W swoim artykule David Levitsky i Carly Pacanowski z Cornell University w Stanach Zjednoczonych podkreślają, że ich obserwacje pozwalają lepiej zrozumieć podłoże problemów z otyłością.
"Dla naszych przodków, którzy nie mogli przechowywać jedzenia, sam jego widok był bodźcem do konsumpcji. Działa tu więc mechanizm, który mówi nam, że im więcej pożywienia widzimy, tym więcej musimy zjeść, gdyż nigdy nie wiadomo, kiedy sie skończy" - mówi Levitsky. "Niestety ewolucja miała miejsce zanim wynaleźliśmy lodówkę" - dodaje.
Naukowcy przeprowadzili wśród studentów dwa eksperymenty. Podczas pierwszego uczestnicy mogli przez 14 dni trzy razy w tygodniu wybierać spośród trzech potraw serwowanych w bufecie bez ograniczeń ilościowych. Najwięcej konsumowali studenci, którzy wybierali danie główne składające się z kurczaka, warzyw oraz ryżu lub ziemniaków. Mniej jedli ci, którzy decydowali się na posiłek niskowęglowodanowy (kurczak i warzywo), a najmniej ci, którzy wybierali danie wegetariańskie (warzywo i węglowodany).
Podczas kolejnego eksperymentu badacze sprawdzali, jak zachowają się studenci, gdy te same składniki (warzywa) zostaną podane oddzielnie, zmieszane lub dodane do makaronu. Tak jak podejrzewali, znacznie większe porcje spożywane były wtedy, gdy warzywa były podawane oddzielnie.
"Chcieliśmy wiedzieć, czy rezygnując z jednego ze składników, badani będą kompensowali jego brak spożywaniem większej ilości innych składników. Okazało się, że ma to miejsce, jednak pod względem zawartości kalorycznej nigdy nie jest to ekwiwalent brakującego składnika" - piszą autorzy badań.
"Pomaga to wyjaśnić, dlaczego diety niskowęglowodanowe przynoszą rezultaty i dlaczego wegetarianie są zazwyczaj szczuplejsi niż osoby jedzące mięso - w obu przypadkach mamy do czynienia z ograniczeniem liczby składników" - podsumowuje Levitsky.
14 marca 2012, Warszawa
PAP