Gorączka Zachodniego Nilu wywołana wirusem przenoszonym przez ukąszenia komarów stanowi coraz większy problem w Hiszpanii. Niebezpieczną chorobę potwierdzono już u 13 mieszkańców okolic Sewilli, kolejnych 30 osób poddano specjalnym badaniom.
Agencja Europa Press, powołując się na źródła w ministerstwie zdrowia regionu Andaluzji poinformowała, że 25 osób przebywa obecnie w szpitalach z diagnozą zapalenia mózgu i opon mózgowo-rdzeniowych. 9 pacjentów trafiło na oddziały intensywnej terapii.
Regionalne służby epidemiologiczne poinformowały, że choroba Zachodniego Nilu przenoszona jest przez komary i nie było transmisji wirusa od osób zarażonych. Zdaniem specjalisty z wydziału biologii Uniwersytetu w Salamance, Felixa Torresa, za rozwój choroby w regionie Sewilli odpowiadają komary pospolite z rodzaju Culex.
Jak wyjaśnia Torres, komary zarażają się po ukąszeniu zarażonych ptaków, a następnie przenoszą wirusa na ludzi i inne ssaki, w tym głównie konie.
Regionalne ministerstwo zdrowia wprowadziło procedury kontroli środowiskowej i wydały szereg zaleceń dla mieszkańców. Rozporządzono m.in. oprysk stref ryzyka, takich jak parki czy ogrody, a także zalecono podjęcie działań prewencyjnych przeciwko ukąszeniom przez komary.
Służby przypominają mieszkańcom o wstawieniu moskitier w oknach i drzwiach, gaszeniu świateł w mieszkaniach w godzinach nocnych i unikaniu intensywnych perfum. Zalecają także dbanie o higienę osobistą oraz nieprzebywanie na świeżym powietrzu po zmroku. Nie zabrakło także wskazówek dotyczących używania preparatów odstraszających owady.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) informuje, że 80 procent zarażonych przechodzi chorobę bezobjawowo. W najpoważniejszych przypadkach u zainfekowanych może dojść do zapalenia mózgu lub opon mózgowych, co może doprowadzić do uszkodzenia mózgu i śmierci.
WP Tech, 18 sierpnia 2020