zastanawialiśmy się, czy mamy do czynienia z pandemią, która będzie atakować falami - powiedział Osterholm. - Sądziliśmy, że zobaczymy duży wzrost liczby zakażeń, po którym nastąpi spadek. Tak jak to ma miejsce z epidemiami grypy.
Ekspert przyznał, że w przeciwieństwie do innych wirusów atakujących układ oddechowy (takich jak grypa), ten nie atakuje sezonowo. Przyrównał SARS-CoV-2 do "długotrwałego pożaru lasu", który tylko na chwilę nieco wygasa, a po chwili znów wybucha pełnym płomieniem.
Jednak podobieństwo koronawirusa z Wuhan do grypy sprawiły, że naukowcy mylnie oszacowali sposób, w jaki przebiegnie pandemia. Harris dodała, że należy przestać już myśleć o falach COVID-19, ponieważ ten wirus zachowuje się inaczej niż wirusy sezonowe.
Zdaniem Rachel Baker, badaczki z Instytutu Środowiskowego Princeton, klimat nie ma znaczenia w przypadku nowego patogenu. Jeśli wcześniej populacja nie miała styczności z wirusem, to brak odporności na niego jest ważniejszym czynnikiem w rozprzestrzenianiu się pandemii niż zmiana pogody. Jej zdaniem COVID-19 może atakować sezonowo, ale dopiero, gdy większość społeczeństwa nabierze odporności - po opracowaniu i podaniu szczepionki.
Szczegółowe informacje na temat koronawirusa w Polsce i na świecie, uzyskasz, zapisując się na nasz specjalny newsletter lub pobierając dedykowaną aplikację.
Wirtualna Polska, 5 sierpnia 2020