Szok w Niemczech - policjant w Hanowerze miał wielokrotnie znęcać się nad imigrantami. To nie pierwszy taki przypadek, bo w ostatnim czasie liczba ataków na imigrantów wzrosła o 120 procent. Specjaliści ostrzegają przed narastającą ksenofobią - pisze Agnieszka Hreczuk, korespondentka Wirtualnej Polski w Berlinie.
____________________________________________
Ciemnowłosy mężczyzna w dżinsach leży skręcony na ziemi. Twarz wykrzywiona bólem. Obok jego nogi widoczny jest kawałek czarnego buta, może służbowego. To zdjęcie zrobił 39-letni policjant z posterunku dworcowego w Hanowerze, Thorsten S. Potem rozesłał je do swoich znajomych, z podpisem: "To Marokańczyk. (...). Nasz (tu nazwisko bezpośredniego zwierzchnika policjanta - red.) powiedział, że słyszał aż na górze, jak kwiczał jak świnia. Potem drań musiał zjeść resztkę popsutej wieprzowiny z lodówki. Z ziemi jadł".
Młodego imigranta zatrzymano za jazdę bez biletu, przy przeszukiwaniu znaleziono w jego skarpetce resztki marihuany. Podobne zdjęcia i komentarze oskarżony oficer rozsyłał częściej. Chwalił się m.in. maltretowaniem 19-letniego Afgańczyka, któremu wtykał palce do nosa, dusił i skutego ciągał za nogi po korytarzu posterunku. "Było zabawnie" - napisał.
Jak informują władze, żaden z poszkodowanych nie wniósł oskarżenia wobec policjanta - sprawa wydała się dzięki niektórym z jego kolegów, którzy przekazali zdjęcia i wiadomości przełożonym. Jak się wydaje, Thorsten S. jest nie tylko rasistą. Już wcześniej, jak informuje magazyn "Der Spiegel", do jego przełożonych wpływały informacje dotyczące jego zachowania: m.in. wyzwisk, obrażania czy molestowania seksualnego w pracy.
Narastająca ksenofobia
Pełnomocnik rządu ds. integracji Aydan Özoguz (SPD) określił sprawę jako "przerażającą", szczególnie ze względu na funkcję sprawcy. - Policja federalna musi zakończyć ten przypadek jednoznacznymi konsekwencjami - powiedział pełnomocnik. Pikanterii tej historii dodaje fakt, że prokuratura w Nadrenii jeszcze nie skończyła postępowania w podobnej sprawie, gdzie dwóch strażników (wynajętej prywatnej firmy) pracujących w ośrodku dla azylantów znęcało się nad nimi i też rozsyłało zdjęcia swoim znajomym. Jak przyznał potem mediom jeden ze strażników, "nie mam pojęcia dlaczego to robiłem i teraz się wstydzę".
Agresja na tle ksenofobicznym w Niemczech przybiera na sile - alarmują organizacje pozarządowe. W ostatnim czasie liczba tak motywowanych ataków na imigrantów wzrosła o 120 procent. Minister spraw wewnętrznych Thomas de Maizière (CDU) również przyznał, że te statystyki mogą niepokoić.
Już przed rokiem Rada Europy zarzuciła Niemcom "ignorancję, nietolerancję i rasizm". Do podobnych wniosków doszła w tym miesiącu specjalna komisja ONZ, która stwierdziła, że "ksenofobia urosła w Niemczech do poważnego społecznego problemu". ONZ żąda od Niemiec szkoleń dla policjantów, sędziów i prokuratorów, na których nauczyliby się "rozpoznawać objawy rasizmu". Instytucje sprawiedliwości miałyby dzięki temu właściwiej oceniać zagrożenie ksenofobi i nacjonalizmem.
Jednocześnie powołane powinny zostać specjalne komisje na szczeblu krajów związkowych i federalnym, do których można by wnosić skargi na przypadki ksenofobii i dyskryminacji w ramach tych samych instytucji.
Raport komisji ONZ to konsekwencja głośnej sprawy neonazistowskiej komórki terrorystycznej NSU. Przez kilka lat grupa zamordowała (lub próbowała zamordować) kilkunastu imigrantów i niemiecką policjantkę (a jej kolegę ciężko raniła). Jak się okazało, organy ścigania przez długi czas ignorowały podejrzenia o neonazistowskie tło tych zbrodni, doszukując się sprawców w kręgu rodziny lub łącząc je z porachunkami mafijnymi (wśród zamordowanych byli m.in. właściciel kwiaciarni i kioskarz). Ale konkluzje komisji zbiegły się w czasie z ujawnionymi przejawami rasizmu w instytucjach państwowych, ośrodkach dla uchodźców, jak i opublikowanymi przez organizacje pozarządowymi statystykami dotyczącymi przemocy na tle rasowym w Niemczech.
Tylko w maju w Niemczech doszło do kilkudziesięciu ataków na tle rasistowskim, ksenofobicznym bądź politycznym. Pierwszego maja w Weimarze neonaziści zaatakowali związkowy marsz pierwszomajowy, dwa tygodnie później w Krakow am See, w Meklemburgii-Pomorzu Przednim, napadnięto młodzież z Hamburga, która przyjechała na spotkanie z okazji ich konfirmacji - wśród konfirmantów było dwóch o ciemnej skórze. W Magdeburgu pobito Tajkę, w Halle dwóch Afrykańczyków. W Berlinie w ostatnią niedzielę grupa neonazistów głośno hajlowała na ulicy - przechodnie, którzy interweniowali, zostali pobici. Zdarzały się też udane bądź udaremnione w ostatniej chwili przez policję ataki na domy uchodźców.
Radykalizacja pod znakiem Pegidy
Pozarządowa niemiecka organizacja "Pro Asyl" o radykalizację nastrojów ostatnim czasie oskarża Pegidę - ruch społeczny, którego nazwa to skrót od "Patriotyczni Europejczycy przeciw islamizacji Zachodu". Stowarzyszenie pojawiło się 20 października zeszłego roku, kiedy zorganizowało pierwszą demonstrację.
Oficjalnie Pegida odcina się od ksenofobii, rasizmu i neonazizmu, przedstawiając się jako nawet nie antyislamska, a raczej antydżihadowska. Na dowód podaje m.in. fakt, że wśród uczestników jej demonstracji są nawet Polacy. Rzeczywiście, podczas jednej z demonstracji w pochodzie szli ludzie z polskimi flagami - ale próby porozumienia się z nimi po polsku, które podejmował korespondent TVP, spełzły na niczym.
Prawdą jest, że wśród niemieckiej Polonii sporo jest zwolenników Pegidy. Jednak wbrew rozpowszechnionym w Polsce opiniom, Pegida nie występuje tylko przeciwko zdeklarowanym dżihadystom i konserwatywnym muzułmanom. "Obrońcy zachodniej cywilizacji", jak sami się określają, złapani zostali przed kilkoma tygodniami podczas ataków na Serbołużyczan, rdzenną mniejszość słowiańską zamieszkującą południową Brandenburgię i Saksonię.
Natomiast, co ciekawe, przywódca Pegidy otwarcie podziwia Władimira Putina, czego wyraz dał ostatnio, podczas spotkania z "Nocnymi Wilkami" - prokremlowskim, nacjonalistycznym klubem motocyklowym z Rosji. Na początku roku w samym ruchu nastąpił zresztą rozłam po tym, jak jego ówczesny lider Lutz Bachman udostępnił prywatne zdjęcia, na których wystylizowany był na Adolfa Hitlera. Od tamtej pory popularność Pegidy i jej regionalnych odłamów znacznie spadła. Na organizowanych regularnie poniedziałkowych demonstracjach pojawia się coraz mniej uczestników, a coraz więcej ich przeciwników. W tym tygodniu w Stuttgartcie naprzeciwko 200 pegidowcom stanęło ponad 4 tys. ich krytyków. Również w Dreźnie, uznawanym za matecznik Pegidy, podczas ostatniej demonstracji na ulicę wyszło tylko 3 tys. zwolenników tego ruchu.
Niemcy nie dają sobie rady
Faktem jest jednak, że wielu Niemców czuje się coraz bardziej sfrustrowanymi i zagubionymi. Po dużej fali imigracji z byłego ZSRR i krajów bałkańskich w latach 90., następna znacząca liczba cudzoziemców, głównie z Polski, napłynęła po rozszerzeniu Unii Europejskiej w 2004 roku. Coraz częściej pojawiały się wtedy oskarżenia o "cudzoziemcach żyjących z zasiłków". Na tej atmosferze korzystały neonazistowskie ugrupowania - najsłynniejsza to NPD, która wchodziła do lokalnych zgromadzeń i krajowych parlamentów (m.in. w przygranicznych okręgach Meklemburgii, czy Saksonii, ale również do Landtagów tych krajów).
Niemcy powoli nie dają sobie rady z liczbą uchodźców. Tylko w ostatnim roku złożonych tu zostało ponad 200 tysięcy wniosków o azyl (dla porównania - w Polsce, w rekordowym pod tym względem 2014 roku, było to niecałe 7 tys.). Brakuje miejsc w ośrodkach i schroniskach dla azylantów; coraz częściej kwaterowani są w przekształconych naprędce byłych szkołach czy hotelach, w maksymalnym tłoku, co prowadzi do narastających przypadków agresji, podgrzewanych jeszcze przez media.
Najczęściej ośrodki lokalizowane są na prowincji, bez połączeń komunikacyjnych do pobliskich miast, co utrudnia integrację i naukę języka. Przeciwdziałać mają temu liczne inicjatywy społeczne, w ramach których obywatele zapraszają do zamieszkania u siebie uchodźców lub przynajmniej organizują wspólne zajęcia i imprezy.
ONZ zauważa w Niemczech dyskryminację imigrantów na rynku pracy i mieszkaniowym, antyislamskie wypowiedzi polityków oraz przemoc wobec azylantów. W kraju, jak brzmi konkluzja, "brak środków karzących i zabraniających określonych zachowań w wypowiedzi".
Agnieszka Hreczuk
Wirtualna Polska, 21 maja 2015
Wirtualna Polska, 21 maja 2015
Кoличество переходов на страницу: 688
Версия для печати | Сообщить администратору | Сообщить об ошибке | Вставить в блог |